środa, 2 maja 2012

po górach dolinach..

kapliczka na Świerczu




widok z Brzanki


Ratówki

wieża widokowa na Brzance

Kapliczka była całkiem inna. Stała w tym samym miejscu, ale wyglądała zupełnie inaczej i kiedy zobaczyłam jej aktualne zdjęcie, poczułam się rozczarowana. Ale czegóż  oczekiwać – minęło trzydzieści pięć lat a ja mam w pamięci tamten obraz.

Zachodziło słońce, pachniał oszałamiająco bez, baby śpiewały przejętym głosem

- Bernadka dziewczynka szła po drzewo w las,

Anioł ją tam wiedzie, Bóg sam wybrał czas.

A potem jeszcze bardziej zawodziły

- Wtem wicher zaszumiał gwałtowny od skał

 W niej serce zadrżało, cud się spełnić miał.

Śpiewałyśmy refren na dwa głosy a ja wyobrażałam sobie siebie w lesie, z gałęziami na plecach i jak ten las szumi, ale nie żaden cud tylko dziki, bo gdzieby cud, jak my  wszystkie takie głupie!

W majowe wieczory rozlegał się charakterystyczny dźwięk sygnaturki wzywający na majowe nabożeństwo. Mówiło się „majówka” ale nikomu nie przychodził do głowy piknik tylko wiosenne spotkania u Klimka. Bo Klimek miał na swojej posesji kapliczkę, zbudowaną z miejscowego kamienia, pobieloną wapnem zabarwionym na niebieściutko ultramaryną. Tam odbywały się i msze, i majówki. Msze rzadziej, bo góra była stroma, niczym tam nie można było dojechać i jak tu fatygować księdza pod taką górę, jak na piec! Ale i tak przychodzili, ocierali pot z czoła, przebierali się w domu Klimka i odprawiali mszę. A majówkę odprawiał Klimek.

Szło się piaszczystą, stromą ścieżką grzbietem wzgórza. Po lewej stronie widać było nieliczne domki w otoczeniu poletek, po drugiej stronie las. Ja tam się na krajobrazy nie patrzyłam tylko ciekawa byłam czy będą moje ulubione koleżanki, i która się bardziej spiekła przy sadzeniu ziemniaków. Bo majówka trwała krótko, co to jest parę pieśni i litania, a potem – jedna miała bąble od motyki i wszystkim pokazywała jak jakieś trofeum, druga była spieczona jak rak – bo to był czas pilnych robót, prosto ze szkoły do domu a z domu w pole – sadzić, siać, roztrzepywać siano, grabić – a wieczorem ta chwila odpoczynku przy kapliczce. 

Nie pytajcie, kiedy się uczyliśmy. To był maj, jak się kto nie uczył przez cały rok to już nie miał co się usprawiedliwiać pracą w gospodarstwie, u nas akurat byli mądrzy nauczyciele i żaden nie mówił dzieciom – albo rola albo szkoła - bo dobrze wiedzieli jak ta nauka w maju wyglądała.

Kapliczka stoi w tym samym miejscu, ale nie poznaję jej. Został tylko ten napis wyryty na łuku nad wejściem, obraz ten sam na ołtarzyku, pewnie sygnaturka dzwoni tak samo.

 Za kapliczką bukowy las, droga wiodąca na szczyt Brzanki i znów niespodzianka – przykra – ta wieża widokowa przypomina mi wieżyczkę strażnika więziennego. A w pamięci mam wysoką wieżę obserwacyjną zbudowaną z belek, runęła powalona w czerwcowy burzliwy czas i tu znów sobie przypominam Klimka dzwoniącego w czasie burzy - a burze tam bywały straszne. Pewnie kiedyś o nich napiszę.
Dziękuję Paulinie S. za zdjęcia.

13 komentarzy:

  1. Nigdy nie byłam na majowym, choć tez taką kapliczę mieliśmy w okolicy...
    Ale strasznie lubiłam też wyśpiewywać tę piesń - jakaś taka miła sercu jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspomnienia , wspomnienia...
    Zupełnie inaczej to wygląda w naszej pamięci.
    Piękniej :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Większość widoków z dzieciństwa wygląda zupełnie inaczej, kiedy minie te iks lat... Wszystko jakby mniejsze, nie tak wyraźne :)
    Ale i tak miło się wspomina tamten świat.

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie po drugiej stronie drogi jest kapliczka i nadal słysze tę pięśn- od wczoraj oczywiscie... a w moim rodzinnym mieście każde majowe nabożeństwo ( w kosciele) kończyło sie koncertem na trąbke z koscielnej wiezy- cudne to było i nie wiem nawet czy jeszcze tak jest...

    OdpowiedzUsuń
  5. A my nadal śpiewamy przy małej, wiejskiej kapliczce... Zresztą w mojej i okolicznych miejscowościach w maju rozbrzmiewają pieśni przy chyba każdej kapliczce ( jest ich sporo).

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne wspomnienia. Wiosna, zielono... w Polsce to jest śliczna pora roku, cudny czas.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko we wspomnieniach bywa ładniejsze i wspanialsze.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Klimaciki, te gorskie podobne do moich w Pensylwanii. Tylko zadnych tu kapliczek i majowkach nie wspominajac. Nie ma tu wielu imigrantow, stad pustki w kosciele, nawet w niedziele jedynie dwie Msze Sw. Inne klimaty, niemajowe...

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezmiennie zadziwia mnie, jak dobrze pamiętasz te wszystkie drobne szczegóły z przeszłości. Czasem ci zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy to nie dziwne, że bolą nas zmiany w miejscach, gdzie się spędziło ,,dzieciństwo sielskie, anielskie'' i ,,młodość durną i chmurną''?

    OdpowiedzUsuń
  11. Najpiękniejsze miejsca Z Duszą pokolenia odkrywamy....
    Nawet te skromniutkie znaki pamięci, bo są aż nazbyt znikome jak na zasługi.
    Nadrobimy.
    Przy tym paradoksem-zawsze z dziećmi chadzam na takie wspomnienia, a chadzam ścieżkami swej rodzicielki żeby domknąć nadzwyczajną moc nieobecności. Ktoś spoza....
    Zastanawiające winny być natomiast te Wieże, jak na taki region ...sielanki.
    Może czas na odsłony....
    jr

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj wraz ze znajomymi bylismy właśnie na brzance. heh byłam tam ostatni raz w 4 klasie podstawówki na zielonej szkole czyli lekko licząc 12-13 lat temu. Piekne miejsce, ale tamtego klimatu, który pamietam nic już chyba nie zrekompensuje. Czasy sie chyba, za tak niedługi czas zmieniły.
    pozdrawiam
    Falka

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja tęsknię za takimi widokami :(

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz