piątek, 3 lutego 2012

u siebie, czyli gdzie?


Nie słuchałam z uwagą opowieści mojej mamy i choć nieraz oglądałyśmy te najstarsze zdjęcia, to nie pamiętam gdzie zostały zrobione, ani nie wiem,  kim są koleżanki mojej mamy. Ale od czego jest Internet, może akurat któraś dziewczyna się rozpozna. Te dziewczyny ze zdjęcia mają dziś ponad siedemdziesiąt lat. Mama stoi na pierwszym planie, koleżanki w kwiatach.
Babci ze strony mamy nie znałam wcale, dziadka również. Znałam tylko brata mamy, już nieżyjącego.  Będąc dziećmi jeździliśmy w wakacje w odwiedziny do cioci, do wujka, do kuzynów.  To był całkiem inny świat, pisałam tu już kiedyś o tych podróżach „na Zachód”.
Inny świat – brukowane drogi, murowane, często piętrowe domy, prąd, łazienki, duże pokoje, mniejsze kuchnie, w których nie było łóżka. Nie śmiejcie się, w górach w każdym domu w kuchni stało łóżko i to było niezłe miejsce do spania bo w kuchni było najcieplej.
Dla mnie to był inny świat a co miała powiedzieć mama? Nigdy się nie skarżyła, a ja teraz dopiero zaczynam rozumieć, w jakim znalazła się położeniu, wychodząc za mąż za górala. Niedawno pytałam jej – mamuś, ja bym uciekła, nie miałaś ochoty uciekać do swojej mamy?
Tata nie chciał mieszkać na Zachodzie, był bardzo przywiązany do ziemi a tam była ziemia państwowa, wszyscy pracowali na roli ale nie u siebie. W górach mama taty miała maleńki drewniany dom i  dwa czy trzy hektary, na których niewiele urosło - żyto, owies, ziemniaki, siano.  Tata zabrał z Zachodu swoją niespełna dwudziestoletnią żonę, maleńkie dziecko i przywiózł w góry, bo tam  jest najpiękniej. Wkrótce miało się urodzić ich drugie dziecko.
W domku nie było podłóg, prąd mieli podłączyć dopiero za kilkanaście lat, wodę nosili z lasu, do najbliższego przystanku kolejowego trzeba było iść godzinę. Bieda, wszechobecna bieda, ciemnota i trudności w integracji z lokalną społecznością, bo mama była inna.
Mama naprawdę była inna. Wysoka, szczupła, nosiła jedwabne sukienki, nie rozumiała prawie wcale tamtejszej gwary, latała z dziećmi do lekarza z byle czym! Prała, szorowała, wygnała raz na zawsze kury z domu! Nie znała się na grzybach, nie umiała chodzić po górach i wywracała się na tych stromych, śliskich ścieżkach. Obca, i cały czas albo w ciąży, albo z dzieckiem przy piersi, urodziła nas siedmioro  w mniej-więcej dwuletnich odstępach. Ostatnią jedwabną sukienkę sprzedała, aby kupić najstarszej córeczce szkolną wyprawkę.
Ale kiedy pytamy – mamuś, nie tęskniłaś za swoją mamą, nie chciałaś uciekać? Odpowiada - zawsze  tęskniłam, ale tu miałam was i drugą mamę, waszą babcię.
A wiecie co? Mama umie mówić gwarą góralską, ale jak usłyszy taki charakterystyczny akcent to natychmiast mówi po góralsku z poznańskim akcentem.

13 komentarzy:

  1. Twoja mama przynajmniej miała dokąd wracać, a niektóre nie mają gdzie... I miała życzliwą drugą mamę...
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. druga mama - jak to ciepło brzmi:) Żanetko, mam nadzieję, że na taką trafisz

      Usuń
  2. Bardzo ciepły opis tego Twojego rodzinnego domu, mimo, ze piszesz ze bieda, ze brak prądu to takie ciepło da sie wyczuć....
    No i taka "Druga mama" to nie często się zdarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opis domu rodzinnego mamy Klarki
      (po 50)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja już sie chyba pogubiłam , czytałam tekst kolejny raz i zrozumiałam to tak że to Mama Klarki w te góry z zachodu uciekła i dom choć biedny to bardzo ciepło przez autorkę opisany, Mama Klarki czyli to Klarki dom rodzinny, w ktorym się wychowywała? Dobrze kombinuję czy coś pomieszałam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko dobrze kombinujesz, rodzice mieszkają w tym domu do dziś, takiego jak opisałam oczywiście nie pamiętam, znam to tylko z opowiadań

      Usuń
  5. To jest po prostu siła miłości - do męża, do dzieci...
    Znosi się byle jakie warunki, ale RAZEM.

    OdpowiedzUsuń
  6. mariakc@interia.eu3 lutego 2012 19:56

    To były pokolenia,gdy miłość była miłością a ślub ślubem i te były silniejsze od tęsknoty.Moja Mama była osobą wykształconą,pochodziła ze Sosnowca,potem mieszkała w Krakowie,Warszawie-wyszła za mąż za górala,który do swojej śmierci mówił"Jak ja Cię kocham !",miała bardzo ciężko,nie miała drugiej Mamy,ale teściową i szwagierkę-totalną zołzę.Nie potrafiła pracować w polu i tak jak Twoja musiała wiele spraw przeforsować /motyw z wyrzucaniem kur z domu też był/w obecnych czasach dziewczyna po kilku m-cach zostawiłaby to wszystko.Moja nauczyła mnie do szaleństwa kochać góry i odpowiedzialności.Tęsknię za Nią-23lata:-((Maria I

    OdpowiedzUsuń
  7. Klarko, Twoja Mama to nie tylko piękna kobieta, ale wspaniała żona i matka. A jaka musiała być silna...
    Gdzie ty, Kajus, tam i ja, Kaja...

    OdpowiedzUsuń
  8. W miejscu, które kocham albo kocha ktos kogo kocham.
    I Grimaldi
    "Za miłość...", dla miłości i o miłości można naprawdę wiele.
    "Miasteczko Twin Peaks" nie było miasteczkiem matki. Było siostrzanym krzywym zwierciadłem.
    Uroki rodzeństwa, że zamienia sie beztrosko cv. Bo bywała...Tam było niestety jak w atmosferze z Lyncha D. - normalność mieszła się z horrorem.
    Za to jej miejsca były świetliste , jasne, radosne.
    Jak trzeba kochać by niczym mityczna Kora zwiedzać te ponurosci?
    PS Jak z klimatu bloga i wpisie o "Dorotce", która dziwnym zrządzeniem postanowiła warować też na takim bezludziu. Takie fuchy mają tylko rządowe oddziały okreslane często zwierzęcymi zamiennikami.

    OdpowiedzUsuń
  9. ale sie wzruszylam.Korek

    OdpowiedzUsuń
  10. ale pieknie opisalas..

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz