środa, 10 sierpnia 2011

proszę o spokój!

Na Onecie jest jakaś poważniejsza awaria, jak się wchodzi na blog to pojawia się komunikat "blog o podanym adresie nie istnieje". Nie skasowałam "za-wzięcie za-żarcie". Miło, gdy pytacie, czy wszystko w porządku. Nic się nie dzieje, przynajmniej taką mam nadzieję. O, zrymowało mi się. 
Wkurzam się na sąsiada! Nic nie mogę zrobić, na niczym się skupić, o pisaniu nie ma mowy, bo on się bezustannie drze. Teoretycznie mogłabym pisać w słuchawkach albo sprawić sobie zatyczki, ale nie lubię i nie chcę! W końcu nie wytrzymam i powiem mu te wszystkie słowa, które słyszę przez całe całe lata: "stul ryj, bo jak ci przypier.., co robisz, spierd"..itd, itd. Nie, on nie mówi tego do mnie, skądże. Wrzeszczy tak do  swej najbliższej rodziny i do swoich zwierząt. Jego pies z pewnością myśli, że ma na imię" skur..wypier..stąd".   
Już wyjaśniam o co chodzi z tym wrzaskiem. Tu jest zwarta zabudowa, dom przy domu, taka ulicówka a za domami ogrody. Akustyka jest dobra bo ja latem słyszę jak sąsiadce upadnie coś w kuchni, (słyszę w sensie - noo, wiedziałam, że to rozbijesz!)  i oni również słyszą od nas prawie wszystko. Ale jeden z sąsiadów ma głos tubalny, nie mówi tylko wrzeszczy ze złością na wszystko i na wszystkich. Teraz okna i drzwi są pootwierane a zresztą jak mam zamknięte to również ten jego wrzask słychać, bo całe jego życie zawodowe toczy się na podwórku. Jak coś trzeba z domu, to nie pójdzie, nie zadzwoni, tylko stanie i wrzeszczy, jak ktoś z rodziny zrobi coś nie po jego myśli, a chyba jeszcze nikomu się nie udało tam nic dobrze zrobić, to urządza awanturę. Oni się tym jego krzykiem chyba już dawno przestali przejmować, ale mnie to bardzo przeszkadza. 
Sąsiedzi tu czytają, czasem nawet komentują, dlatego z przymrużeniem oka do tych czytających napiszę:  i wreszcie się spełniło powiedzenie "mów, mów, a potem to wszystko będzie w internecie!".    

24 komentarze:

  1. haha, koniec najlepszy:) Dobrze, że ja mam do najbliższego sąsiada 300 m, to mogę krzyczeć, ile sił w płucach. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, calutki dzień mi wyskakuje, że nie ma tego, albo tamtego bloga:) U Ciebie też tak było:)

    OdpowiedzUsuń
  3. zgagi tez 'nie ma' ;) idz do niego i mu pnwiedz zeby sie nie darl na cala wies, w przeciwnym razie kocieba w dlon, nie no moze on nie wie, ze az tak sie drze? Moze to dla niego norma?
    Lipton

    OdpowiedzUsuń
  4. No własnie, tak się drze, że zakłócenia na serwerach onetu robi :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Lipton, a jak dostanę batem przez plecy?

    OdpowiedzUsuń
  6. A może nagrać krzykacza ,kilka krótkich filmików ,zgrać na płytke i wysłać pocztą "nagrodę dla największego krzykacza"-płytę pt.Wspomnienie lata"? Chciała bym widzieć jego minę !!!Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja Ci kiedyś Klarko opiszę historie domowych krzykaczy - techniaczy.
    Swoją drogą, płuca musi mieć rozwinięte ten sąsiad... (Meggie M)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zemsta jest slodka! Podaj nazwisko i adres, albo jeszcze zgraj i zamiesc na You tube, tak jak radzi anonimowy! Dobrz ze to nie moj sasiad, nie znosze halasow.
    A co do onetu to ten komunikat wyskakuje na wszystkich blogach. Mnie wprawilo w oslupienie informacja ze na "Biszopie" nie ma zadnych postow. Na szczescie wystarczy kliknac odswiez i wszystko wraca. Twoj blog tez jest. Don't worry!
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  9. A czy ten sąsiad jest głuchy jak pień, że nie słyszy swojego głosu i musi się tak drzeć! Wysłać go na odludzie, bo ludzi i zwierzęta poprzestrasza!!!:(

    OdpowiedzUsuń
  10. oj, to zes teraz dala... Ale czekaj czekaj... Mam zadzwon do niego i powiedz, ze goldapi w warminsko-mazurskim organizuja konkurs krzykaczy, niechaj sie tam wyrzyje i zrobi urzytek z 'tubalnego glosu'.:) i co pomoglem?
    Lipton odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne pomysła mają moi przedmówcy :). Żal tylko rodziny, bo nie dosyć, że krzyk, to jeszcze takie słownictwo. Agresja rodzi agresję.

    OdpowiedzUsuń
  12. oj, charakterkiem to mi Twój sąsiad moją własną teściową przypomina - co byś nie zrobił i tak nie dogodzisz i opierdziel dostaniesz - tylko, że ona się na szczęście aż tak bardzo nie drze ;-) a Tobie nie zazdroszczę takiego sąsiedztwa, choć najbardziej to tej rodzinie współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  13. :-) Nic się nie bój Klarka, jak pójdziesz do tego sąsiada, zabierz ze sobą wszystkie koty.
    :-) Sam będzie uciekał ze strachu...

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy - ależ moje koty właśnie będąc kociętami uciekły od niego, nie kradłam ich, przeciwnie, odnosiłam!

    OdpowiedzUsuń
  15. o0krysia0o mam nadzieję, że nie mieszkasz z mamą męża?

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy - to prędzej koty uciekną z powrotem na posesję, bo sąsiad, nie wydaje mi się... :)
    lipton_R

    OdpowiedzUsuń
  17. Uhhh, nie cierpię takich ludzi. Drzeć się bez powodu, albo nie łaska pójść do domu tylko się drzeć. To jest nie do wytrzymania, nikt dla nikogo nie ma szacunku. Też mieszkam na osiedlu na którym jest dom koło domu, a dokładniej bliźniak koło bliźniaka. A co do poprzedniego postu o śliwkach, właśnie wyjąłem pyszne ciasto z piekarnika, zapraszam do siebie na kawę i ciasto. A co do spacerów, ja bardzo chętnie, codziennie wieczorem wychodzę się przejść też sam bo nie mam chętnych.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapomniałem dodać, że na swoich najbliższych sąsiadów nie mam co narzekać, super ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  19. powiem Ci Klarko,ze bardzo sie ciesze,ze to nie moj sasiad i bardzo Ci wspolczuje,bo chyba niewiele z tym mozesz zrobic...jesli nawet dotra do niego pogloski,ze w necie o nim pisali,to tylko moga spotkac Cie nieprzyjemnosci i kilka epitetow poleci pod Twoim adresem,czlowiek sie nie zmieni,ale moze sie wyprowadzi?...:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Są takie typy, że jedynie wrzeszczeć umieją, zwykłe mówienie nie jest dla nich.
    Może ten post pomoże, o ile osobnik umie czytać!

    OdpowiedzUsuń
  21. Onet czasami tak ma, idzie się przyzwyczaić, ale do wrzeszczącego sąsiada nijak...więc współczuję, bo nie sądzę by facet nagle stłumił w sobie ten wrzask...pewnie silniejszy od niego i już tak ma...Nawet upublicznienie w necie nie da...może tyle, że rodzina zacznie wołać: ciszejjjjj!!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przypomina mi to sytuację, kiedy byłam w górach u mojej przyjaciółki. Kilka domów dalej mieszka rodzina z kilkorgiem dzieci. Ich mama przez większość dnia wydzierała się na nie tak, że po prostu.. uszy więdły. Wypisz-wymaluj jak Twój sąsiad. Za to kiedy rozmawiała z moja przyjaciółką czy jej rodziną a dzieci były przy niej, mówiła do nich przespokojnie i łagodnie. Zastanawiam się, jak można tak się na kogoś wydzierać, tym bardziej na dzieci, które (zapewne) uczy się, że złościć się nie można, trzeba być grzecznym, a dodatkową rzeczą której się uczą (z obserwacji) jest, że nie wyraża się złości dopóki nie wybuchnie, wtedy można wrzeszczeć...

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  23. cóż za typowa ludzka kreatura. taak onet zdecydowanie ostatnio wariował, komentarzy nie można było zamieszczać, bo się otwierać nie chciało
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  24. a no niestety mieszkam, więc mam okazję to sobie poobserwować (bo tak od święta - tj przy gościach, to jest z niej bardzo sympatyczna kobieta)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz