środa, 25 stycznia 2012

z listów do Klarki


Hej!
Może wyda Ci się to głupie ale chciałabym, by opisała Pani moją historię. Chcę by wszystkie kobiety, które miały podobną sytuację jak moja ( może takie są i czytają bloga;)) utożsamiły się z tą historią, wyciągnęły wnioski, zobaczyły, że MOŻNA  MOŻNA inaczej niż ktokolwiek sądzi, mówi się, że nie wolno wchodzić 2 razy do tej samej rzeki...ja weszłam 3. I nie żałuję!

Daniela poznałam mając 17 lat, chodziłam do liceum on kończył I rok studiów...Pierwsza prawdziwa miłość, pierwszy seks...Kochałam go do szaleństwa ( nadal tak jest).  I tak trwaliśmy w tym związku długo...Poszłam na studia, mieszkaliśmy nadal osobno ale widywaliśmy się niemal codziennie...Związek- jak każdy inny- czasem słońce, czasem deszcz:) Przetrwaliśmy tak 4 lata  Po czasie zaczęło się coś psuć, częste kłótnie, 'olewający' stosunek Daniela do mnie... ostatnie 3-4 miesiące to nie był najlepszy czas, bardzo zależało mi na mieszkaniu razem...czekałam 2 lata bo Daniel wciąż mnie zbywał i możliwe, że moje naciski...nie to nie moja wina...po prostu chciałam jak każda normalna dziewczyna zamieszkać ze swoim facetem...po 4 latach związku. Pewnego dnia Daniel powiedział mi, że nie wie czy mnie kocha... zamarłam...nie potrafię opisać uczuć po kilku dniach 'niewidzenia się' poprosił o spacer, przepraszał, mówił, że nie wie co w niego wstąpiło, że się 'pomylił', że tak strasznie kocha...Niestety po jakiś 2 miesiącach- dzień przed sylwestrem zostawił mnie mówiąc, że 'jest prawie pewien, że mnie nie kocha'. Wstydzę się opisując dalsze moje losy...nie było mi łatwo...po rozstaniu spędziłam jakieś5 dni pod kołdrą...nie jadłam, chciałam umrzeć. Doprowadziło to do takiego stanu, że gdy otwierałam lodówkę automatycznie zbierało mnie na wymioty. Mojej mamie pękało serce...Po przerwie świąteczno-noworocznej wróciłam do miasta gdzie studiuję...Byłam sama na stancji- inne dziewczyny odpoczywały jeszcze w domach...wyłam sama do siebie...Dowiedziałam się, że Daniel ma nową dziewczynę. Dość szybko to poszło- kilka dni od momentu kiedy mnie zostawił... Moja agonia trwała jakieś 2 miesiące...międzyczasie poznałam kogoś ( nie był to przypadek...sprowokowałam 'poznanie' się z tym chłopakiem- kiedyś zobaczyłam go na ulicy, wydał mi się interesujący i tak wyszło:)). Krzysiek- bo tak miał na imię chłopak podstępem poznany na portalu społecznościowym - był rzeczywiście bardzo interesującym mężczyzną. Nie  chciałam by był tzw. "klinem" po prostu chciałam go poznać, potrzebowałam tego. Umówiliśmy się na spotkanie...Ale kilka dni wcześniej odezwał się Daniel...spotkałam się z nim...zerwał z Olką ( tak miała na imię moja następczyni) ponieważ nie mógł zapomnieć o mnie...błagał o wybaczenie, zapowiedział, że będzie walczył. Nagle wszytko wróciło...radość, że kocha ale rozpacz jednocześnie...miał kogoś...spał z nią, był obok niej...nie umiałam sobie  z tym poradzić. Powiedziałam Danielowi o planowanym spotkaniu z Krzyśkiem, płakał, znał go- czuł zagrożenie. Mimo to zobaczyłam się z tym chłopakiem- było to bardzo sympatyczne i miłe spotkanie. Tylko tyle. Po staraniach Daniela dałam mu szansę. Chciał ze mną mieszkać, mówił jaki był głupi, że teraz to widzi itp...Byłam szczęśliwa. Przez moment. Po jakiś 2 miesiącach zostawił mnie twierdząc...że nie jest szczęśliwy. Mój świat się załamał...przeżyłam znów to samo co wcześniej...Znienawidziłam go...O dziwo to dało mi siłę żeby przetrwać...Znajomość z Krzyśkiem zaczęła się rozwijać po jakimś czasie...Czułam, że może to doprowadzic do czegoś dobrego...I wtedy...chyba się Pani domyśla- znów pojawił się Daniel. Przeżył 'odmianę' nie wiedział co ma robić... najzwyczajniej w świecie poszedł do spowiedzi. Nastąpił cud. Chłopak zmienił się nie do poznania- inne nastawienie do życia, inne podejście do mnie- do miłości. Nie chciałam go słuchać. Przysięgłam sobie, że mnie nie skrzywdzi. Nękał mnie  parę dni...róże pod drzwiami listy...odwiedziny...Odpychałam go i cierpiałam jednocześnie nie wiem sama dlaczego, przecież byłam pewna, że mam go gdzieś... Dał sobie spokój. Do dziś mam przed oczami jego twarz kiedy ostatni raz wychodził z mojego mieszkania, kiedy kolejny raz powiedziałam mu, że za dużo przeszłam przez niego...Mijały dni...w głowie miałam tylko Krzyśka...Byliśmy razem. Przeżyłam coś co można opisać jak bajkę...Czułe słowa, gesty o których Daniel nawet by nie pomyślał...dosłownie książę z bajki...Był mi bardzo bliski, ale po jakimś czasie budził mnie strach a później płacz...obok mnie spał inny mężczyzna...nie Daniel...Tylko Krzysiek...ciągle miałam Go w głowie- nie mogłam wyrzucić, zapomnieć...widząc krzyśka, pijącego herbatę wiedziałam, że Daniel piłby ją inaczej... Mijały tygodnie...na mojej drodze znów pojawił się daniel...spotkaliśmy się. Twierdził, że mu lepiej, że sobie radzi rozmawialiśmy długo...I nagle coś pękło...Nie wiedziałam kim jestem, z kim jestem, do kogo, co czuję. Wizyta u psychologa/ diagnoza: fizycznie rozstałam się z danielem- psychicznie NIE. Stan przeddepresyjny. Przewidziano 5 spotkań- jeśli nie pomogą- leki. Krzysiek o wszystkim wiedział. Wiedział o tym co zrobił mi Daniel- jak igrał z uczuciami, jak ja się czuje...Rozstaliśmy się... Moje serce znów pękło...nie mogłam się pozbierać...Krzysiek mnie kochał...planował się oświadczyć...Czułam, że sięgam dna...Sama skrzywdzona, skrzywdziłam Krzyśka...Po kilku spotkaniach z psychologiem i Danielem ( po kryjomu przed rodzicami i przyjaciółmi, którzy chcieli mnie przed nim uchronić) doszłam do siebie...

Minęły 2 lata od tych wydarzeń. Od września mieszkam z Danielem...Jest cudownie, zmienił się...problemy rozwiązujemy razem...jest czuły, delikatny. Jestem szczęśliwa...Czasem tylko prześwitują mi w głowie myśli, że była inna. Nie potrafię o tym nie myśleć...jest bardzo piękną dziewczyną- (przez to niestety ma kompleksy). Daniel nie utrzymuje z nią żadnych kontaktów- zresztą ona ma już kogoś. Ja nie kontaktuje się z Krzyśkiem- choć bardzo bym chciała wiedzieć co u niego- nie chcę by cierpiał. Chcę, żeby zapomniał. Sprawiłam mu dużo bólu...

A z Danielem...kocham go nad życie...i oboje nie żałujemy tego co się wydarzyło...Jesteśmy silniejsi. Przez to, że odrzuciłam wcześniej daniela i byłam z kimś innym on poczuł jak czułam się ja...Jesteśmy zdania, że to co się wydarzyło miało jakiś cel...nic nie dzieje się bez przyczyny...Daniel zrozumiał co dla niego jest ważne, stał się odpowiedzialny. Ja z nieśmiałej, wiecznie 'bojącej się' i pesymistycznej dziewczynki stałam się silną, samodzielną kobietą...

Czasem nachodzą mnie myśli, że przeszłość wróci. Że znów zostanę skrzywdzona...Podobno ludzie się nie zmieniają...Mimo to nie żałuję, że spróbowałam. Wkroczyłam do 'rzeki' 3 raz, świadoma, że znów mogę dostać po dupie.

Toksyczna miłość???

Poznałam Daniela będąc 17 letnią dziewczynką. Dziś jestem 23 letnią kobietą.

22 komentarze:

  1. Powiedzenie o rzece należy rozumieć tak, że woda płynie zmienia się i dlatego nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki - tej samej wody. Oby rzeczywiście i Daniel zmienił wodę, a nie był tylko zastałym bajorkiem, w którym wiatr mąci powierzchnię;)

    życzę tego... ze względu na Krzyśka. Bo znam podobną historię, właśnie z Krzysiem i od jego strony.

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze mowiac nie weszlas do tej rzeki za kazdym razem to byla juz inna woda Ty i Daniel byliscie inni wiedzialas czego sie spodziewac po nim i po sobie. Zycze wam szczescia ale po 2 latach ciezko jest powiedziec ze podjelas sluszna decyzja. co innego po 50 i tylu wam zycze.

    OdpowiedzUsuń
  3. klarko, proszę, nie wchodź więcej do tej wody...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też jestem ZA
      Haneczka

      Usuń
    2. Przecież to nie Klarka do wody weszła. Tylko jej korespondentka.

      Usuń
  4. szukanie własnego szczęścia kosztem innego, no cóż miłość nie wybiera, tylko jak długo ona trwa i co dalej?

    OdpowiedzUsuń
  5. preferuje Autorke bloga :) usciski AniaNY

    OdpowiedzUsuń
  6. A dla mnie to jest toksyczne i nie wydaje mi się, żeby przetrwało. Brutalne, ale po przeczytaniu tej historii tak właśnie czuję...

    OdpowiedzUsuń
  7. ja ja myślę tak: każdę rozstanie z danielem i każdy powót do niego wniosły do zwiąązku bohaterki, coś nowego, czy leprzego? nie wuem, ale po takich zawirowaniach związek napewno będzie trwalszy... tak mi się wydaje, a krzsiek, no cóż oberwał rykoszetem...
    PS bohaterka powinna pogadać jednak z Krzyśkiem i wyjąśnić mu, jak jest i że to już koniec defintwny, bo może on dalej się łudzi, że coś między nimi będzie, tyle!

    pozdrawiam
    LiptonR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego ma być trwalszy, a nie luźniejszy skoro dziewcze nauczyło się, że może żyć bez D., a D., jak to facet, zawsze sobie w życiu radę da?

      ALEF

      Usuń
  8. Jakoś nie wierzę,
    że ludzie tak szybko się zmieniają,
    a szczególnie na dobre...

    OdpowiedzUsuń
  9. Według mnie niestety, to bardzo toksyczny związek. Bohaterce wydaje się że wszystko jest w najlepszym porządku, ale... czasem nachodzą ją myśli. Jest jeszcze bardzo młoda. Nie za bardzo doświadczona. Mam nadzieję że wyjdzie z tego bagna jak najszybciej potrafi, bo wątpliwości ktore już teraz ma, będzie ich miała coraz więcej.Zerwij z tym wszystkim dziewczyno i zacznij nowe życie, bez oglądania się na przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
  10. Iwona, bardzo dobrze to podsumowałaś, nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  11. To "szczescie" trwa zaledwie pare miesiecy a autorka wciaz jest jeszcze bardzo mloda chociaz jej sie wydaje ze jest juz stara i doswiadczona. Nie wierze ze Daniel naprawde sie zmienil i bardzo, bardzo zle to widze. To egoista i manipulant. Od takich ludzi nalezy trzymac sie z daleka.

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  12. No, 23 to rzeczywiście WIELKA I DOJRZAŁA miłość.

    Nic z tego nie wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. 23 lata dla dziewczyny, to akurat czas najwyższy pod kozik! Daniel ma w tym czasie dopiero 26 lat i zerowe doświadczenie życiowe - domyślam się, że to typowa smarkateria, która jeszcze z pod płaszcza ochronnego rodziców nie wyszła, a więc ma marne pojęcie o życiu.
    Prawdopodobnie są też niesamodzielni, chyba że ktoś załatwił Danielowi dobrą pracę. Ale i w takim przypadku doświadczenie niewielkie. I jak na takim człowieku można polegać? Czy już się wyszalał i rzeczywiście wie czego chce od życia?
    Przy współczesnym systemie edukacji i marnowaniu 17 najpiękniejszych lat życia w bezsensownych szkołach, to dla mężczyzny minimalny wiek na założenie rodziny to ok. 30 lat.
    Zdarzają się wyjątki. Młodzi ludzie, którzy już w szkole średniej podejmują równolegle do szkoły pracę zawodową.
    Znam przypadki, gdzie po ukończeniu studiów tacy ludzie zajmowali już odpowiedzialne stanowiska i zarabiali całkiem sensowne pieniądze. Wtedy mężczyzna możne odpowiedzialnie myśleć o założeniu rodziny.
    Niestety, współczesne systemy edukacyjne stawiają wszystko na głowie.
    ALEF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd tyle jadu w tej wypowiedzi? :) Skąd można wiedzieć, że to smarkateria o marnym pojęciu o życiu?
      Ja myślę, że warto spróbować ułożyć sobie życie. Mimo wielu zagrożeń.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Moja pierwsza wizyta na tym blogu i myślę, że ten tekst to napisała chyba jednak ta 17-letnia dziewczyna a nie 23-letnia kobieta! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Tylko 2-a imiona w okresie 17-23?
    O ja...A ja sądziłam że prowadzę dziewiczy tryb bytu:)
    I Grimaldi
    PS Wróciła do mnie wczesna młodość :)Z tym jego zacietrzewieniem i przyczajeniem. Brakowało mi tego.

    OdpowiedzUsuń
  16. szkoda Krzysia, bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda Krzysia, owszem. Tacy faceci najbardziej cierpią, chociaż czasami na własne życzenie.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz