poniedziałek, 9 kwietnia 2012

takie święta

Zamiast wstępu całkowicie nie na temat pytanie - czy piszący na Onecie zastanawiali się, jak to jest - publikować się tam prawie nie da, blogi się nie otwierają, chyba, że ktoś z uporem maniaka będzie przez pół godziny odświeżał, komentarze nie wchodzą, lista postów jest pusta, blog przeważnie nie istnieje ale za to reklamy wchodzą tam bezbłędnie, blogi wyglądają jak słupy ogłoszeniowe! Nie znam się na tym, ale czy to nie w tym problem właśnie?

Zamierzałam opublikować refleksje świąteczne tam, ale pokazał mi się komunikat, że mojemu blogowi nic nie jest. Tekstu też nie ma, wrzucam więc tu, ciekawa, jak tam z tym u Was.


W tym roku życzyłam wszystkim spędzenia świąt tak, jak lubią.
Wspominam dziś nasze święta i zastanawiam się, które z nich były najlepsze.
Były święta pełne gości, przyjeżdżali w sobotę rano i zostawali aż do wtorku. W domu panowało zamieszanie, kolejki do łazienki, jedzenie na stołach dokładane w razie potrzeby, nic na siłę, każdy je co lubi a jak ma dietę to nie je, jego sprawa. Dzieci goniły się do późnych godzin po całym domu a potem spały pokotem w jednym pokoju na poukładanych na podłodze materacach. Dorośli nie spali prawie wcale, spędzając czas na rozmowach aż po świt. Byliśmy młodzi! To się już nie wróci.

Były święta oficjalne, z obiadem na kilkanaście osób i obowiązkowym poobiednim spacerem po okolicy. Dużo wysiłku, kilka dni przygotowań i na koniec znów zmywanie i sprzątanie. Co mnie najbardziej cieszyło? Poczucie dobrze spełnionego obowiązku – wszystko się udało, każdy miał to, co lubił, dom błyszczał, dziecko siedziało grzecznie przy stole w eleganckiej koszuli, ja padałam ze zmęczenia i nawet nie chciało mi się zjeść kawałka ciasta. Byłam głupia. To się już nie wróci.

Raz wykupiliśmy sobie pobyt świąteczny w górach. Było spokojnie, miło, wesoło, odpoczęliśmy i nawet mi się podobało po tych wcześniejszych doświadczeniach ale i tak czułam się obco, niepewnie, niepotrzebna w tym miejscu.

Od kilku lat spędzamy święta  skromnie i tylko z tymi, którzy chcą być z nami i z którymi my chcemy być. Nie ma „wypada” i „trzeba”. Nie zwracamy uwagi na ilość potraw i błysk szyb w oknach, nie patrzymy na dekoracje półmisków i kolor obrusa. Kto chce się przespać to nie siedzi przy stole tylko się idzie zdrzemnąć i nikogo się za to nie potępia. Można oglądać telewizję ale się tego nie musi robić. Można jechać do kościoła, można zostać w domu.  Jest trochę bardziej uroczyście ale nie musi być. Samo się robi świątecznie, niewiele musimy, za to więcej chcemy. Dlatego mamy tulipany i rzeżuchę ale nie mamy plastikowych baranków. Pijemy wino do obiadu ale nikt nie podnosi kieliszków z wódką na komendę. Jemy mazurek czekoladowy, przeglądamy książki, zaległe filmy i karmimy zakazanymi potrawami koty.
Takie święta lubię najbardziej.

17 komentarzy:

  1. Masz rację, nic na siłę. Najważniejszy jest umiar.Przesada w każdą stronę szkodzi.
    Niemniej jednak ważne jest podtrzymywanie tradycji, pewnych zwyczajów, rytualow, obrządków.
    W sobotę święci się pokarmu, a niedziela jest dniem wspólnego śniadania w gronie rodziny. Dlaczego? Bo tak zawsze było u moich przodków, więc jeśli nie przekażemy tego naszym dzieciom, to co po nas pozostanie? Jakaś nowa świecka tradycją?
    Alef

    OdpowiedzUsuń
  2. Co po nas zostanie? To co sami zdecydujemy się przekazać, w wybranej przez nas formie. Nie święcę pokarmów:P, ale czas ten dziecko moje wspominać będzie na pewno, bo jest mnóstwo czasu spędzanego z rodziną, na rozmowach, na zabawach, wspólne posiłki w czasach, kiedy ludzie zabiegani są strasznie. Są gry wszelakie od kalamburów poprzez chińczyka, jest wiele śmiechu i tak jak Klarka pisze nic na siłę.
    A na onecie no cóż moim zdaniem sami sobie odtrąbili ostatni marsz, co blog to mi pokazuje, że nie istnieje, nawet mój podobno też nie. W świetle tego widzę, że dobrze zrobiłam przenosząc się tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie na blogach na Onecie nie udaje się
    umieścić nawet komentarza ,
    za nic w świecie, próbowałam kilka razy,
    dałam spokój.Taka uroda Onetu widocznie...

    Chyba każde pokolenie ma swoje sposoby na spędzanie święta,
    a jeszcze i w czasie to się zmienia.
    Za mojego dzieciństwa mieliśmy święta jak marzenie,
    ale to już nie wróci.
    Teraz mamy na luzie i każdy robi to co chce.
    Spędzamy je w domu raczej odwiedzając się.
    Wyjazdy na święta to nie to, nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Joanna z Hażlacha9 kwietnia 2012 20:14

    Witam, czytam od kilku miesięcy ten blog, trafiłam tutaj jak trafił do mojego domu Max, kot nad koty :-) takie święta o jakich piszesz to dla mnie najbardziej luksusowa wersja Świąt, od czasu jak zamieszkałam na wsi jest właśnie tak! pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło Cię widzieć, a dla Maksa znajdzie się miejsce w kociej galerii

      Usuń
  5. Hej Klarko, u mnie było pracowicie, to znaczy mieliśmy wiele pracy do zrobienia, której nie dałoby się odłożyć na po świętach, bo M. akurat teraz przyjechał.
    Oprócz bolących mięśni duża przyjemność!
    Pozdrowienia wielkanocne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swieta wlasnie po to sa , zeby bylo inaczej niz w zwykly powszedni dzien.Ale to nie znaczy, ze trzeba je przesiedziec przy stole.Ja mieszkam od 30 lat poza krajem i przekazalam dzieciom nasze swiateczne tradycje.Swiecimy koszyczki ,spotykamy sie zawsze wszyscy na swiatecznym sniadaniu.Ale reszta , do uznania kazdego, kazdy robi co chce i kiedy chce.Zwykle ktos jeszcze robi obiad dla wszystkich , ale chodzi o to zeby pobyc razem, pogadac, nie o to zeby jesc.
    A z Onetem mam to samo.Bloga nie prowadze ale odwiedzam codzinnie wiele onetowych blogow i rzadko udaje mi sie wejsc na ktorys od razu.Blog albo nie istnieje, albo mu nic nie jest, albo lista postow jest pusta.Komentarze mi znikaja ,jak sie upre i mam czas, to po 5-tej probie wchodza czasem.Pisalam juz kilkakrotnie do Onetu , ale przekonana jestem , ze nikt tego nie czyta.Wisi im to i powiewa.Nawet na blogi, ktore polecaja tez nie daje sie wejsc.To my jestesmy dla Onetu , a nie Onet dla nas.I pewnie w koncu zostana sobie sami, bo wszyscy stamtad uciekaja.
    Urszula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blogerzy czują się rozczarowani bo nie ma żadnego oficjalnego stanowiska, żadnego wyjaśnienia, nie wiadomo, czy to się zmieni, poprawi, czy będzie coraz gorzej. Jednocześnie portal przejął platformę blog.pl a nas całkowicie ignoruje. Dobrze, że mam ten blog tutaj.

      Usuń
    2. To nie tylko blogi, wiele razy zwracalam Onetowi uwage na bledy w artykulach i notatkach, podstawowe bledy( np.zle napisana nazwa miasta czy nazwiska ,blednie podana data,zle umiejscowienie jakiejs miejscowosci). Piszac do nich, podaje sie swoj e-mail ale jeszcze nie slyszalam zeby komus odpowiedzieli. Na glownej stronie przez 2 miesiace byl blad w tytule filmu , ktory polecali.Maja wszystko dokladnie w nosie i uwazaja ze robia wielka laske , ze w ogole Onet istnieje.Urszula

      Usuń
  7. Klarko!
    Mnie te blogi Onetu też wkurzają! Nawet jak dobrze działają to i tak dwa razy trzeba kliknąć, żeby dać komentarz!
    U nas tez było skromnie. I tak ja lubię. Nie żyjemy stylem ZASTAW SIĘ A POSTAW SIĘ. Robimy tak jak chcemy a nie na pokaz. W Warszawie zimno, ale słonecznie. U mnie Violka dała wis i zapraszam w Jej imieniu.
    Vojtek w swoim imieniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te buciki i torebeczki, widziałam, cud -miód!

      Usuń
    2. Tak ale nie jest aż taki kryzys, żebym ja buty jadł. Nawet holenderskie!

      Usuń
  8. Potrawami zakazanymi sobie czy kotom? :D
    Bo nie wiem komu na zdrowie wyjdzie ten proceder :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pieczone mięso i wiejską kiełbasę, miałam napisać "ludzkie jedzenie" ale trochę to trąci kanibalizmem. Ukasz się zawsze wyłamuje i karmi koty ludzkim jedzeniem, a my tylko od święta.

      Usuń
  9. U nas juz nic nie trzeba na sile od dawna. W koncu nerwy mam tylko jedne i beda mi w przyszlosci potrzebne:) Nasz pies, w pierwszym dniu jadl wszystko, co bylo na stole, z naciskiem na zurek i serniczek plus na koniec zarzucil swoja zwyczajowa miska. Troche chyba przesadzil, bo nastepnego dnia nie podszedl nawet do stolu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja od paru lat na święta wracam do Polski. Jakoś ni potrafię inaczej. Mimo, że zawsze zbieram się po nich do kupy całe tygodnie to nie wyobrażam sobie inaczej. Jakoś nie ważne jest dla mnie czy huczne czy niehuczne. Byle by z rodziną. Potomny szaleje z dziadkami a my łapiemy dystans od życia w biegu.
    Jest jedzeni, są rozmowy ale przede wszystkim mało czasu by zdąrzyć porozmawiać z każdym i o wszystkim.
    Po świętach zawsze mam przesyt jedzenia, niedosyt rozmów. Ale za to nabite baterie. A czy baranek z plastiku był to nawet nie wiem. Raczej nie bo Potomy zjadł jakąś głowę, ale czy zająca czy barana to nie wiem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się co napisałaś. Pomyśleć, że całe lata zmarnowałam na spędzanie świąt na różne, nie odpowiadające mi sposoby. Chciałabym napisać, że to się już nie wróci, ale napiszę tylko, że nadal będę nad tym pracować.
    Pozdrawiam serdecznie;-)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz