sobota, 9 czerwca 2012

kawiarenki, ach, kawiarenki

Mam w Krakowie taką ulubioną kawiarnię. Chodzę do niej z kilku powodów - jest czysto i cicho, cicho, czyli nie ma hałaśliwej muzyki, można spokojnie rozmawiać. Nie wiem czemu dostaję tam poczęstunki całkowicie za darmo - raz kawał ciacha, innym razem kieliszek białego wina. Z początku nie mogłam uwierzyć, że to tak za darmo, a jednak! Jeśli  nie wierzycie to moje koleżanki świadkami, bo przecież sama tam nie przesiaduję.
Nigdy nie byłam tam wieczorem, umawiam się raczej po  południu i z początku zaskoczyli mnie bywalcy. Bo średnia wieku na oko 60 lat, należy oczywiście do średniej wliczyć te uwijające się młodziutkie kelnerki. Tak więc przychodzą tu panie emerytki na południową kawkę i ciasteczko. Eleganckie, uczesane, niektóre w kapeluszach, z doskonale dobraną biżuterią. Piją kawkę, czasem sączą  likier albo  wino w takich dużych kieliszkach, a wina tylko trochę w tym kieliszku, rozmawiają śmiejąc się dyskretnie i nigdzie się nie śpieszą. Na górze jest salka dla palących, pachnie papierosami (tak, tak, jest klimatyzacja ale i tak czuć zapach papierosów) nie śmierdzi, bo palące tu panie mają przeważnie te długie, cieniutkie papierosy, z których spada zupełnie biały popiół. Obok jest szykowna toaleta, na wygodnym blacie koło umywalki niejedna z tych dam zostawiła szminkę czy puszek od puderniczki, oj.

To nie jest post reklamowy, nie podaję bowiem nazwy tej kawiarni. Kiedy o tym opowiadam, od razu słyszę - a bo te z miasta to mają pieniądze, nie mają co robić to się nudzą i wysiadują w kawiarni, jak im się tak nawet chce! Piszę, bo chcę zwrócić Waszą uwagę na sposób spędzania czasu starszych ludzi. Czy moja siedemdziesięcioletnia sąsiadka lub mama mojego męża może wstać koło dziewiątej, obejrzeć ulubiony serial, potem wystroić się i iść do ulubionej kawiarni na kawę i ciacho? Może, oczywiście. Ale - tego ale będzie z dziesięć punktów. 
Bo po co wydawać pieniądze jak można upiec placek w domu i będzie lepszy a za 8 zł to będzie kawy cały słoik na tydzień starczy.
Bo co ludzie powiedzą w biały dzień siedzieć w kawiarni jak w domu jest tyle roboty.
Bo z kim ona ma się tam spotykać, jak woli iść do sąsiadki tak jak stoi i nie musi się stroić jak do kościoła.
A kiedy do marketu albo na cmentarz?
Do marketu byle kiedy a na cmentarz jeszcze czas. Dziewczyny, zaproście mamę albo babcię na kawę do porządnej kawiarni!

31 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że niektóre z tych szacownych pań, chętnie miały by pełne ręce roboty i chętnie upiekły by placek z kruszonką - tylko nie mają dla kogo. Wypełniają czas dbaniem o swój wygląd i idą do kawiarenki by choć trochę być wśród ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze mi trochę do "siątek" brakuje, ale już lubię posiedzieć sobie w kawiarni przy kieliszku wina, czytając książkę czy obserwując ludzi. Są takie knajpki w Krakowie ,z których bym nie wychodziła wcale:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ma swój styl życia.
    Ważne by czuć się w nim dobrze
    i robić to co lubimy.

    Fajna ta kawiarenka, taka stylowa :-)
    Też chętnie bym w niej od czasu do czasu posiedziała...

    OdpowiedzUsuń
  4. Niektóre starsze osoby rzeczywiście nie mają w zwyczaju chodzić do kawiarni, większości na to nie stać, a część po prostu woli niewielką nadwyżkę swojej emerytury oddać wnusiom.
    Ale ja jak najbardziej popieram taki sposób spędzania wolnego czasu. Jest się po co ubrać, umalować, zadbać o siebie, a i samo otoczenie zmusza do tego, żeby się trochę wysilić i wyjść ze znanych czterech ścian i spotkać się z kimś na tzw. mieście.
    Czasem wyciągam Mamę do kawiarenki, czasem robi to moja Córcia albo Mark. Ale jak się trochę obrobimy z tymi remontami, zamierzam znacznie częściej przejść się czy to z Mamą, czy z Córcią gdzieś do kafejki czy jakiejś niedrogiej a sympatycznej restauracji :)
    To jest bardzo przyjemny element życia i pozwala czasem się zatrzymać i spojrzeć na siebie oczami innych :)
    Uściski Klarko!
    iw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja mama ma 73 lata, farbuje włosy, zawsze stara się być elegancka i ostatnio mnie upominała, że mi ta zielona torebka do niczego nie pasuje - za to ją uwielbiam!

      Usuń
  5. o tak, na cmentarz jeszcze czas. Lubię jak starsze (70-80 latki) ładnie się ubiorą i na kawę gdzieś z domu wyjdą. Bo każdemu się należy chwila dla siebie nawet jak się ma 90 lat. I niech żyją długo byle nie narzekały tak jak to się niektórym zdarza. Zdrowia życzę wszystkim emerytkom, które lubią wyjść z domu i na ludzi popatrzeć ale bez zazdrości i negatywnych myśli oraz emocji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Starosc...
    Patrze na nia tutaj kompletnie w inny sposob. Amerykanie na emeryturach przezywaja druga mlodosc. Podrozuja (tak, kasa), nie oddaja sie opiece nad wnukami.
    Wlasnie czesto umawiam sie z moimi kolezankami-staruszkami (czasem o polowe starszymi ode mnie) na sniadanie lunch czy jakis wypad na ciastko-kawe. Nikogo to nie burzy, nikogo to nie boli. Jest to czas dla nas.
    Czy starosc ma byc smutna, brzydka i potargana?
    Zadnej z moich znajomek nie brakuje rodziny, maja mezow, walcza z chorobskami. I stroja sie, by isc na wspolne pogaduchy. To piekne, dlaczego ma byc w tym cos zlego.
    Klarka zaproszenie nieustajace do kawiarni, niech sie tylko w tej Polsce zjawie:)
    Pozdrowionka znad basenu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem się zniechęcam bo tak bardzo chciałabym pokazać ludziom radośniejszą stronę życia, i to, że da się, i nie trzeba zawsze na kolanach, i że jak sięgać, to wysoko i mam nadzieję, że nigdy nie dam się ściągnąć z obłoków;)

      Usuń
    2. A ja mysle,ze to nie tylko obloki, to radosc dziecka, ktora podsycamy w sobie i ktora nie pozwala nam byc tak do konca serio! Ale rownoczesnie mijac sie z kryzysami wiekow i takie tam...

      A ktory ten Twoj obloczek?
      Najlepiej lubie ,jak dyndaja mi stopy:)

      Usuń
  7. Bardzo lubię przyglądać się starszym, zadbanym paniom. Podziwiam je wtedy z całego serca, że im się chce, że nie odpuściły sobie na starość. Sama chciałabym być taka;-)
    Lubię też kiedy są naturalne, pięknie siwe i nie grają młodszych niż są.

    Nie ma to, jak dzidzia-piernik - dramat i pośniewisko!

    OdpowiedzUsuń
  8. swojskie ciasto to niebo w gebie, ale nastroj kawiarni to tez cukiereczek. i nie mozna chyba rezygnowac ani z pierwszego, ani drugiego dobrodziejstwa. ja jestem kawiarniana po babci , ktora mnie tam zawsze zabierala, a tato dokonczyl "psucia" i dobrze mi z tym. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Z mojej wsi do kawiarni jest 40 km PKS-em :-/ Łatwiej pójść do sąsiadki.
    My jeździmy czasami i mam nadzieję, że na starość będzie nam się chciało, albo lepiej, że kawiarnia będzie bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  10. nie każdą panią w starszym wieku stać na kawiarnie,takich są tylko jednostki,większość liczy marne grosze emerytury,i zastanawia się jak wykupić leki w aptece.

    OdpowiedzUsuń
  11. Babci, ani mamy już nie mam..Ale gdybym zaprosiła teściową na kawę i ciacho do kawiarni to powiedziałaby,że szkoda pieniędzy!
    Ale niestety nie jest to kwestia oszczędzania, tylko pewnej mentalności.Jak Sołtys w narzeczeństwie zaprosił mnie do kina stwierdziła,że lepiej było kupić parę rajstop...
    Uściski serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za bilet można by pewnie kupićz pięć par rajstop, ale gdzie tu romantyyzm? :) pozdrawiam teściową :)
      lipton_R

      Usuń
  12. kawkę w kawiarence trzeba mieć we krwi, żeby sprawiała frajdę. niespieszne popołudnie. leniwe. od niechcenia. bez pospiechu. tylko tu i teraz.

    nie każdy wytrzyma ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak jestem u mamy to też się ją zawsze staram gdzieś wyciągnąć. Dawniej to mama mnie ciągała. Już jak byłam nastolatką to co piątek szłyśmy do restauracji. Teraz wiem, że czasem wychodzi z koleżankami, ale chyba za rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię bywać w kawiarence w moim mieście-jest właśnie jedna taka ulubiona-druga wkupuje się w łaski.Śą to spotkania okazjonalne,ale też takie -ot,bez namysłu.Słuszne jest stwierdzenie,że wielu osobom pojawiają się dylematy w tej kwestii-taka jest nasza rzeczywistość ,ale i brak tradycji ku temu.Bywam z Synami na proszonej kawie,gdy z rzadka przyjeżdżają do domu,ale też jest coś bardzo pięknego w moim życiu.Otóż los tak sprawił,że na całe życie scementował nasz Wychowawca ze średniej szkoły.Najpierw robiliśmy zjazdy do 5lat,a potem,gdy się okazało,że zaczyna nas ubywać,bo przenoszą się do Pana na zjazdy niebieskie,zaczęliśmy organizować co roku.Nie muszę opisywać atmosfery, wzruszeń itd.Cały jednak zjazd poprzedza seria "koniecznych"spotkań organizacyjnych,no i właśnie są to nasiadówy w kawiarniach w celu omówienia spraw,a tak na prawdę,kontakt sprawia nam coraz to większą frajdę.Jeden z kolegów powiedział:"łączy nas taka przyjażń,że gdyby ktokolwiek chciał ją zepsuć lub coś zmienić to nie da rady".Spotkania mają same plusy,nie ma szpanowania,kto ile się dorobił,czy zwiedził cały świat idt.Nie liczymy sobie zmarszczek,Panowie nie oglądają łysiny-my po prostu się kochamy.Czujemy potrzebę tych spotkań,czekamy na nie ,a równocześnie dbamy o siebie,aby było ich jeszcze jak najwięcej.W tym roku 45 -lecie matury:))Obecnie przez te 4 dni wolne jest u mnie przyjaciółka, z którą od matury pisałyśmy listy/powiązane są w pakieciki/no a teraz maile,ale to już nie to.I właśnie wczoraj dojechał kolega i koleżanka i była kawa z zamku,gdzie mieściło się nasze LO i data spotkania jest ustalona:))Wszystkim życżę takich chwil-to nie jest starość:))maria I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się bardzo cieszę, gdy dzielisz się z nami swą radością i swymi doświadczeniami, ja bym nie umiała pisać zamkniętego bloga, dziękuję Ci:)

      Usuń
  15. Hej Klarko!
    Dzięki za wizytę. Ja barwy narodowe miałem potem. I pani wymalowała mi na policzkach flagi biało czerwone.
    Ja w kawiarniach przesiaduję rzadko.
    Ale dobra kawiarnia, lokal jest na pewno potrzebny.
    Ciekaw jestem czy to kawiarnia sieciowa???
    Bo w Warszawie już prawie same sieciowe:)
    Pozdrwiam Vojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. domowe ciasta, własne desery, pyszna kawa, żadna sieciówka! przyjedziesz to zobaczysz

      Usuń
  16. i super ze są takie miejsca :) lipton_R

    OdpowiedzUsuń
  17. tutaj w Brytanii miejscem takich spotkan sa puby, rzadko jest puszczana muzyka, bo to miejsce spotkan i rozmow miedzypokoleniowych. nierzadko bylam swiadkiem jak do pubu przyszla babcia, corka i wnuczek (ok 4letni), wlasnie zeby wyjsc z domu, ubrac sie, umalowac i porozmawiac. a za oknem mam plac o gry w bule tez miejsce spotkan emerytow, wlasnie graja bo ladna pogoda ;)
    tez chce byc taka na starosc

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubię kawiarnie. Kawa w kawiarni w miłym towarzystwie samkuje lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam sie w 100% albo i jeszcze wiecej:) Kawiarnie, restauracje to miejsca, ktore lubie odwiedzac, tak wlasnie dla relaksu. Podane i sprzatniete zawsze smakuje lepiej, chocby bylo gorsze;))

    OdpowiedzUsuń
  20. i ja tam byłem, wino i kawę piłem... urocze miejsce, więcej kawiarenek i więcej mam i babć w nich.

    OdpowiedzUsuń
  21. Myślę, że jako facet też mogę zaprosić.
    Będzie zabawnie jak zaproszę teściową.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. No, z pierwszym to się zgodzę :) Tam gdzie ja chodzę kawa kosztuje jedenaście złotych, nie jestem skąpiradłem, ale coś mnie tam ukłuje :)) Za to atmosfery nie da się kupić za żadne pieniądze i dlatego kawę piję wolno, żeby na dłużej starczyło... buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Tu u nas w Szkocji w każdej najmniejszej pipidówie jest kościół i pub. Ale nie każdy chodzi do pubu, to raczej domena męska. Starsze panie, takie jak opisałaś, chodzą do kawiarenek, zawsze jakaś jedna w każdej miejscowości się też znajdzie. Zamawiają herbatkę i ciasteczko, siedzą sobie i rozmawiają. Papierosów nie palą bo nie wolno, a na zewnątrz nie chce się wychodzić.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz