wtorek, 5 lipca 2011

dzieciom wstęp wzbroniony

No i zgłupiałam całkiem. Bo przeczytałam na czyimś blogu (bardzo przepraszam autorkę, że nie podaję adresu, notka chyba była na głównej w Onecie ale nie pamiętam) że na wesele nie zabiera się dzieci lub też zabiera się, jeśli są wyraźnie zaproszone, nie inaczej.
Wesele jest przyjęciem rodzinnym. Gdybym miała małe dziecko, nawet kilkuletnie, to chciałabym, aby uczestniczyło w tej uroczystości, żebym mogła pokazać córeczce czy synkowi – zobacz, jaka piękna ciocia! A dziecko odpowie zachwycone wyglądem cioci – jak królewna! (Autentyczne zdarzenie z kościoła). To jest ważny element w wychowaniu. Chrzciny, wesela, jubileusze i pogrzeby są częścią życia, nie byle jakim dniem, czasem nawet stają się swoistym kalendarzem (to było miesiąc po weselu Krzyśków). Żeby moje dziecko znało te uroczystości nie tylko z telewizji, wyjątkiem są pogrzeby, tu myslę, że trzeba się kierować własnym rozumem, na ile dziecko jest dojrzałe). Zawsze można zorganizować się tak, aby dziecko nie uczestniczyło w przyjęciu do późna. Odwoziliśmy dziecko do domu po kilku godzinach wesela bo po co ma pałętać się pod nogami dorosłych. Jeśli przyjęcie jest w hotelu, dzieci można położyć spać, z tym też się spotkałam wiele razy. To po prostu kwestia organizacji, jeśli w rodzinie jest więcej dzieci to nawet można wynająć opiekunkę aby się dzieciarnią zajęła. Nie wyobrażam sobie, abym mogła zapraszać rodzinę i informować ich, że przyjęcie jest tylko dla dorosłych. To jak to – widzimy się z siostrami tak rzadko i nawet nie będzie okazji, aby pochwalić się dzieciarnią? To kapitalny widok i cały urok - te małe damy wystrojone w koronkowe sukienki i lakierki, chłopcy w białych koszulach, czasem z muszką, a czasem w miniaturowych garniturach! 
Myślę, że żadna by nie przyjechała i byłoby im bardzo przykro, a ja bym musiała ze wstydu wyprowadzić się za Ural. 
Bo jak mnie stać na florystykę, kosmetyczkę, limuzynę, pieczoną świnię i cuda na kiju to powinno mnie również być stać na zaproszenie kilkorga  dzieci! 
Kiedyś napisałam czytelniczce, że jestem strasznie zasadnicza. Czasy się zmieniają i może rzeczywiście tak się porobiło, że nie zabiera się nigdzie dzieci tylko się je zostawia  w domu. Możliwe. Zgłupiałam. 
Ja jednak zapraszam moich gości wraz z dziećmi, zawsze. 
Nawet krzyknę tutaj - Kinga, przyjedź do mnie z dzieckami na tydzień!  



31 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy czytaliśmy ten sam post (ja również nie pamiętam adresu, ale był on mniej więcej o tym, że zabiera się ze sobą dużo osób, które nie były zaproszone, a nawet niespokrewnione, a dzieci rozrabiają i "brudzą suknię panny młodej"). Moim zdaniem ważne jest, żeby się dokładnie umówić z gospodarzami. Dzieci nie powinno się zbytnio męczyć i wcześniej położyć spać, aby nikomu nie stała się krzywda (ani niewyspanym dzieciom, ani dorosłym, którzy muszą się nimi opiekować).

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam raz na weselu, które miało się odbyć bez dzieci. Myślę, że organizatorom takich imprez chodzi o omijanie kłopotów i posiadanie samych wspaniałych wspomnień z tego wieczoru (choć nie mówię, że pijany do nieprzytomności wujek sprawia mniej problemów), bo dziećmi musi się ktoś zająć, jeszcze coś zniszczą itd, a rodzice nie będą się bawić w pełni tak, jak sobie tego młodzi życzyli. Chodzi o wspólną, żywą zabawę, o nie plączące się na parkiecie i między stołami dzieci. Jednak zgadzam się z tym, że wszystko można zaplanować i zorganizować tak, by i młodsze pokolenie bawiło się dobrze, i rodzice mieli okazję się wyszaleć ;) Jednak to dzień młodej pary, więc jeśli sobie życzą wesele bez dzieci to należy to uszanować, w końcu ma to być najszczęśliwszy dzień w ich życiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klarko! oczywiscie że masz rację!! całkowitą! nie wiem, kto to mógł wymyślić, ale chyba nie był najmądrzejszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Vaire byłam na takim weselu, gdzie cała organizacja poszła w to, aby był to najpiękniejszy dzień państwa młodych. Po co zaprosili rodzinę to nie wiem, żeby ich podziwiać?

    OdpowiedzUsuń
  5. ystin uważam, że to się da zorganizować i dlatego się tak dziwię

    OdpowiedzUsuń
  6. No oczywiście... nie rozumiem co to za zachowanie... moi zdaniem to czysty absurd by nie zabierać dzieci na takie uroczystości... ehhh ale każdy ma inne zasady... co dla mnie jest chore i już. Pozdrawiam **

    OdpowiedzUsuń
  7. "Człowiek w masce"- reaktywacja albo "Książę i żebrak" - autork ajest dosyc PUSTĄ osóbką jeśli w ten sposób uczy rozumienia monarchii.
    To jak ciocia wytłumaczy przewroty...krajowe i np. to, ze ta pani z okładki nie jest autentyczną a jedynie modelką wynajętą do ROLI?
    Pobudka dzieciaczki.
    Bez dzieci. Chyba ze jak w przypadku Kupca i KDT , gdzie wyrzucani najemcy zastawiali się ciałami dzieci.
    PS Jak pieczyste?Chrupkie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Eeeee.... Zatkalo mnie! Na moim byly dzieci i bawily sie fantastycznie! Dziewczynki byly zachwycone koronkowa suknia- przeciez to marzenie kazdej pieciolatki! "Brudza suknie panny mlodej"- a gdzie ona chce jeszcze w niej chodzic?
    Niektorzy lubia popadac w skrajnosci, niestety. To jak wesele na sto osob bez wodki:) Bylam na takim i wyszlam z mezem bardzo szybko, bo to co sie dzialo w toaletach bylo zbyt skrajne:) Jak w czasach prohibicji: puste stoly, a wszyscy byli pijani, bo za rogiem byl monopolowy. Wspominamy ze smiechem:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem Klarko, jak to było u mnie. Zaproszenie kuzynów moich rodziców, u których moi rodzice w niedalekiej przeszłości byli na weselu (czyli kuzynów od nich sporo młodszych i takich, którzy pobeirali się 2-8 lat temu) oznaczało, że na weselu będzie piętnaścioro dzieci z siedmiu małżeństw. Za osobę (bez względu na wiek) płaciliśmy 260zł. 3900zł zdecydowało, że oni zaproszeni byli bez dzieci. A najbliższa rodzina jak najbardziej z dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie goście płacą za przyjęcie. Każdy ma prawo zapraszać tego kogo chce i tak organizować swoje przyjęcia jak sobie to wyobraża. Sama mam dwie córki, które uwielbiają uczestniczyć w takich uroczystościach ale nie mam też pretensji jeśli ktoś zaprasza tylko dorosłych. Ludzie trochę zrozumienia ....

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy - jak to goście nie płacą? To nie dajesz pieniędzy do koperty tak, aby się pokryły koszty za każdą osobę plus jakaś nadwyżka? Ja daję, zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie w sobotę jedziemy na wesele. Z dziećmi, co zostało odnotowane na zaproszeniu. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek zetknęła się z weselem tylko dla dorosłych. Tak sobie myślę, że dzieci i zamieszanie związane z ich obecnością przeszkadza raczej tym, którzy chcą mieć wszystko pod absolutną kontrolą i zgodne ze "scenariuszem". Choć to naiwne myślenie, bo ubrudzić suknię Panny Młodej albo potłuc zastawę może jakiś przymulony alkoholem wuj a nie rozbrykany maluch. Kwestie finansowe też chyba nie są przeszkodą, bo za dzieci płaci się chyba mniej niż za dorosłych. Kwestię miejsc przy stole też można rozwiązać ustawiając osobny stół dla małolatów, te całkiem małe i tak zwykle siedzą u rodziców na kolanach. Wszystko jest do dogrania. Taka "segregacja" od razu mnie jakoś zniechęca do organizatorów. Bo co dalej? Może nie zapraszajmy też staruszków, bo jedzą tak nieestetycznie i nieładnie wyglądają na zdjęciach. Głupie, nie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdyby nas zaproszono na wesele, z zaznaczeniem, że bez dzieci, to byśmy na nie poszli. Po prostu.

    Moja koleżanka była ostatnio na weselu u swojej przyjaciółki i tam właśnie na zaproszeniu wyraźnie napisano, że bez dzieci, a zamiast kwiatów życzą sobie.. (nie, nie, wcale nie maskotki dla dzieci z domu dziecka)... butelki wina. Nie chcę nikogo urazić, ale ludziom w głowach się przewraca.

    Pozdrawiam Klarko

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy - ja przyjęłam taką zasadę, że w kopercie daję tyle, ile wyniósł koszt za mnie i do tego coś ponad to - jak Klarka napisała. Sama Dostałam tak tylko w nielicznych przypadkach. Miałam to szczęście, że koszt wesela pokryli rodzice a pieniądze z kopert były moje i męża.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak sie zlozylo, ze zawsze bylam zapraszana z dzieckiem na wesela, i tylko taka opcja dla mnie istnieje ( w pelni kulturalna). Decyzja o zabraniu dziecka zalezy tylko i wylacznie od rodzicow. Ja osobiscie nigdy nie spotkalam sie z wielkimi trudnosciami pt. dziecko na weselu. Zazwyczaj dzieciaki swietnie sie bawia sie w gronie rowiesnikow. Spiacego malucha mozna wygodnie ulozyc na zlaczonych krzeslach, pod okiem jednego z doroslych (babci, cioci itp.)lub po prostu sie pozegnac i udac do domu:-).

    OdpowiedzUsuń
  16. bylem bodaj na kazdym weselu u rodziny i podwiem tyle u nasz na podlasiu na kazdym weselu byly dzieci i nikt sie suknia panny mlodej nie przejmowal, ze ja pobrudzi czy tam cos... Ot co!
    Jam lipton

    OdpowiedzUsuń
  17. też chyba czytałam ten post i liczę, że autorce chodziło o cudze dzieci (np. siostry brata męża), bo nie wyobrażam sobie nie zaprosić dzieci siostry czy bliskiej kuzynki jeśli takowe by miała. Hmm w tę sobotę jestem na weselu i zobaczę jak to będzie :) Ale w maju byłam na weselu kuzynki i 2 śliczne bliźniaczki szalały (w pozytywnym sensie) na parkiecie, byly tak niesamowite, ze nawet nie wiem ile było innych dzieci, a były jakieś :) Potem je chyba spać położono, bo hotel był zarezerwowany. Więc można!

    Pozdrawiam, przesyłając promienie słońca - jeanette

    OdpowiedzUsuń
  18. a dzieci na filmie wyglądają słodko i są ozdobą wesela, roześmiane twarzyczki o wiele lepiej wyglądają niż zataczający się weselnicy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Na weselach naszych córek były rodziny z dziećmi. Te maluchy, które nie trzymały się sukienki mamusi mogły siedzieć przy oddzielnym stoliku.
    Wszystkie bawiły się świetnie i nie sądzę by komuś przeszkadzały;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Na naszym weselu był Pyś i jeszcze piątka dzieciaczków. Opłata za nie wynosiła połowę ceny za dorosłego. Rzeczywiście przyjmuje się, że w kopercie powinien być zwrot, więc to rodzice decydują na ogół, czy biorą czy nie, ale muszą potwierdzić, że będą maluchy - wtedy dostają one osobny mniejszy stolik i mniejsze porcje.
    Prawdę jednak mówiąc - z dziećmi to nie zabawa - wciąz trzeba być czujnym i nie rozluźnia się, a myśli co robią, czy nie głodne, czy nie zmęczone, czy nei chcą siusiu, czy ich ktoś nie zadepcze ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. gdzies czytalam ze w dawnych czasach, kiedy wiekszosc ludzi byla jeszcze niepismienna dzieci byly najwazniejsza czescia wesela. To czy ktos zyl w zwiazku sakramentalnym czy na kocia lape bylo dosyc istotne chocby ze wzgledu na dziedziczenie. Wazne bylo aby zorganizowac taka impreze aby sie wszystkim dobrze wbila w pamiec ze sie odbyla. Aby nigdy w przyszlosci nie bylo zadnych watpliwosci. Dzieci potencjalnie zyly najdluzej wiec najdluzej mogly zachowac pamiec o tym wydarzeniu. Ponoc czasem nawet sprawiano im w tym dniu lanie zeby sie lepiej utrwalilo w pamieci :)

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  22. No wyobraź sobie że nie daję kasy w kopercie, nie wyliczam kosztów uczestnictwa w przyjęciu ... to jakieś chore. Kupuję prezent, biorąc pod uwagę zachcianki, preferencje i wymagania państwa młodych. Ubiegając następne pytania to dodam ze prezenty są trafione.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dzieci - tylko z najblizszej rodziny, rodzenstwo i najblizsze kuzynostwo. Reszta w zaleznosci od zamoznosci Panstwa Mlodych. I kropka. Postarajcie sie zrozumiec i uszanowac.
    Jak Meggie napisala, cena za dziecko nie zawsze jest polowa ceny za doroslego. Zgadzam sie tez z Anonimowym, ze nie kazdy tak drobiazgowo wypytuje ile co kosztowalo by pozniej zwrocic pieniadze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hmm ja mam mieszane uczucia, bo czasem jest tak, że w rodzinie jest bardzo dużo dzieci, nie mówię tu o tej najbliższej czyli rodzeństwa, ale tej dalszej jak np kuzynostwa i to nie młodych a ich rodziców. Wszystko zależy jakie koligacje rodzinne są zapraszane. I np sala jest na 100-120 osób a nagle w tym jest 20 dzieci...a młodzi np woleliby zaprosić swoich przyjaciół czy rodzice swoich. Dzieci też trzeba usadzić..Kogo się zaprasza jest uwarunkowane wieloma czynnikami...U nas czyli u Tuski było tylko dwoje dzieci i nie wyobrażam sobie, że miałoby nie być malutkiej siostrzenicy mojego zięcia...Z drugiej strony wiele osób same nie chcą brać dzieci, bo to dla nich samych kłopot..Ale wszystko zależy od organizacji i wyczucia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Aldonik - wiele domów dziecka już wcale nie chce przyjmować prezentów ze ślubów - koleżanka została z mnóstwem maskotek, przyrządów szkolnych itp bo dom dziecka ich nie przyjął - a kwestia prośby o wino czy książkę nie jest dla mnie dziwna - po co komu bukiety kwiatów jak dzień czy dwa po ślubie jedzie para w podróż - wszystkie kwiaty w takiej sytuacji lądują w śmietniku - ja wolę wydać kasę na wino zamiast na kwiaty niż mieć świadomość że piękny bukiety będzie leżał w śmietniku - na moim ślubie prawdopodobnie też będę chciała wino lub książki - z resztą to bardzo popularne teraz i dawno nie byłam na ślubie na który niosłabym kwiaty

    Odnośnie dzieci, to jestem w stanie zrozumieć autorkę, choć sama nie zdecydowałabym się na wykluczenie dzieci ze swojego wesela - w końcu są częścią rodziny. Byłam na weselu gdzie niedopilnowane przez rodziców, umorusane czekoladą z ciasta dziecko wpadło z impetem na pannę młodą - czego wynikiem był cały przód sukni w czekoladzie. A było to sporo przed 12. Na szczęście mieli niezłego fotografa, który starał robić się tak zdjęcia z oczepin, krojenia tortu itp, że tego widać nie było. Niestety na filmie z wesela widać że sukienka jest mocno upaćkana, bo nie udało się tego wyczyścić. Byłam też na weselu gdzie przyszła para z dzieckiem mniej więcej półrocznym. Rodzice się bawili, a dziecko płakało. Płakało tak głośno, że przy spokojniejszej melodii przekrzykiwało muzykę - to też nie było przyjemne, a rodzice to ignorowali. Dlatego jestem w stanie zrozumieć niechęć ludzi do dzieci na weselu, jeśli doświadczyli kilku tego typu przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  26. Shinju o winie zamiast kwiatów słyszałam, tak zresztą obdarowałam koleżankę, o książkach nie, ale uważam to za super pomysł! W sumie duży bukiet nieraz jest w cenie książki, a dla mola książkowego jakim jestem to jest ciekawa propozycja

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  27. "Byłam na weselu gdzie niedopilnowane przez rodziców, umorusane czekoladą z ciasta dziecko wpadło z impetem na pannę młodą - czego wynikiem był cały przód sukni w czekoladzie" (shinju)

    Ja bym byla wsciekla. Wywalilabym za drzwi tego dzieciaka. Gdzie byli rodzice?!

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeanette - no właśnie z tymi książkami to fajny pomysł :) moja przyjaciółka nawet zrobiła listę książek gdyby ktoś nie miał pomysłu i chciał kupić coś co na pewno się spodoba :) Ja i mój T książki uwielbiamy więc dla nas byłby to genialny prezent. A bukiety porządne to obecnie 30-40 zł.

    No właśnie gdzie byli Ci rodzice? Matką tego dziecka była siostra panny młodej, która w tym czasie tańczyła wraz ze swoim małżonkiem pozostawiwszy dziecko samopas. Panna Młoda była nie tyle wściekła co zrozpaczona całą sytuacją :(

    OdpowiedzUsuń
  29. shinju - dlatego moje wesele będzie bez dzieci i mam nadzieję, że bez czekolady na sukni. To zawsze jakieś zabezpieczenie przed niechcianymi wpadkami.

    OdpowiedzUsuń
  30. Hmm ja jakoś nie potrafię wyobrazić sobie własnego ślubu i wesela bez dzieci moich sióstr, kuzynek, kuzynów... Kompletnie nie wiem jak miałabym chcieć spędzić mój najważniejszy dzień w życiu bez najbliższych - w właśnie osobami najbliższymi obok dorosłych mi bliskich są te małe istotki, które mam na co dzień obok siebie i chciałabym je mieć także od święta jakim jest wesele :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz