środa, 26 października 2011

Ocieplacze Wandzi

Pani Emerytka  zaczęła dziergać kolejną partię ocieplaczy a przy tej robocie a raczej robótce wspominała swoje najlepsze lata. Jedni mają najlepsze lata w dzieciństwie, inni z wielkim sentymentem wspominają młodość a Wandzia twierdzi, że życie jest piękne cały czas i każdy dzień jest najważniejszy a ten najpiękniejszy zdarzy się wkrótce.
Czytelnikom, którzy wytrzymali i czytali te żenujące opowieści o patologicznych poczynaniach rachmistrza przypominam, że Wandzia, czyli Pani Emerytka, jest osobą samotną. Kto nie czytał, nic nie stracił, bo nie ma tam nic śmiesznego, każdy przecież zna ten rodzaj dziewic chodzących z młotkiem w torebce, zostawiających swoje sztuczne szczęki gdzie popadnie, nazywających urzędników zwyrodnialcami.
Samotna nie znaczy wcale nieszczęśliwa, zagubiona i opuszczona. Wandzia z życia korzystała zawsze, pracując zawodowo i nie mając dzieci mogła sobie pozwolić i na perfumy „możet byt” i na różne luksusy, o których jej dzieciatym koleżankom się nie śniło. Nie chciała jednak kłuć ich w oczy stanem swego posiadania, dlatego chodziła do pracy w jednym kostiumie kilka lat, tak, jak wszystkie nauczycielki rosyjskiego.
Odłożony kapitalik pozwalał teraz na życie skromne ale godne i wcale nie musiałaby robić na drutach tych ocieplaczy, ale przyznacie, że zajęcie to jest relaksujące i miłe jak się ma fantazję, a Wandzia od czasu do czasu wyobrażała sobie szczęśliwych nabywców jej dzieła. Tak więc sezon na ocieplacze się zaczął, sezon, czyli zimno, a o interes trzeba dbać, panowie wiedzą o tym najlepiej.
Pewnego jesiennego dnia jednak i Pani Emerytce przydarzyło się nieszczęście. Wybrała się do firmy aby zanieść kolejną partię wyrobów. Było mgliście, dzień z tych, gdy trzeba cały czas mieć zapalone światło bo nie wiadomo, czy to poranek czy zmierzch, najlepiej zaraz po południu zawinąć się w koc i poczytać o marynarzach, zachodach słońca i gorących nocach w tropikach, ale do brzegu, Wandzia jednak musiała iść z tymi ocieplaczami.
Szła wolno bo nie ma za czym latać, jak nie obejrzy serialu teraz to będzie rano powtórka, gdy zza przystanku wyszedł naprzeciwko niej mężczyzna. Stanął i rozchylił kurtkę, pokazując jej swój narząd kopulacyjny w całej okazałości.
Nie wyobrażajcie sobie, że chciał mierzyć ocieplacz a Wandzia się ucieszyła, Wandzi nawet przez myśl to nie przeszło. Odwróciła się i udając, że nic się nie stało, przeszła na drugą stronę ulicy i dopiero wtedy wybrała trzęsącymi się rękami numer 112.
- Policja? Przyjedźcie w tej chwili po cholernego zboczeńca, stoi za przystankiem tramwajowym na ulicy Sienkiewicza i się obnaża, dewiant, mówię, dewiant jak nie wiem co, takiego to nie ma co trzymać w więzieniu tylko wykastrować od razu, czemu ja mam płacić na utrzymanie zwyrodnialców w więzieniu, do kamieniołomu z nimi albo proszę pana mam lepszy pomysł bo ja jestem nauczycielką rosyjskiego i wiem dużo o tym pięknym kraju na wschodzie i myślę, że jakbyśmy im zapłacili to oni by się naszymi więźniami zajęli za niewielkie pieniądze, już by wiedzieli co z nimi robić. Policja? Nic nie słyszę bo tu jest jakaś awantura, acha, to straż miejska, no, to pamiętajcie, kastracja albo na wycieczkę na wschód!
I jak tu nie nosić w torebce młotka, no, jak?
Dla wszystkich, którzy mają wątpliwości  - tak, to są ocieplacze dla mężczyzn! Na klejnoty.
zdjęcie z internetu


P.S. Z pewną nieśmiałością przypominam Wam o konkursie na "mentolnięcie".

19 komentarzy:

  1. gratuluję fantazji :-) ocieplacze na narząd jak się patrzy ;-) pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak to jest udziergane z gryzacej welny to moze byc problem :))))))

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez tę Twoją sugestię to się zastanawiam,
    na co są te ocieplacze :-))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo! Mam prezent dla Franka pod choinkę! Zrobię własnoręcznie własnym szydełkiem rzecz jasna :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Te ocieplacze to super sprawa na jakąś urodzinowo-imieninowo-świąteczną niespodziankę, ja jestem na tak! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście akurat przed emerytką się obnażył;-) A ocieplacze interesujące;-)
    Gdy pracowałam w szkole, pedagog mi powiedziała, że na takiego obnażającego najlepiej zareagować patrząc pewnie w jego kierunku. Tak, by pomyślał, że to co pokazuje, nie robi na nas wrażenia. Nigdy nie spotkałam, to też jest to teoria niesprawdzona.

    OdpowiedzUsuń
  7. kurdre blaszka Ty to "mętolnąć" opowiadanie w najmniej spodziewanym kierunku, myślałem już, że Pani Emerytka pardon Wandzia znajdzie jakiegoś tam na przykład Zdzisia i będzie miał kto testować "ocieplacze Wandzi":) a tu taki zwrot akcji, ale i tak się przyjemnie czytało :)
    lipton

    OdpowiedzUsuń
  8. potrafisz mętolnąć*
    ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. ja na taka "prezentacje" wybuchnelam smiechem (to tez podobno dobra reakcja)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne opowiadanko! Ja jakoś nie załapałam na co te ocieplacze, dopiero oglądając zdjęcie mogłam się domyślić...;)
    Widocznie jest zapotrzebowanie skoro ktoś to robi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarciu:)Oświeć Ty mnie co toto jest na tym zdjątku zamieszczonym do posta, bo choć wyobraźnia ma bujna, lecz nie aż tak.Czyżby ???Nie może być:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ocieplacz na młotek? To tak jak bić to ciepłym;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę, że ludziska pytają... no to powiem: TO SĄ OCIEPLACZE NA KLEJNOTY. Męskie. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. ten pierwszy to jak pszczółka wygląda. Czyżby włożona część do takiego ocieplacza chciała żądlić? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko!@
    MMoja znajoma pięknie kiedyś na drutach robiła. Zrobiła mi długi i szeroki szal. Niestety na drugi dzień go zgubiłem.
    I dlatego wyszła za kogoś innego a nie za mnie:)
    Pozdrawia Vojtek na pamiątkę bez szalika:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Najlepsze sa te pomponiki w charakterze przedłużaczy! Zabawny pomysł! Fantazja w ludziach nie ginie.
    jojak

    OdpowiedzUsuń
  17. Do Kasi... tak też i przypuszczałam, ale nie chciałam dać wiary domysłom swym.Toż to musi drapać:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Klarko, jesteś nieziemska, cudowna, mój syn musiał walić mnie w plecy bo tak się śmiałam, że aż się zakrztusiłam. Na wieści o Pani Emerytce czekałam od dawna. Dzięki za takie cudowne opowiadanie.
    A wrednymi komentarzami na pierwszym blogu się nie przejmuj, są ludzie i ludziska, są i życzliwi i bardzo podli bo zazdrośni(tak pisać nie potrafią). Ja każdego dnia zaglądam na Twoje blogi i jak nieraz nic nie ma - jestem bardzo zawiedziona. Pisz dalej, pisz, pisz.
    Duże i gorące buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudne, a pomponik najpiękniejszy. Gdzie można nabyć?

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz