poniedziałek, 2 stycznia 2012

wspomnienia



Dziś napiszę o dziadku Fabianie.

Kiedy żenił się z naszą babcią, był kawalerem a babcia była wdową i miała dwóch synów rodzonych i jednego przygarniętego w wojnę. Musiał być zakochany, na pewno był, babcia była piękną kobietą, choć w tamtych czasach kawaler młodszy o sześć lat żeniący się z wdową nie miał lekko. Była nie tylko piękna, była niezwykle pracowita i mądra. Dziadek nigdy nie miał swoich dzieci a mój tata i jego brat mówili do niego „ojciec” bo ich ojciec nie żył. Nie wiem, jakim był dla nich ojcem bo nie zwracałam na to uwagi. Nie miał lekko, kiedy nasz tata przyjeżdżał do domu raz w tygodniu, dziadek będąc jedynym mężczyzną  musiał oganiać się od nas od rana do nocy.
Nosił kapelusze, dbał o zwierzęta, mówił „kot też człowiek” i nie klął, tylko jak się zezłościł to mówił „kurda”, choć bywał nerwowy, nie przypominam sobie, aby kogoś uderzył. Czasem nam wygrażał końskim batem a mama chyba się bardziej bała niż my, bo od razu krzyczała – tylko spróbujcie którą uderzyć! Bo takim batem to by chyba przeciął dziecko! – Tłumaczyła zaraz zawstydzona. Do babci i dziadka mama zwracała się w liczbie mnogiej.
 Grał z nami w długie, zimowe wieczory w karty. W kieszeniach nosił landrynki oblepione szarym papierem.  Czasem kazał którejś z nas lecieć do sklepu po żyletkę i paczkę sportów, „a jak co zostanie to se kup cukierów”.
Konie wracały mu do domu same. Czasem dziadek zostawiał konia przy knajpie i wstępował na piwo, wystarczyło, że któryś z kolegów odwiązał lejce, klepnął konia w zad i koń szedł sam do domu. Ze stratą dla dziadka, bo jak dziadek się zalał to miał trudności z dotarciem na piechotę, a jak się wtoczył na furmankę to go koń przywiózł. Będąc już starym człowiekiem zobaczył  ciężko schorowane po weselu po pierwszej w życiu wódce dwie najmłodsze z nas  i skwitował kpiąco – ej dziewczęta dziewczęta, trzeba wiedzieć ile wypić albo trzeba konia mieć!
Kiedy dorastałyśmy, pożyczał nam pieniądze. Raz wyszła afera z kożuchem, bo jedna z nas mając  szczególną umiejętność wzbudzania współczucia poszła  po prośbie ( łzy na zawołanie, marznę na przystanku w tej starej kurtce bo jest przetarta i cienka) poczłapał więc dziadek do szafy tam, gdzie trzymał oszczędności, dziewczę już zacierało z radości ręce a dziadek wytargał z izby kożuch, męski, ogromny, i dał dziewczynie ze słowami – pożyczam ci, tylko nie zniszcz!
Biłam się o niego z kuzynem bo nie mogłam zrozumieć, dlaczego kuzyn mówi, że mój dziadek jest jego a przecież kuzyn miał w domu i swojego tatę, i wujka, i brata  to czego chciał naszego dziadka?! 
W okolicy, gdzie mieszkaliśmy, dzieci nazywane były od imienia lub nazwiska ojca, na przykład od Sikorzoka, od Fredka, Danielonki czyli córki Daniela. Na nas mówiono – dziewczęta od Fabiana.  

32 komentarze:

  1. Ale piękna historia ;)))) Nie tylko buzia, ale i serce się cieszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znaczy te koty tak po dziadku w genach masz? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, Klarko, klarko...zmuszasz do wspomnień...nie, żle- bardziej: zachęcasz...no to wspominamy...

    OdpowiedzUsuń
  4. mieć takiego dziadka to skarb :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, jak ja uwielbiam i takie zdjęcia i takie wspomnienia...Piękne:)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie fajne wspomnienia.
    Ale kiedy to było , no kiedy...
    Dawno...
    Jaka szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie wspomnienia...
    Ciągle chodzi mi po głowie coś, co chcę opisać, ale na razie nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. u moich dziadków na wsi (rodziców taty) do dzisiaj mówi się po imionach np. Dzieci "Józine" czyli dzieci Józefy. Ale wieś i dziadkowie mają swój urok. W marcu jadę do tych właśnie dziadków, którzy obchodzili w październiku 58 rocznicę ślubu :) I oboje są "na chodzie" a dziadek jeszcze czasem kiełbasę sam zrobi, i kiszkę bułczaną. Klarko, jadłaś kiedyś kiszkę bułczaną? Mniam, mniam, mniam... Albo podgardlina z chlebkiem i cebulką a na to sól i kieliszeczek na trawienie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zapomniałam napisać Klarko, że Twój dziadek ma/miał bardzo ładnie na imię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak obiecałem rozpakowywuje to pudło ze swoimi rzeczami, znalazłem jescze w pudle puste opakowanie po Miskasach nie wiem co mam sobie z nim zrobić??? Ale jak puste to pewnie...zostawie je w pudełku. Ładne masz fotografię Klarko, stare fotografie mają swój niepowtarzalny urok. Nawet widać pewne podobieństwa na tych fotografiach do Klarki. A ja się rozchorowałem po tych świętach, mam jaszelek i katarek oj coś musiałem przeskrobać w ostatnim czasie i teraz nowy rok a ja w łóżeczku muszę być.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka piekna opowiesc ! Az mnie sie przypomnialo jak w rodzinie zawsze sie opowiadalo jak to pradziadek wstepowal na jednego kieliszka, a kon jak z zegarkiem w reku (kopycie?) czekal pol godziny, jak dziadek nie wyszedl to kon do domu i dziadek na piechote wracac musial :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham takie wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uśmiecham się dzięki Tobie do swoich wspomnień o Dziadku. Był bardzo podobny do Twojego, nawet zdjęcie z koniem sobie zrobił... mam je w swoim albumie. Ech, wrócić choć na chwilkę do dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Widać, że wnioski z pierwszego picia wyciągnięte (z koniem chodzisz na imprezy, czy to nie Ty byłaś skacowana?:)) Zazdroszczę wspomnieć, bo moi dziadkowie zmarli gdy miałam 6 i 7 lat i właściwie nic nie pamiętam...
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  15. I like it...:) Niech żyją wszystkie dziadki na świecie! W kapitalny sposób kształtują naszą tożsamość i zaszczepiają w nas piękne wspomnienia. Bardzo współczuję wszystkim, którzy nie zaznali szczęścia obcowania z dziadkiem. A znam takich, i to sporo...

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie może być piękna i mądra i pracowita, jak piękna to nie mądra jak mądra to nie piękna, jak Kot to nie Pies.Ale się nagrzyszyłem w te święta, dzisiaj jescze mnie boli brzuszek...miał. Już nigdy nie będę podjadał słodyczy ze Świątecznego Drzewka, obiecuje.....

    OdpowiedzUsuń
  17. Klarko, jak bardzo ta historia przypomina mi moją rodzinną historię! Mój dziadek też pośubił wdowę starszą od siebie o kilka lat,- też z przychówkiem - babcia była piękną kobietą i po śmierci pierwszego męża długo się we wdowieństwie nie ostała :-) I też kochał konie, miał ulubioną Siwkę która raz go z opresji uratowała i galopem uwiozła z łap jakichś bandziorów, którzy postanowili mojemu Dziadkowi spuścić manto. Jedyna róznica to ta, że z miał dzieci z moją Babcią - cztery córki i syna, który zmarł w niemowlęctwie. Zmarł dwa lata przed moim narodzeniem, na zdjęciach z pogrzebu w kondukcie widać morze ludzi, cała wieś i okolice przyszły go pożegnać. Po nim mam we krwi miłość do koni, której nawet moja Mama nie potrafiła wykorzenić. Dziękuję Ci za tę notkę, przywołała bardzo dobre wspomnienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale fajna i ciepła opowieść:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja niestety nie pamiętam żadnego dziadka, na szczęście babcie były super!
    sylwana

    OdpowiedzUsuń
  20. Mój wujek też miał konia, który sam do domu wracał:) Bardzo mądre zwierzę:) Ja niestety dziadka nie poznałam, jednak wiem, że babcia miała z nim ciężkie życie. Jeździł furmanką, grał w karty i przepijał pieniądze. Babcia jednak nigdy złego słowa na niego nie mówiła, wiem to od moich ciotek i mamci. Dziadek też nieraz odgrażał się batem dzieciakom, a wtedy babcia przytulała go do siebie... i rodziło się kolejne dziecko. ( z opowieści ciotek :D)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny taki dziadek! :) I przepiękne imię.

    Ja niestety swojego Dziadziusia nie pamiętam, zmarł kiedy byłam niespełna dwuletnim brzdącem. Szkoda, tęsknię za Nim dziś, kiedy zabrałko też i Babci... Wierzę, że po Tamtej Stronie będę mogła nadrobić ten czas, który straciłam bezpowrotnie... :)

    Ech, właśnie kapnęła mi łza!

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękna opowiadanie. Mój dziadek miał klacz Kasztankę. I jeździliśmy wozem, który ciągnęła Kasztanka. To były najpiękniejsze wakacje mojego życia.
    Na Pomoru i dziadków. Rodziców ojca.
    A piszę i tu od czasu do czasu. Zapraszam! To się zdarzyło naprawdę:)
    http://vojtekopowiada.blogspot.com/
    Spadam!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja posiadam wspomnienia ekranizowane w Polsce najznakomitszymi szlagierami. Był tam"Miś", "Uprowadzenie Agaty" itd
    Była też satelitka wojskowa by własny ojciec mógł ogladać własne dziecko bo to zostało uprowadzone i przetrzymywane przez takiego dobrotliwego dziadziusia i jego organizacje przestępczą.
    Nie wiem jak udało się utrzymać na odległość dziecko przy życiu, chyba tylko groźbą inerwencji wojskowej a także tym,ze utalentowane. Zatem i wmawianyu "dziadziuś "i "babunia" ochoczo dysponowali talentem przetrzymywanego dziecka nie dając nic....
    Okazało się, że matka dziecka to tez znana wokalistka, która zamordowano bo odmówiła wspierania wytwórni pyt. ukrytych na takich pozornych bezludziach.Zatem sprawa w toku i ciężko będzie nie tylko konikowi ale i pokoleniu, które zorganizowało powiedzenie "Z pustego i Salomon..."
    PS NIkt tak mnie nie zawiódł jak wymyślona legenda o dobroci wcale niedobrych ludzi
    (I Grimaldi-dostrzeżona, którzy najbardziej cenili sezon pożyczek bezzwrotnych.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mojego PraDziadka też koń przywoził:))) Coś Ci Faceci mieli w sobie:)) W Święta odpaliłam wieczór wspomnień.Oglądaliśmy stare foty i slajdy.Rany!!!Jakie to cudne mieć cudne wspomnienia:)))Anya

    OdpowiedzUsuń
  25. Masz bardzo ładne zdjęcia Klarko chciałbym zobaczyć też inne Twoje zdjęcia i posłuchać innych Twoich opowiadanek o zdjęciach. Już wyzdowiałem nie chce mieć więcej kaszelku i katarku...miałuuuuu...
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  26. A tak przy okazji tej historii i mojego samopoczucia ciekawe czy miłość to też jest jakaś choroba czy nie czy tak???
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  27. Bo ktoś się zakochał kiedyś we mnie ale nie będę pisał o szczegółach bo o nich nie lubię nigdy pisać.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak uprawialiśmy miłość za ścianką się we mnie zakochał.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  29. Zastanawiam się, dlaczego MiauKotka ma nick typowo damski, a pisze o osobie po męsku. Rozdwojenie jaźni to musi być straszna rzecz! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  30. Wzruszyłam się:)ale mam Fabiana już w domu,śpi po obiedzie i lubi czapki i koniki i kto wie czy jak urośnie czy nie będzie miał.Najbardziej dziadka przypomina mi wiem ze to głupie ale pieprz ziołowy,dziadek uwielbiał jadać ziemniaki z rosołem,nie z makaronem i sypał tego pieprzu tak że rosół szary był D:a zapach unosił się po pokoju.Teraz ja kupuje tę przyprawę i prawie codziennie go wącham bo używam do wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudowne wspominki. Wracają moje...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz