czwartek, 10 listopada 2011

żeby w domu było trochę lata

Kiedy już listopad ogołoci ze szczętem ogród i za oknem sterczą gołe konary, na których drą się jakieś ptaszyska a o szyby dzwoni deszcz (jeszcze tylko brakuje szatana) pocieszam się zielenią udomowioną. Dziś Wam chcę przedstawić to, co mi jakoś samo urosło, mimo prześladowań kocich i zaniedbań ludzkich. W tym roku zaskoczyła nas poisencja, ponoć kwiat jednych świąt, u nas kupiona była w zeszłym roku w ostatniej chwili, najmniejsza lichota z wyprzedaży. Stała tak sobie na kuchennym oknie do niedawna i nikt na nią nie zwracał uwagi, aż tu nagle rozrosła się i wybarwiła. Sama,bez proszenia i pędzenia, czyli poganiania, aż mi wstyd, że o niej zapomniałam a tu proszę, jaka piękna.
Stefanotis - to samo, kupiłam bo pięknie pachniał a potem stał całe lato pod wiatą i nikt się nim nie przejmował, jak się podlewało pelargonie to jego też, nie sądziłam, że wróci do domu ale jak nie zabrać takiej bujnej rośliny?
Ta dziwna palma obok, była całkowicie uschnięta i syn ją przywiózł bo syn też nie lubi zmarnowanych roślin i wierzy, że ja uratuję prawie każdą, ech, dzieci, dzieci. Palma wypuściła nowe pędy ale urodą nie grzeszy, trzymam ją bo przez sentyment, bo jednak odżyła to jak to wyrzucać?
Na koniec maltretowany przez koty, trzy razy połamany hibiskus. A to kolorowe dostałam niedawno od mamy męża, bardzo ładne, trzymam z daleka od kotów.
PS. Kocham ten blog, przed chwilą wyłączyli mi prąd a piszę od razu na blogu i mi się wszystko zapisało. Gdzie indziej byłby płacz i zgrzytanie laptopa, wszystko by się poszło.. kochać.
trochę za wcześnie się wybarwiła

palma cudem ocalona w kącie a stefanotis jak  kolumna

hibiskus niedługo zakwitnie

prezent od babci

17 komentarzy:

  1. Witaj Klarko - też uwielbiam kwiaty, chociaż nie umiem o nie dbać. Ale te, co mam i które przywykły do podlewania raz na tydzień (tyle jestem w stanie spamiętać) cieszą się moim wielkim sentymentem i staram się o nie dbać i czasem nawet ziemię zmienić :)
    Kal było na filmie? Pewnie napisałaś, ale ja ostatnio zasuwam jak lokomotywka i znów czasu na bloga prawie nie mam.
    Pozdrowionka serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Stefanotis wygląda prawie jak moja hoya... Hibiskus jest piękny. Nasz, niestety, nie przeżył przeprowadzki. Jeszcze troszkę i będziesz miała w domu dżunglę, o ile miauczydła pozwolą :) Mocno ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczna poisencja - niespotykane, że "zakwitła" :-) stefanotisowi chętnie ukradłabym szczepkę :-) pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię roślinki:) Sama, po czasie kiedy nie nie miałam szans mieć w swoim pokoju nic żywego (duże okno, bez parapetu, dosyć ciemny pokój) cieszę się, że mam dwa kwiatki w swoim pokoju i czasem słyszę, że "mam rękę do kwiatków" bo rosną jak oszalałe... :)

    Spokojnie, to że pytałaś było akurat miłe:) Nawet kiedy się usprawiedliwiałaś, że "pytasz jak matka":) Czasem jest trudno, to fakt... Jeśli o mnie chodzi, to nie przeszkadzają mi takie pytania, a tak samo fajnie mi się rozmawia tak z ludźmi w moim wieku, młodszymi jak i o wiele starszymi i cieszę się z tego:)

    Co do całej reszty: mam wątpliwości, ale coraz częściej jestem przekonana, że właśnie w tą stronę chcę iść.

    OdpowiedzUsuń
  5. A u mnie w ogrodzie wciąż jeszcze maliny na krzaku cieszą bardziej oko niż smakują, ale jednak jest to namiastka lata :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym tylko nie zapominała zapamietać że trzeba je podlać...;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękną masz roślinność w domu :)
    Ja też uwielbiam rośliny i w zasadzie z wzajemnością ;) Mam paprocie zabrane jeszcze od rodziców z domu, których pędy sięgają d sufitu prawie do ziemi, taka fajna odmiana :) A inne haszcze próbują przebujać się przz sufit do sądsiadów ;)
    Jedyne rośliny, które mnie nie lubią to kaktusy, albo je zasuszam albo mi gniją.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja śp. Babcia lubiła rośliny, miała do nich rękę. Pamiętam dwie piękne, ogromne paprocie z Domu Mojego Dzieciństwa - jak Babcia przyjeżdżała do nas, to po powrocie paprotki były smutne i przerzedzone, pottrzebowały jednak tylko tygodnia, żeby odżyć po powrocie swojej Właścicielki. Dziś jedną z tym paproci mamy my z Mamą u siebie, a jedna jest u Wujka i są równie piękne, widać wiedzą, że wszystko zostało w rodzinie :)

    Moje obie Ciocie są maniaczkami kwiatków, mają do nich rękę i serce, kwiaty im się za to odwdzięczają swoim pięknem. A ja lubię kaktusy - mam na parapecie dwa, jeden jest jeszcze malutki, ale za to drugi wygląda jak wyrwany z pustyni, a dostałam go w wersji mini na Mikołajki kilka lat temu :) Miałam też własnoręcznie, od pestki wyhodowaną cytrynę - ach, jak pachniały listeczki! Niestety, cytryna po paru latach umarła, ale za to posadziłam z pestki po daktylu palmę. Ma dwa liście i jestem z niej dumna :)

    Dom bez roślin jest smutny i jakiś taki nieprzytulny... Ze swojego własnego mieszkania szklarni nie zrobię, ale nie wyobrażam sobie nie postawić jakiegoś zielonego 'czegoś' tu i tam.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze a ja jakoś jestem nie mam zamiłowania do kwiatów. Tzn. oczywiście podobają mi się ale zeby je mieć w domu to nie czuję potrzeby. I w ogrodzie też nie. Za to nie mogę się doczekać kiedy będę mogła zrobić sobie mały ogródeczek z pietruszką, rzodkiewką, mietą i tymi wszystkimi marchewkowymi specjałami! Oj tak, warzywka i zielenina budzą we mnie radość- i to, że mogę komuś podać coś swojego, zdrowego! :) Tak samo jest z tymi ozdobnymi drzewkami i krzakulcami- podobają mi się, ale nie czuję większej potrzeby ich posiadania. Natomiast myśl o drzewach owocowych jest tak samo fajna jak o warzywach :) Ale przyznam szczerze, że podziwiam ludzi, którzy lubią kwiaty i umią się nimi opiekować, bo moim zdaniem to wielka sztuka-więc gratuluję Klarko takich ładnych kwiatów!
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam kwiaty, potrafią zaskakiwać :)
    Ale chyba nie mam do nich reki, mimo wszelkich starań - różnie z nimi bywa

    OdpowiedzUsuń
  11. To cudeńka, nie roślinki. A tak a propos Klarko, nie chcesz przypadkiem jakichś zasuszonych roślinek, które by u Ciebie zaczęły tak pięknie wyglądać jak te?:-)

    (po 50)

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko, najwyraźniej masz "zielone palce"! Obdarzeni nimi ludzie, nawet jak suchy kij do ziemi wsadzą, to im zakwitnie!
    jojak

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi to przypomina stwierdzenie, że człowiek z "ręką do kwiatków" nawet jak wsadzi roślinę do góry korzeniami to ona i tak urośnie;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarko, też miałam taką dwukolorową calatheę (prezent od babci)piękna jest! Widzę że stoi w słońcu, więc pewnie też Ci zmienia układ liści, otwiera i zamyka? Moją niestety załatwił kotwór, strzeż ją przed nimi, o ile to oczywiście możliwe, bo jest przepiękna!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bede pig, normalnie:0
    U mnie to wszystko w ogrodku:))
    Szeflera szeka na Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Klarko po prostu masz tak zwana dobra reke do kwiatow!ja akurat za kwiatami na oknie nie przepadam, w kuchni mam tylko dwie doniczki jedna ze szczypiorkiem (notorycznie przelanym) a druga z kolendra (ciagle zwiednieta bo jej brak wody) a wiecej nie potrzeba, za to ogrodek oj moglabym godzinami siedziec, i w sumie trzeba by bo po poprzednich lokatorach zostaly dwa krzaczki fuksji i piekna plantacja mniszka lekarskiego :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Botanika. Tyle co, często jest to...
    misz-masz zamiast starannej wiedzy i ekspozycji wieloletniej.
    Tego trendu strategii wręcz bym się trzymała w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz