piątek, 30 marca 2012

Blondyna się martwi

Z radością widzę, że czytelnicy polubili Iwonkę czyli Blondynę, choć już teraz po metamorfozie nie będziemy jej nazywać Blondyną bo ani stan umysłu ani kolor włosów nie pasują do obecnej postaci.
Nie wszyscy wierzą w taką nagłą przemianę bo jeszcze mają w uszach odgłos, jaki wydawał blaszany przystanek, gdzie spotykała się na ukradkowych randkach z  Waldemarem ale kto się nie kochał w plenerze albo w innych okolicznościach przyrody to niech w nią rzuci kamieniem pierwszy albo lepiej niech nie szuka kamieni tylko namiętnego kochanka i się umówi na przystanku.
A potem już zawsze będzie jak w piosence

Kiedy czekasz na przystanku
Nie myśl sobie o kochanku
Bo kochanek cię zawiedzie
A autobus ci odjedzie.

Będę czekać dniem i nocą
Ale sama już naprawdę nie wiem po co..

Nie ma takiej piosenki, ale mogłaby być.

Widzicie jaka to trauma jak się dojeżdża autobusami. Gdybym miała samochód to bym pisała o przystojnych autostopowiczach i przygodach w warsztatach samochodowych. Do salonów samochodowych moja wyobraźnia nie sięga, w komisie raz byłam i zniszczyłam sobie obcasy bo placyk był wysypany kamieniami a najgorsze gruchoty stały na końcu placyku. A my zawsze kupujemy najgorszego gruchota. Potem ani auta ani butów. No co, powiedziałam, że jak kupi tego rzęcha to nie wsiądę, i dlatego jeżdżę autobusami.

Ale miało być o Iwonce. Iwonka zaprzyjaźniła się w pracy z panią Basią i sobie wszystko opowiadają. Zrozumcie, przyjechała w całkiem obce miejsce, ma tylko Waldemara a każdy człowiek powinien dla zdrowia psychicznego, choćby po to, żeby mieć na kogo kląć,  mieć jakieś grono znajomych i całe szczęście, że Iwona trafiła na panią Basię, kucharkę z pracy.

Tego dnia lepiły milion ruskich pierogów a przy pierogach można opowiadać  historię życia pod warunkiem, że ktoś zechce słuchać, bo opowiadać też trzeba umieć.  Iwona tym razem opowiadała o wizycie mamy Waldemara.
- Pani Basiu, ja pani powiem, że mi tej kobiety żal bo ona ma tylko tego Waldka i nic poza tym i żyła jego życiem, marzyła o synowej w białej sukni, o wnuczętach i o rządzeniu nimi wszystkim jeszcze ze sto osiemdziesiąt lat..
- Iwonko, cłowiek telo nie zyje.
- Człowiek nie ale teściowa może żyć, wiem co mówię bo każdy z nią rok trzeba mnożyć razy siedem, tak jak się liczy lata kotom.
- No to godej dali.
- Pani Basiu, ja pani powiem, ja już nie mam dziewiętnastu lat żeby się bać i zastanawiać nad każdym słowem, co ona powie. Mam wprawę i to wielką, dość się opłakałam za pierwszym razem i tak zawsze było źle. Teraz się nie przejmowałam, zwłaszcza, że musiałam z nią spać. My mamy jedno łóżko to jak mieliśmy się ułożyć? Waldek spał na podłodze a my na wersalce. Rano szliśmy do pracy a ona zostawała w domu z kotem a kot młody to głupi, a nawet pani nie będę opowiadać co wyczynia taki kot. Pani Basiu, a tego farszu wystarczy?

- Nie trop się o piyrogi ino godej co dali z tom babom.

- Pani Basiu, nie ma co opowiadać, mama Waldka wyjechała po dwóch dniach bo nie miała co robić, trochę odpoczęła po podróży i tyle. U nas nawet nie ma telewizora to jej seriale przepadły. Ale pani Basiu, na koniec powiedziała mi coś takiego, że mi o mało serce nie pękło, ja już nigdy nie będę spokojna.

 Iwonka rozpłakała się a łzy kapały jej prosto na placek pierogowego ciasta.

- Bo pani Basiu, ja nie jestem taka całkiem głupia i ja to wszystko niby wiedziałam, ale Waldemar przyzwyczaił mnie do tego, że jestem dla niego najważniejsza i mnie kocha tak jak ja jego i nie chce nikogo innego, nawet jak go podrywały te różne lafiryndy sanatoryjne to się oganiał, choć on kocha wszystkie kobiety to nie byłam bardzo zazdrosna.  I jakoś zapomniałam, a teraz to już mi to z głowy nie może wyjść. Bo pani Basiu, on jest tyle młodszy ode mnie  i na pewno chciałby mieć dzieci i młodą, śliczną żonę, na razie mnie kocha, ale co będzie za pięć lat? Rzuci mnie jak się wyrzuca starą miotłę!

I nic już nie będzie z tego rozwałkowanego placka bo całkiem rozmiękł od łez.


19 komentarzy:

  1. Kurcze Klarko naślij Blondynie jakiegoś bociana bo aż mi jej szkoda;)
    I tesciowa bedzie mogła z nimi zamieszkać na stałe do pomocy przy wnuczku (albo moze wnuczętach?) a moze nawet swój telewizor przywiezie....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam się chandrze i stanom depresyjnym blondyny nie dziwię.Jak się z teściową w łóżku śpi to różne czarne myśli do głowy przychodzą.ps. Moja jest kochana, ale jeszcze nigdy z nią nie spałam.Pewnie między innymi dlatego jest taka kochana.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, nie ma to jak kochająca mamusia synusia ;) Wie gdzie uderzyć, by zabolało.


    Miłość nie patrzy na wiek, nie patrzy na zmarszczki, nie patrzy na łysinę, wystający brzuch i kłującą brodę.
    Patrzą ludzie, którzy kochając brodę, nie potrafią zaakceptować u innych łysiny, którzy mając starszych, podśmiewają się z tych z młodszymi, którzy kpią z oklapniętego biustu nie widząc u siebie nadmiernych fałdek.
    Miłość jest egoistyczna. Zamyka oczy na wszystko inne i wszystkich innych, na inne miłości, choć te są tą samą MIŁOŚCIĄ w innym wydaniu.

    A jak się ta miłość skończy, to nie tylko różnica wieku zacznie przeszkadzać, ale kazda godzina. Każda dłużej, każda więcej.


    Wyszły w końcu te pierogi? Z nowym plackiem? Czy zrobiły kotlety? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to pięknie napisałaś:)
      a pierogi wyszły za słone

      Usuń
  4. No i nie wiem co tej Blondynie doradzić,
    bo teściowa może mieć rację.
    Wszystko przemija ,
    to i ta miłość Waldemara może przeminąć :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisane. Blondynie pozostaje jedynie cieszyć się tym co ma teraz, bo jak będzie się zadręczać czy miłość Waldemara przeminie, czy nie, to nie będzie szczęśliwa ani teraz ani potem...

    OdpowiedzUsuń
  6. niech Waldi będzie ten wyjatkowy, co kocha do grobowej deski...nawet starszą... w końcu patrząc na jego poczynania do końca noramlny nie jest;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś Ty Klarko, z takim sentymentem do tego przystanku powracasz... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś się zmuszę i przeczytam to wszystko co piszę, nie zdawałam sobie sprawy że wracam do przystanku, może to jakiś symbol, motyw niestałości, chwila w podróży?

      Usuń
  8. "Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
    To też nie diabeł rogaty.
    Ani miłość kiedy jedno płacze
    a drugie po nim skacze.
    Miłość to żaden film w żadnym kinie
    ani róże ani całusy małe, duże.
    Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
    drugie ciągnie je ku górze."
    PS kocha sięza cośnie pomimo czegoś
    Lipton_R

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo chodzi o to by nie uciec za daleko gdy wykipi mleko

      Usuń
  9. Blondyna niech sobie uzyje podwojnie:tam na dole i tych wyzszych uczuc, gdy lekko na sercu... A choc Waldemar chlop z kosciami poczciwy, zwiazek z duzo starsza kobieta to raczej nie jest to... mamusia ma swoj rozum.
    Niech bedzie tak: gdy namietnosc Wademara oslabnie, maz Blondyny, po nieciekawych przygodach z nieciekawymi paniami pojmie i zateskni, jaki to skarb utracil, i zacznie sie o nia starac, i z kwiatami, i na kolanach, i ona wroci do niego, i beda zyc dlugo i szczesliwie, amen! Slawianie, my ljubim sjelanki!
    A co z Waldemarem? Klarka cos wymysli. :-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a w życiu, mąż Blondyny dostanie taką pindę, że go będzie prać po pysku, zrobi z niego pośmiewisko w mpk (pamiętasz że on jest tramwajarzem?) a na końcu go rzuci

      Usuń
    2. Takas Ty? Za kare Waldemara uwiedzie bogata pinda, gdy bedzie robil fuche w jej willi.

      Usuń
  10. Klarko!
    Dzięki za wizytę. Zadałaś dobre pytanie. I taki temat był poruszany na warsztatach fotograficznych na Blog Forum Gdańsk 2011.
    Jan Tomaszewski zgodę wyraził. A tej pani co wcina sushi to dokładnie nie widać. Ale jakby jej to przeszkadzało, że Jej fotka jest u mnie. To zawsze może zażądać, żebym to usunął. I wtedy to usunę.
    Ale nikt o zdrowych zmysłach nie będzie ślezxił czy jest gdzieś Jego fotka!
    To jest nie możliwe!
    Teraz każdy strzela fotki. Prawie każdy. I też jesteśmy wszędzie kamerowani. I nic na to nie poradzimy!
    W miejscu publicznym jak się jest to takie fotki można robić. Tak nas uczyli. Jak ktoś nie chce być fotografowany to NIECH PUBLICZNIE NIE KONSUMUJE:)
    I najlepiej z domu nie wychodzić.
    Takie mamy czasy. Z satelity nas śledzą!
    Jak masz jakieś pytania to pisz Klarko.
    A ruskie pierogi to ja baaardzo lubię. Najbardziej z pierogów!
    Mimo, że ruskie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak teraz mamy ze zdjęciami.
      Masz rację, jesteśmy wszędzie fotografowani
      i nawet nie wiemy o tym.
      Jedyna rada , nie wychodzić ;-)))

      Usuń
    2. vojtek dzięki:) ja w tym czasie byłam na warsztatach dziennikarskich i ogarniał mnie pusty śmiech, bo babeczka tłumaczyła, jak planować kolumny tekstu, by czytelnik się nie nudził. I nie zrozumiała, gdy usiłowałam jej powiedzieć, że na blogu nie forma jest najważniejsza

      Usuń

Twój komentarz