niedziela, 8 stycznia 2012

awanturnica

 Otóż jest tak. O siedemnastej moja siostra mi delikatnie zwróciła uwagę, że na Onecie dawno nic nie napisałam i ona czeka, i nie tylko ona, i jak tak mogę zaniedbywać wiernych czytelników, w końcu niedziela to czekają bo się nudzą i jak już ugotowałam rodzinie obiad i pozmywałam i pościerałam blaty i umyłam podłogę i ten odświętny serwis wsadziłam z powrotem do kredensu to bym mogła usiąść na dupie i coś napisać, no! Dobra, napiszę, jakiś szarpiący  wątrobę kawałek, bo chodzi za mną i tak i tak, atak grafomański czuję to napiszę. Dobra.
Napisałam, nawet nie całkiem "wszystko zmyślone" jak piszą moi ulubieni czytelnicy przychodzący zefszont, napisałam i ponieważ w komputerze siedzi mi szatan albo coś w tym rodzaju, przeglądarka nie gra z Onetem i cały tekst mi się w edycji rozłazi (Ukasz mi tak zmajstrował wszystko, jego sprawka!) to musiałam walczyć z tym tekstem jeszcze 10 minut zanim dałam "podgląd" a potem "zapisz i publikuj". Akcja się toczy w Onecie oczywiście. Wyświetla się komunikat "post będzie opublikowany za 5 minut". Dobrze, cieszę się jak nie wiem co. Po pięciu minutach sprawdzam. Nie ma, gdzie tam. Po chwili wyświetla mi się komunikat "blog o podanym adresie nie istnieje". No i dobrze, nareszcie. Wiem, że to dla zmylenia przeciwnika i dla rozrywki, ale  i tak się wkurzam się bo chcę trzasnąć klapą laptopa i zająć się przyjemnościami niedzielnymi a potem pokłócić z mężem a nie pilnować blogów, no, co za głupota, ostatnia niedziela luzu, od jutra będzie od rana milion maili do odpisania, drugi pierdylion spraw trudnych niemożebnie i tak do Wielkanocy, no, jasnygwint. Klikam piętnasty raz na "zapisz i publikuj". Zdechło całkiem. Przypomniało mi się. Rano padał śnieg a jak pada śnieg to chłopcy z Onetu jeżdżą w Bronowicach pod  wiadukt na sankach a interesu pilnuje pan z ochrony.  Klnę bo upłynęła godzina od momentu, gdy kliknęłam na "publikuj". Całkowicie zmarnowana godzina, więc gadam sama do siebie - ja się przejadę do tych Bronowic ale nie na daremnie! Na co Krzysiu mój ulubiony, z którym miałam się cały wieczór kłócić - nie jedź, piłaś wino  to cię podwiozę.

10 komentarzy:

  1. Też tak mam. Najpierw trzeba zapisać jako projekt i dopiero kliknąć publikuj to się pokaże, inaczej za chiny ludowe mi nie włazi, no!

    OdpowiedzUsuń
  2. Klarko, od Nowego Roku tak mam na moich obu blogach (ateneo i 366). U mnie pojawia się po godzinie. U jednej z blogerek podobnie, jest obsuwa czasowa, chociaż dzisiaj mój post był widoczny już po, UWAGA, 20 minutach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwi mnie nic w wykonaniu onetu.Wystarczy policzyc bledy jezykowe i literowki na ich stronie. Tkwia tam niektore miesiacami.Onetowi to wszystko po prostu wisi.Urszula

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się, wczoraj coś się podziało na onecie, też czekałam w nieskończoność na opublikowanie, aż po pół godzinie zamknęłam laptoka. Nowością był błąd 102, do tej pory wyskakiwał 101 lub 100. Mój blog też kilkakrotnie nie istniał :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To i ja się podłączę do pieśni pochwalnych Omletu. U nas to samiuśko. "Publikuj" i jamnik, czyli dłuuugo dłuuuugo nic. Od kiedy zaczęli "rzeźbę" w Forum, tak już psucie wszystkiego wychodzi im wprost koncertowo. Pozdrawiam "zadowolonych" z usług..........

    OdpowiedzUsuń
  6. uśmiałam się serdecznie :) a urocze trolliki zostały zidentyfikowane jako pewna osóbka ode mnie z roku przez co wprowadziłam opcję logowania przy komentowaniu :) panna owa chyba nie kuma kwestii czym jest krytyka a czym obrażanie mojej osoby... bo czy konstruktywną krytyką jest coś w stylu "haha. jesteś głupia, taka śmaka i owaka bo napisałaś, że cię boli gardło"... no to trochę lekka przesada moim zdaniem... nie mam broni którą machałabym na tą jej główką krzycząc po niemiecku aby czytała :D nie pasują treści, to po cholere do mnie zagląda... a robi to już od 2 lat regularnie... eh...

    OdpowiedzUsuń
  7. kobieta-fatalna - po niemiecku:D:D koniecznie, i pejczem ją!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tom 66 do tej pory tłumaczyłam to miłością do sanek a potem wymianą kropki na budynku, ja się tam kiedyś zabiję pod tym wiaduktem bo co jadę to patrzę, zrobię kiedyś zdjęcie to Ci wyślę, serio serio, było na budynku metrowe logo, potem długo nic a potem ojasnygwint doprawili kropkę, ale teraz to nie ma tłumaczenia, rondo zbudowane, nie ma stania w korkach, nie ma śniegu, to osochoci?

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie zobaczę siedzibę tych pracusiów. Zajrzyj do nas, tam dzisiaj nasza VB opublikowała obrazek szefa przy pracy ;););););)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również nie znoszę bezproduktywnych awantur.
    Jestem po walce z chłoniaczkiem węzłów. Zatem częsciej milczę niż ....sprawdzam wysokość moich dźwięków.
    PSCzasem wystarczy zmienić ...wtykę.Dzieci mają tendencję do sprawdzania czy ich końcówki pasują do jakichkolwiek konfiguracji. I nie działa....Zatem wtykę albo przekręcamy na właściwą pozycję, albo ją wyrzucamy.
    I Grimaldi

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz