poniedziałek, 11 czerwca 2012

opanowanie pilnie potrzebne

Gdybym zawsze była taka jak dziś od rana to nic, tylko na tory! Będzie długi tekst i nudny bo osobisty, można czytać w ramach pokuty za weekendowe pijaństwo.
Już ze dwa miesiące leży na wierzchu na regale jak wyrzut sumienia duża, biała koperta a w niej zdjęcia mojego biustu. Nie ma się co cieszyć, nie bawimy się z mężem w domowe porno i nie o tym będzie. Zdjęcia są rentgenowskie i trzeba je pokazywać przy kolejnym badaniu, dlatego tak leżą i czekają bo czas najwyższy.
Niedawno na potrzeby niebadania się wymyśliłam  dość karkołomną hipotezę, od tego w końcu jestem bajkopisarką. Otóż pewnego lata na świnoujskiej plaży użądliła mnie osa w prawą pierś w pobliżu pachy. O tym, jak bolało, nie ma co pisać ale ja sobie wymyśliłam, że po paru latach w tym miejscu właśnie z tego powodu urósł mi guz i narobił w moim życiu sporo zamieszania. Bo te osy to podłe stworzenia. No dobra, cierpliwy słuchacz dyplomatycznie powiedział – być może, ale skoro po usunięciu tego w prawej  w tej drugiej piersi pokazał się za jakiś czas taki sam guz to chyba już nie od podłej osy?
Tak czy siak wolałam zapomnieć o badaniu na całe trzy lata i wreszcie nadeszło, poza tym  zobowiązałam się w fotograciarni publicznie.
Poniedziałek rano – toaleta, prysznic, dezodorant, balsam i wróć – prysznic. Bo jak się robi mammografię to się nie używa dezodorantu. Jeszcze raz toaleta, brać stoperan, nie brać? Nie brać tylko lecieć bo autobus nie poczeka. Poleciałam bez parasola.
Kraków – znana pracownia, byłam tu wiele razy, mimo tego przeszłam całą uliczkę, na szczęście krótką, i nie znalazłam tej bramy. Może się przeprowadzili? Acha, dodam, że nie dzwoniłam wcześniej bo po co, gdyby nie można było zrobić prześwietlenia „prosto z ulicy” to się zapiszę na jakiś termin i już. Doszłam do Rynku, na kopercie ze starymi kliszami jest tylko nazwa firmy i zakres wykonywanych badań, i co robić? Telefon do przyjaciela, a jakże!
Przyjaciel zamontowany na stałe do komputera więc znalazł mi numer kamienicy mieszczącej pracownię. A rzeczywiście, jest. Ale się brama nie otwiera, o. Dzwonię więc domofonem raz i drugi i nic. Wreszcie widzę na bramie na wysokości oczu czytelną kartkę informującą, że w godzinach przyjęć brama jest stale otwarta. I co z tego, że jest napisane, jak się nie otwiera. Na kartce jest też numer telefonu, dzwonię więc. To numer stacjonarny, wybrałam z zerem, wybieram jeszcze raz. A w brzuchu rewolucja, choć nic nie jadłam.
Pani z recepcji odbiera i mówi, że można wchodzić. Wchodzę więc, było otwarte, nie wiem czemu się tak mocowałam z tą bramą. Podaję stare klisze, płacę (80zł) wchodzę i się rozbieram. Bluzka i biustonosz mokre, choć dziś jest chłodno.
Pani robi mi zdjęcia. Boli, pod koniec mam na piersiach czerwone plamy ale przecież nieraz bardziej cierpiałam a tym razem chce mi się płakać, nie krzyczeć czy jęczeć bo to nie tak boli, tylko żałośnie płakać. Na szczęście nie robię z siebie ofiary losu, ubieram się, dziękuję i wychodzę.
Na Plantach gwiżdże  mi torebka, to dzwoni jedna z blogerek. Czytała w fotograciarni i pyta, czy już byłam.  Rozmawiamy, aż wreszcie zauważam, że cały czas idę w deszczu bez parasola.
Wiecie co? Na takie badanie warto zabrać z sobą jakąś przyjazną duszę, choćby po to, by trafić do bramy.

27 komentarzy:

  1. Niby nic, ale dodaję do obserwowanych, bo mnie dziewczyno poruszasz ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Ja ostatnio dostawałam spazmy przed badaniem u ginekologa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze opanowanie zawsze jest potrzebne i wszędzie
    Po drugie myśleć pozytywnie
    Po trzecie zamieniaj swoje minusy na plusy.
    Tyle dobrych rad na dzień dzisiejszy,
    które zawsze też stosuję w swoim życiu...

    Pomysł z zabraniem życzliwej duszy też bardzo dobry...
    Życzę Ci dużo przyjaznych dusz i dużo zdrowia !

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj
    Lepiej badać się ,niż kiedyś mieć wyrzuty sumienia. Kobiece zdrowie cennym dla całej rodzinki.
    Mam nadzieję, że wyniki dobre wyszły?
    Pozdrawiam na spokojny tydzień- serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie dobrze♥- taki dzień jest potzrebny, zeby bardziej docenić świecące słoneczko...

    OdpowiedzUsuń
  6. To trzeba płacić za to badanie??A NFZ,za darmo i jeszcze przysyłają,żeby zrobić badanie.Życzę zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ze mną był prawie zawsze Marek. I na USG i na mammografii. Na samą myśl o tym co przechodziłaś dzisiaj i wcześniej robi mi się na przemian lodowato i gorąco.Ani Ty i ani ja , ani żadna z nas co przeszła co my już nigdy nie odwiedzimy ŻADNEGO lekarza bez strachu. No może stomatologa:)buziaki Klarciu, ściskam mocno:)I wierzę, że wszystko oki i strachy na lachy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam iść zbadać swoje, ale lekarz mówił, że w wieku moich 33 lat jeszcze niewiele będzie widać, szczególnie przy lekach, które biorę i które mogą zmieniać gęstość czegośtam. Zostaje mi jedynie macanie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze zdecyduj sie na badanie usg. Usg polecane jest mlodszym osobom, a mammografia starszym. w jednym badaniu wykorzystuje sie fale ultradzwiekowe, a w drugim promienie rentgenowskie, ale oba badania daja czytelny wynik i sa skuteczniejsze niz tylko "macanie". Nie daj sobie wmowic, ze 33 lata to za wczesnie na takie badanie. Poczytaj w internecie i koniecznie zapytaj inego lekarza. P.s. Ja pierwsze usg piersi zrobilam jak mialam 29 lat i wcale nie uwazam, ze za wczesnie. pozdrawiam.

      Usuń
    2. DO ANONIMOWEGO... USG i Mammografia to dwa różne badania, które się wzajemnie uzupełniają.
      (po 50)

      Usuń
  9. Klarko trzymam kciuki za wyniki...
    Cały ten post Twój dzisiejszy, Twoje zachowanie, zagubienie, niewidzenie to ze strachu..ale zobaczysz wszystko będzie dobrze.
    buzka

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze w stresujących sytuacjach dobrze mieć koło siebie kogoś bliskiego!Jestem z Tobą!;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniecznie daj znać jak będziesz mieć wyniki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Będzie dobrze.
    Trzymam kciuki.
    A zdenerwowanie Twoje bardzo rozumiem bo też kiedyś przechodziłam podobnie, na szczescie nie było to nic groźnego, mam nadzieję, ze i u Ciebie tak będzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja już byłam niegroźnie krajana parę lat temu i tez jakoś się boję iść sprawdzić znowu... Wstyd się przyznać, ale no... boję.

    OdpowiedzUsuń
  14. Taaa, największe emocje zawsze przezywam przy tym badaniu, tak, że rozumiem Cię doskonale. Nie przyszło mi do głowy, aby nie grać twardziela, tylko poprosić męża, na pewni chętnie by poszedł. Miałam iść w sierpniu w tamtym roku....
    To już mam rok spóźnienia??? Szok!

    OdpowiedzUsuń
  15. To,co o tym wszystkim myślę,napiszę,gdy z radością powiadomisz nas ,że jest ok. maria I

    OdpowiedzUsuń
  16. A gdybyś robiła to zdjęcie w jasny pogodny dzień?
    Może takie trzeba wybierać do badań.
    i na dobre popołudnie:
    Przychodzi blondynka do lekarza i mówi
    Czy mógłby mi pan zrobić EKG. Ostatnie bardzo mi pomogło.

    Więc życzę aby pomogło
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj Klarko.
    Taka duża, a tak o siebie nie dba... Sama tak mam, to wiem, o czym mówię.
    Pocieszać ani pouczać Cię nie będę, bo skoro wróciłaś i napisałaś, to sama wiesz, że dawno to należało zrobić...
    I jak wynik, bo się mocno przejęłam.
    Mam podobne objawy, jak się dzieje coś, co ode mnie nie zależy.
    Następnym razem faktycznie warto zabrać ze sobą przyjazną duszę (ja też błądziłam, jak musiałam załatwić dla siebie coś ważnego).
    Ściskam Cię mocno i bardzo czekam na wieści, czy z tej mammografii od razu są wyniki?
    Napisz koniecznie, co i jak Dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  18. Będzie dobrze, jestesmy przy tobie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, przydaje sie taka bratnia dusza, przydaje. Ja mialam pierwsza mammografie i usg 3 lata temu i panie w klinice marudzily, ze u takich mlodych dziewczyn to nic nie widac. Wyniki wyszly w porzadku, chociaz ja do konca im nie wierze, bo objawy jak mialam tak mam. Ale boje sie isc ponownie, zwyczajnie sie boje... Zreszta, w tej chwili karmie piersia, wiec zaden lekarz i tak nie da mi skierowania...
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  20. z racji tego, że wiecznie jestem sama (Mąż w rozjazdach), zawsze sama na badania chodziłam... i wiem, że ciężko człowiekowi, choćby nie wiem jak bardzo starał się pokazać, jaki dzielny jest... dlatego wiem co czułaś... trzymam mocno kciuki, ściskam serdecznie i czekam na wyniki (dobre oczywiście...)

    OdpowiedzUsuń
  21. Sama też tak mam. W ubiegłym roku jechałam z duszą na ramieniu na usg, bo mammografia coś tam wykazała, skończyło się na strachu. Mąż wiedział, ale dzieciom wolałam nie mówić. Po roku mam powtórzyć badanie i odwlekam od kilku miesięcy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chcę Cię pouczać bo jesteś sto razy mądrzejsza ale ale ..dzieciom jest bardzo przykro, jak się im nie mówi o tak poważnych sprawach, my chcemy, aby się nie martwiły a one czują, że im nie ufamy i nie traktujemy ich poważnie. I marsz na badanie!Tak się drę na swoją siostrę czasem:)

      Usuń
  22. Tak, gdy jechałam na biopsję moja przyjaciółka chciała jechać ze mną, ale za daleko, ma małe dziecko. W końcu zabrałam Kocura, choc początkowo miałam go nie martwić.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz