wtorek, 27 marca 2012

słowność

Czasem lubię prowokować i niedawno w kolejce do kasy w markecie rzuciłam się na Lubego z konspiracyjnym szeptem tak, aby słychać było na pół sklepu.
 – A mówiłam ci, żeby koty wsadzić do wora i potopić to nie, teraz zamiast kupić jakieś dobre wino to trzeba tym darmozjadom żarcie kupować!

Napiszę dziś o pogróżkach, które rzucam czasem nie zdając sobie sprawy, co mówię. A przy okazji o wyzwiskach. Ostatnio powiedziałam do kota, który darł się jak opętany na ganku bo mu było zimno w kota – ty wyjcu afrykański kiedyś cię obleję wodą to będziesz miał o co wyć! Bo nie poczeka kilku minut tylko od razu rzuca się na siatkę i wrzeszczy jakby mu się  pies sąsiada uwiesił zębami do ogona.

Kiedyś cię uduszę, bój się! Tak się odgrażam znajomemu, który tylko na to czeka, bo nie wie, czy poduszką, czy jakoś inaczej, w każdym razie ma nadzieję.
Trzasnę drzwiami i nie wrócę – wiadomo, że nigdy tak nie zrobię chyba, że stracę rozum. Jest to jednak łagodniejsza odmiana powiedzenia „spalę budę i pójdę”.
Zatłukę tego psa – mówiłam, gdy kolejny raz widziałam moje kwiaty wykopane do góry korzeniami a pies leżał cały uwalony w ziemi i jeszcze uklepywał to co zostało ogonem.

Nie lubię straszenia dzieci i nigdy tego nie robiłam. Znajoma  straszyła wnuki sąsiadką ale hehe ta baba naprawdę wyglądała jak postrach dla dzieci i dobrze robiły że jak ją widziały to w nogi!  Lubię zaczynać zdanie od „znajoma” bo to od razu sygnalizuje plotkę. A ciekawe która, może ta z dołu,  może z góry, a która to tak nie lubi dzieci, co?

Byłam straszona diabłem i powiem Wam - dość skutecznie bo do dziś mi się czasem śni, że porwie mnie diabeł do piekła. Tak więc pewnych rzeczy nie robię bojąc się tego porwania. Diabeł porywa za nieposłuszeństwo, kłamstwo, lenistwo i brak empatii. Ale nie tak od razu, trzeba sobie nagrabić.
Dowcipy konkursowe super, całkiem możliwe, że  będzie dodatkowa nagroda dla kogoś, kto nie będzie miał szczęścia w losowaniu a się napracował. I to jest obietnica realna.

17 komentarzy:

  1. No to już wiem od kogo się tak nauczyłam do ludzi gadać:D ja lubię jeszcze jak śpiewasz na całe gardło albo jak gadasz ze mnę przez telefon nagle drzesz się na koty:Duwielbiam to

    OdpowiedzUsuń
  2. a moja znajoma chce mnie zaciupać siekierą, a druga przywalić kociubą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo kto:)27 marca 2012 11:38

      Powinieneś się cieszyć że chociaż kociubą chce cię ktoś zygnąć:D:D

      Usuń
  3. Jakoś ciężko mnie przestraszyć,
    ale miło ,że inni też straszą ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  4. ja w swoim "dorosłym życiu" odkryłam, ze niektore slowa uzywane u mnie w domu i odbierane jako zartobliwe ogolnie uznawane sa jako obrazliwe przez spora czesc spoleczenstwa
    trudno mi sie z tym pogodzic bo ogolnie mowie co mysle i nie lubie sie pilnowac zeby czegos nie chlapnac ale niestety
    np moj maz krzyczy na mnie kiedy mowie do coreczki "no chyba zglupialas" - uwaza ze ja obrazam - wydaje mi sie to naciagane ale staram sie juz tak nie mowic - najbardziej smiac mi sie chce jak moja matka ktora naduzywa tego zwrotu mowi tak do niego :) - wiem co o tym mysli ale nie wypada mu na nią naskoczyc tak jak na mnie :D

    u mnie w domu uzywalo sie tez okreslenia "ale z ciebie palant" w stosunku do osoby ktora zachowala sie glupio np co za palant zamknal mnie rano w domu na klucz :D i nikt nie obrazal sie za to okreslenie tylko przyznal sie do zbrodni - dosc wczesnie zorientowalam sie ze wiekszosc ludzi tego nie lubi :)

    jest jeszcze jedno takie slowo ktore uzywam dosc czesto tj "ale burak" wiekszosc moim znajomych traktuje to jako oczywisty zart - jednak juz pare razy spotkalam sie tym ze nazwana tak osoba czuje sie bardzo nieswojo i zaczyna z przerazeniem tlumaczyc sie ze swojego zachowania lub wrecz obraza sie

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się Twoje pisanie Klarko. Bardzo. Ja też wyrażam swoje groźby pod adresem różnych (ludzi, zwierząt, męża, dzieci....) w podobnym stylu. Najwięcej zaś pogróżek to dostają nasze krowy od ojca i mojej siostry. Złote usta dzień po dniu... ;).

    Ostatnio moim synom (4 i 1) zagroziłam, że wywieszę za majtki na balkonie i wytłukę trzepaczką po dupach. Mały nie kuma jeszcze czaczy, ale starszy niemal zeszczał się ze śmiechu na te wieść, bo ma poczucie humoru w matkę.

    Na swoim mężu też niemal bez końca wieszam psy, hi hi. Ale on też się z tego śmieje.

    Dystans do siebie i do świata - to podstawa :).

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MiłośniczkaKotówBezKota27 marca 2012 14:57

      ale się uśmialam z tych majtek!! :) U mnie w pracy powszechne jest słowo "GAMOŃ" Jak się coś komuś nie uda - to jest gamoń, papier się zatnie w drukarce to też jest gamoń, nie złapie kulki papieru lecącej w jego stronę to tez gamoń. Taką mam wesołą drużynę w robocie! :) hehe

      Usuń
    2. Gamoń - choć niezguła - brzmi całkiem sympatycznie ;-). Nie ma to jak wesoła drużyna w robocie ;).

      Usuń
  6. Hahaha uwielbiam Twoje poczucie humoru. :D Już widzę tych ludzi w kolejce, którzy usłyszeli, że chciałaś koty topić hehehe. Ja mojego męża czasem straszę słowami "Jak cię chlapnę, to wszystkie świeczki zobaczysz", ale to nie działa na niego, bo się skubany nie boi.

    OdpowiedzUsuń
  7. W żartach wiele można powiedzieć :)
    I oby jak najmniej poważnie brać do siebie takie słowa.
    Nawet te powiedziane przecież w złości najczęściej się nie liczą! Stanowią tylko model wyładowania.
    Pozdrowienia, miło że już jesteś w lepszym nastroju :)
    iw

    OdpowiedzUsuń
  8. Notorycznie straszę kota,że wyladuje spowrotem pod Tesco, jak nas będzie w nocy budzić. To samo, jak marudzi przy jedzeniu. Znalazłam toto w zimowy wieczór, pod sklepem. Wcinała chrupki z octem. Szybko dokopała sie pokładów błękitnej krwi. Psu też obiecuję różne takie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie i siostre mama straszyla, ze sprzeda nas cyganom! Moja siostra tylko sie z tego smiala, bo na oczy cygana nie widziala. Ale ja, starsza, pamietalam jeszcze oboz rozbijany przez nich pod pobliskim miasteczkiem i autentycznie sie balam. Moze dlatego bylam grzeczniejsza? ;))
    Jak moja "piesa" skacze na drzwi wejsciowe i "skialczy", zeby ja wpuscic do domu to dre sie, ze ja na galezi powiesze za ten rudy ogon, o! :)
    A jak moja coreczka budzi sie w nocy poraz 10-ty, to idac zaspana do jej pokoju i potykajac sie o wlasny szlafrok i kapcie, mrucze pod nosem, ze ja zamorduje za te ciagle pobudki. Oczywscie jak juz tam dojde to biore marude i caluje w zaplakana mordke, ale moje teksty strasznie niepokoja mojego meza. Twierdzi, ze nie wie czy ja tylko tak gadam, czy naprawde jestem taka wsciekla. :))
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  10. Przekonałam się, że trzeba uważać, ze słowami, bo często to co jest dla nas śmieszne i nieszkodliwe, dla innych jest nie do przyjęcia. U nas mówi się często na kogoś, lub innych, że jest "pierdołą" i ma to znaczenie wręcz pieszczotliwe. Np "Moja Ty Pierdoło kochana";-) Nawet nie próbuję tak mówić do obcych, he he

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja strasze moje papuzki, ze je zapedze, lenie jedne, do roboty.
    Ale co masz na mysli z tym duszeniem "inaczej"? Powiesz mi?:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uduszę poduszką czy jakoś inaczej zamorduję

      Usuń
    2. inaczej... niech ten sie wstydzi, co pomyslal brzydko... :-)))

      Usuń
  12. Mnie straszyli cyganem :))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz