wtorek, 28 lutego 2012

w poszukiwaniu miłości

Kiedyś przy okazji powiedziałam mojej lekarce, ze podczas kichania czuję przeszywający ból w piersiach i pod łopatką a lekarka na to – no to nie kichać!
Alicja ma sposoby na to, aby lekarka jej nie spławiała.
- Co ja tam mam pani doktor, co to może być, jak człowiek kichnie, to tak zaboli, że się robi ciemno w oczach od tego bólu, jakby kto nożem dźgnął na wylot, aż oddechu nie można złapać, jak to boli, jak to strasznie boli, trzeba się czegoś przytrzymać bo ten ból jest nie do wytrzymania, aż się w głowie kręci, aż się gorąco robi, nie, nie mam kataru, choć zatoki to mnie bolą i gardło mam wrażliwe i uszy, ale w rodzinie ktoś tak miał, młody człowiek, nie poszedł do lekarza a potem było za późno, bo się nie badał tylko czekał aż mu samo przejdzie, a ja nie czekam bo lepiej zapobiegać, bo mnie i wątroba boli, i na jelitach mam ranki, i na żołądek muszę uważać, i serce mam słabe a jak  kichnę to tak boli, że lepiej nie żyć jak tak cierpieć.
Alicja wyjdzie z gabinetu z plikiem skierowań i będzie miała zajęcie na najbliższy miesiąc. Oczywiście  powiadomi rodzinę, że najpewniej pójdzie do szpitala, bo lekarka nie wie, co jej jest a zanim zrobi badania to może być za późno.
Zaczęło się od uzdrowiciela. Nazywał się Harris i uzdrawiał w kościołach, kto tylko mógł to szedł na taki seans, księża rozprowadzali bilety i Alicja się na takie uzdrowienie dostała. Było to dawno, kilkadziesiąt lat temu, ale czy to człowiek jest zdrowy jak jest młody? Poszły z matką, poczuły się potem jak nowo narodzone, pełne energii, prawie nic im nie dolegało przez jakiś czas. Potem jeździły do kilku zielarzy, piły te zioła, robiły sobie okłady, kąpiele, to znaczy matka miała zapisane a Alicja jeździła do towarzystwa, a zioła nie szkodzą to sobie też aplikowała takie kuracje.
Zawsze  bardzo uważała na to, co je. Przed przyjęciem brała jakieś leki na wątrobę, potem coś na przeczyszczenie, a na co dzień wraz z matką  piła zioła i kleiki na wszelki wypadek, bo jak matka coś ma to i córka może to mieć. Matka zmarła nie na raka, jak podejrzewały obie - ale lekarze nie wybadali bo co taki lekarz wybada - tylko ze starości, dożyła słusznego wieku i wówczas Alicja zaczęła chorować na dobre.
 Dobiegała pięćdziesiątki i  cierpiała na uderzenia gorąca, pociła się, miała obfite miesiączki, a oprócz tego miała w zależności od pogody i okoliczności bóle głowy, duszności, bóle żołądka, kręgosłupa, stawów, serca, o, serce ją bolało bardzo. Przeszła dziesiątki badań, niektóre z nich okropne, bo kto to widział wdmuchiwać do człowieka powietrze aby oglądać go od środka? A Alicja wie, jak to jest. Była badana od góry, od dołu, prześwietlana i oglądana ze wszystkich stron. Zmieniała specjalistów, lekarstwa, fizjoterapeutów, cud, prawdziwy cud, że żyje do dziś i ma się nieźle. 
Najgorzej, gdy wśród znajomych ktoś naprawdę ciężko zachoruje a do tego umrze. Alicja ma to samo, to tylko kwestia czasu, na pewno czeka ją taki sam los. 
Nie otruje się lekami, nie obawiajcie się. Rodzina się właśnie tego bała, ale Alicja nie jest głupia. Czyta ulotki a tam jest tyle przeciwwskazań, że woli tych leków nie brać tylko cierpieć. Bierze więc tylko te, które wydają się jej konieczne. 
I wygląda zadziwiająco dobrze jak na tak bardzo schorowaną kobietę.


15 komentarzy:

  1. Moja babcia powinna mieć na imię Alicja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym o własnej babci czytała, już od nie pamiętam ilu lat co roku słyszę to samo: "a bo to się tych świąt dożyje, co tu planować" ;) Ja też chodzę do lekarza - ale już kiedy naprawdę muszę, kiedy już nic nie pomaga - a dlaczego? Bo od tego czekania w przychodni (mimio że ma się wyznaczoną godzinę trzeba swoje odstać) i słuchania narzekań robi mi się niedobrze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahaha !!Jakbym o mojej najukochańszej ;););););) teściowej czytał. Od około 15 lat zostało jej tylko parę miesięcy i niestety. Nadal nie mam okazji ubrać czarnego garnituru ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Niektórzy to mają czas i zdrowie, żeby po lekarzach biegać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kazdy chyba zna taka Alicje. Moja dozyla setki i pochowala troje wlasnych dzieci nim w koncu jej zycie dobieglo konca. A wlasciwie cierpienie, bo lekarze i ksiadz byli stalymi goscmi w jej domu. Nigdy nie widzialam, zeby sie usmiechala, straszne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo żeby chorować to trzeba mieć końskie zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :-)))
    Wygląda dobrze, bo przecież dba kobieta o siebie... :-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh znam taka jedna "Alicje" umira juz z 8 lat...
    A na powaznie to ja rycze ze smiechu jak ona mi opowiada co bierze na co (JAKIE TO ONA CHOROBY MA) i w jakich ilosciach. Bierze dziennie kilogram tabletek. Jak sie okazalo po moim przejrzeniu tych "lekow" to prawie wszystkie to witaminy i wspomagacze na to zeby kupka byla, na to zeby oczka blyszczaly, na skure, na kosci zeby sie nie lamaly...
    Nie moge sluchac juz tej KOBIETY!!

    OdpowiedzUsuń
  9. No, może to i sposób, zagadać... a potem tylko recepta u aptekarza: CSDJJSBNKCJJ ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. jedna z moich znajomych jest taką Alicją, tylko że dziewczyna nie ma jeszcze nawet 20 lat. To przykre gdy ludzie sami tworzą sobie wyimaginowane problemy jednocześnie niemiłosiernie wydłużając kolejki do lekarzy specjalistów. Dla większości tych ludzi jedynym wyjściem jest terapia u psychologa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie Alicje przeżyją tych, do których kierują swoje ,,mędzenia''...

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie cos pieka oczy... chyba czas wylaczyc komputer? :-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Kardiologicznym okiem (bo psychiatrą nie jestem), Alicja wygląda raczej na somatyczną maskę depresji (bo przecież to nie tylko obniżony nastrój), albo inne zaburzenia (lękowe) - nie jestem psychiatrą, ale śmierdzi na kilometr.
    A i wydaje mi się, że ostatnim specjalistą, jaki - zdaniem Alicji - jest jej potrzebny to psychiatra. A myślę, że mógłby pomóc.

    Pozdrawiam
    KKD

    OdpowiedzUsuń
  14. P.S. Tylko, że ja mam na imię Małgorzata:-). Moja mama za to jest Alicją.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz