niedziela, 25 marca 2012

kogo kocham, kogo lubię..

Największy pokój staje się powoli graciarnią bo go nie używamy i nie bardzo mi się chce coś z nim robić. Czasem jemy tam obiad i tyle. Dziś napiszę o tym, bez czego już bym się nie obeszła albo  byłoby mi trudno, a czego się mogę pozbyć bez żalu. Z rzeczy, nie cieszcie się, o ludziach nie napiszę bo to by wyglądało jak egzekucja albo inna zabawa
Tej nie kocham
Tej nie lubię
Tej nie pocałuję..
Prosta rzecz – wanna. Uwielbiam długie kąpiele w gorącej wodzie, najlepiej z bąbelkami. Jak jest kabina prysznicowa to też dobrze. Bo to nie chodzi o mycie, umyć się mogę bez wanny. Chodzi o stan umysłu – moje ulubione opowiadania powstawały w wannie, wychodziłam z wody gotowa do pisania.
I tak już leci – skoro pisanie to laptop. O Internecie nie wspomnę bo jestem uzależniona od dawna, ale laptop jako narzędzie - łatwiej mi się pisze, czyta, wydaje mi się bardziej przyjazny niż stacjonarny komputer. No i mogę go wszędzie ze sobą zabierać. Boję się o niego bo swoje lata ma ale to już inna sprawa.
Mogę siedzieć przy laptopie bo te paskudne czynności, które zabierały mi mnóstwo czasu, wykonują zmywarka, pralka itd. Bez zmywarki byłabym biedna. Pamiętam, jak wiele lat temu po długich bojach kupiliśmy ją i wszyscy, naprawdę wszyscy na mnie napadali, że po co, że żre wodę i prąd, i po co zmywarka jak jest Klarka, i nikomu się nie zmieści w kuchni a ja jestem cwana bo mam wielką kuchnię. Heh. Teraz jakoś prawie każdemu się zmieściła a kuchnie się  nie powiększyły. I macie mnie za te napaści przeprosić, o! Bo mi było przykro!
Samochód – ja go po prostu nie lubię i nie lubiłam go od początku. Ale i tak jestem w nim gościem to nie uważam, że jest mój czy nasz. Ale go nie lubię jak nie wiem co.
 Oddam bez żalu akwarium. Już się tłumaczę – budzi mnie w nocy bo ryby są naprawdę wielkie i czasem się zrywają i chlupią. Te wielkie rośliny doniczkowe – wyniosę do ogrodu a jesienią już nie zabiorę do domu, koniec z oranżerią.
Na to miejsce przysposobię jakiego fajnego kota, dobra, dobra, żartowałam.
Jeszcze coś – jak Luby nie pozbędzie się stosów czasopism, płyt, filmów a z garażu i piwnicy  popsutych narzędzi, kabli nie wiadomo do czego ale mogą być potrzebne, wiaderek z farbą do połowy zaschniętą, zardzewiałych pił do drewna, kos, gipsowych figurek, butów dziurawych nadających się do chodzenia za kosiarką (10 par minimum) części od fiata, żuka, opla, drugiego opla, kalendarzy z rozebranym  panienkami sprzed dwudziestu lat to trzasnę drzwiami i sobie pójdę, niech sobie znajdzie na to wysypisko inną zarządzającą!
Choć nie – nic  tego, bo najbardziej lubię nasze wieczory, kiedy siedzimy w tej jego graciarni, pijemy wino i gadamy o wszystkim tak, jakbyśmy się dopiero co poznali.


10 komentarzy:

  1. Każdy chłop ma jakieś "przydasię" nie zwalczysz, ogranicza go tylko czasami metraż chałupy :) ale i to nie zawsze:)
    W większości mam jak Ty, z tym, że akwarium sie nie pozbywam wręcz odwrotnie szukam większego do adopcji :) a autko kocham miłością odwzajemnioną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pozbyłam się 120, stoi puste w piwnicy, a to ma 240, ładnie wygląda ale mam dość

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmywarka to jedna z najlepszych rzeczy jakie mnie spotkały;-) Oczywiście mówię to z przymrużeniem oka, ale ten sprzęt tak bardzo ułatwia mi życie, że nie wyobrażam sobie bez niego egzystencji. Dzięki niej mam ciągle porządek, bo nauczyłam wszystkich chować po sobie. Ostatnio się zepsuła - uch, co to był za dramat!
    Samochód - bardzo przydany przyjaciel;-)
    Laptop to już jakby część mnie, a i telefon teraz dzięki dostępowi do sieci i fajnym zdjęciom, jakie robi, staje się przeze mnie lubiany, bo wcześniej, to nie cierpiałam go. Skoro o zdjęciach, to już nie wyobrażam sobie życia bez aparatu! Mam z tego wiele radości!
    Miłej niedzieli życzę:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiosna , to Ci na porządki się zebrało :-)

    A ja mam wszędzie czysto,
    bo mam takie dziecko ,że sam posprząta , poukłada
    i jeszcze innych pogoni do roboty.
    I robi to w taki sposób,
    że wszyscy chętnie sprzątają :-)))
    Jak ja go wychowałam ??!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wezmę akwarium i oddam kota. nAWET DWA ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. wanna - ledwo pamiętam ... jestem z tych prysznicowych :-) zmywarka to rewolucja na miarę pralki :-) ona zmywa, a ja na spacer albo do łóżka :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja ciągle jeszcze nie mam zmywarki, ostatnio rozważałam, ale u mnie musiałaby być rewolucja całej kuchni, dość kosztowna sprawa, więc na razie zmywarka ma na imię iw :)
    Usuwanie zbędnych gratów z piwnicy i budynku gospodarczego trwa u mnie już parę lat i nadal jeszcze mam tego badziewia za dużo. Jeśli jeszcze trafisz na człowieka o wspaniałym sercu, ale naturze chomika, to sprawa jest w zasadzie przegrana :), bo zawsze coś gdzieś utknie.
    Ale może jakoś go wziąć sposobem! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś już nie mogłabym egzystować bez: pralki automatycznej, zmywarki, samochodu (mieszkam na wsi z dala od świata, więc bez opla ani rusz, a do tego lubię prowadzić:), laptopa (a nawet dwóch - mniejszy służy mi do prowadzenia firmy i zabieram go do pracy). Już od dawna nie mam akwarium, za to są cztery koty i trzy psy - nie pytaj, ile wydaję na karmę i weta! Nie mam i nie chcę mieć mikrofali. Poza tym okazuje się, że mężowskie "przydasie" naprawdę czasem się przydają, oczywiście nie wszyskie, ale jednak! A poza tym sama mam naturę chomika, czasem robię czystkę w swoich zbiorach, ale niezbyt często. W domu nie jest brudno, ale nie mam natury wiecznie sprzątającego czyściocha; mieszkają z nami nasze zwierzaki, wszystkie w domu, więc czasem trzeba przymknąć oko na bałagan... Zresztą zawsze uważałam, że dom to nie muzeum, tu się żyje, więc i bałagan czasem jest normalny.
    My z moim od lat Ukochanym właśnie wczoraj odbyliśmy podróż, w czasie której mogliśmy gadać bez końca (niestety bez wina, bo jechaliśmy samochodem) - nasz pojazd się zepsuł i musieliśmy jechać z prędkością 25 km/h przez jakąś godzinkę - czad! Można było prawie puścić kierownicę! I cały czas zastanawialiśmy się, co też się zepsuło. Po dojechaniu do domu i wyłączeniu silnika okazało się, że auto można ponownie odpalić, wada komputera się zresetowała i wszystko jest OK. Cud! I wtedy pobiegliśmy napić się czerwonego wina...

    OdpowiedzUsuń
  9. lubie Twojego starego , bo sama jestem graciara)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nigdy nie zrezygnuję ze swojej kolekcji butów, choć w niewielkim mieszkanku naprawdę trudno je zmieścić.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz