czwartek, 30 czerwca 2011

przetwory, kotwory i awaria

Zrywam maliny, porzeczki i agrest i smażę dżemy. Schodzi mi długo, bo skład takiego dżemu to owoce + cukier, to wymaga czasu i staranności. Agrest ma okwiat i ogonki i przed smażeniem trzeba każdy owoc obciąć z dwóch stron nożyczkami, ćwiczę swoją cierpliwość i daję radę.
 Zawsze mam uciechę z kotami, bo one latem sypiają w ogrodzie i zdarza się, że podchodzę do krzaka porzeczki, schylam się aby zrywać owoce a tam leży kocisko na plecach albo na boku i widząc mnie tylko wypręża łapy z wystawionymi pazurskami i przeciągając się zagaduje – mryyyyy? A potem śpi dalej. Ale bywa i tak, że dostają kociego ADHD bo się niedawno nażarły surowego mięsa i latają po sadzie jeden za drugim, na drzewo, z drzewa, do sąsiada i z powrotem, aż wreszcie duży napada małego i tłuką się, aż kłaki lecą. Mały drze się na pół wsi i ucieka do rury a duży kładzie się przed rurą i pilnuje jakby to była mysia norka a nie kocia kryjówka. Wysypiamy się w nocy bo koty nocą też są na polu, przychodzą dopiero rano jeść, no i koło szóstej po południu warują we trójkę na podjeździe, bo może coś dobrego im ktoś przywiezie i da!
Jak się rozkładam z taką robotą jak przetwory albo jakieś poważniejsze sprzątanie czy szykowanie przyjęcia to się w domu lubi coś zepsuć, nie wiem jak to działa, ale czasem tak jest. Dziś mi się zepsuł piec. Mam taki junkers dwubiegowy, służy zarówno do podgrzewania wody jak i do centralnego ogrzewania. Rano się jeszcze wykąpałam a potem się ten piec jakoś zwiesił i chciał odpalać ogrzewanie. Potem podskoczyło ciśnienie na piecu tak, że się bałam o zawór bezpieczeństwa, musiałam więc zakręcić wodę w piwnicy. No, i rób babo przetwory! Spuściłam trochę wody z grzejników i ciśnienie spadło, ale jak odkręciłam wodę to z powrotem na koniec skali! Obawiam się, że czeka nas poważny wydatek, ech, wiecznie coś takiego niespodziewanego wyskakuje.
Dżemy zrobiłam, zawsze mnie to zdumiewa, że z wielkiej miski owoców wychodzi kilka małych słoiczków. Nie umiem robić zielonego dżemu z agrestu, podczas smażenia robi się brązowy i koniec. Chyba trzeba by używać jakiegoś zagęstnika, a tego nie chcę. Mam więc dżem agrestowy w smaku a z wyglądu jak marmolada!
Wracając do kotów – na hasło – karmię koty mięsem! – Biały Kot przybiega nie wiadomo skąd w kilka sekund i nie uwierzycie, ale słychać, jak biegnąc tupie! Jak kot może tupać?!



34 komentarze:

  1. pewnie ubiera Twoje szpilki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać może tupać:) Nigdy nie jadłam agrestowego dżemu, ale piłam sok i był pyszny. Na pewno nie był zielony, ale żółto-brązowy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szpilki na koturnie z twardej gumy :)))
    Sielsko anielsko masz tam Klarko ze swoimi zwierzakami.

    OdpowiedzUsuń
  4. A myslalam, ze tylko moj potworek tupie:) Pies, ktory jest ok 15-scie razy wiekszy, chodzi duzo subtelniej... Moze to taka nowa, niesklasyfikowana rasa trepakowo tupakowa?
    Do nas z reguly przyjezdzaja niezapowiedziani goscie- akurat jak mam pilna robote kuchenna, ktora absolutnie nie moze czekac do nastepnego dnia...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. apropos dzzemu, polecam twojej uwadze drzem z brzoskwini, pyszności polecam :) musisz tylko obrać ze skóry i pestkę wyjąć i do gara zasypać cukrem i dodać żelfix czy coś... i gotowe
    najlepiej smakuje z plackiem takim jak na naleśniki.
    Polecam !:)LIPTON

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje też tupią :) Jak mają za długie pazurki. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, potrafia koty tupac, potrafia :-) Jak moje stado kotow bawilo sie czasami w berka, ganiajac sie z jednego pokoju przez dlugi korytarz do drugiego (wczesniej pootwieraly sobie drzwi), to halasowaly przy tym, jak tabun koni.
    A dzem zmienia kolor, bo cukier karmelizuje od podgrzewania. Chcesz zielony - dodaj "zelfix czy cos", ale to juz nie to...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak moje 6,5 kg kota biegnie to tupot słychać w całym domu. Jak idzie dostojnie, nie słychać nic.

    OdpowiedzUsuń
  9. No No nie wiedziałam , że kotki tupią... ciekawe :)) ;DD ale jak biegają to słychać, więc może i tupią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko, a ja myślałam że tylko moje kocice po surowym mięsie dostają ADHD :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Apropos tupania -
    nie wiem, jak może tupać kot, ale za to jak może tupać jeż miałam okazję się kiedyś przekonać! Zawsze wiedziałam, że jeże tupią - dzieci od przedszkola są uczone właśnie tego, ale żeby na własne uszy usłyszeć, to nie! Matko, jak on tupał, ten jeż! :)

    A teraz tupie mi chomik, tymi maleńkimi łapkami. Tup, tup po klawiaturze - elektromaniak, jak i ja... ;)

    Pozdrowienia Pani Klarko z Wrocławia,
    za chwilę będzie świtać!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko, ja też jestem na etapie robienia dżemów :) Mam nadzieję, że mi się w domu z tej okazji nic nie popsuje :))

    Kolorem nie ma się co przejmować, najważniejsze, że dżem jest naturalny. Ja też się uparłam, żeby nie dodawać żadnych żelfiksów, więc dżem gotuję długo i przez to kolor się zmienia i ciemnieje.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaa...ja też kończę sezon truskawkowy i obserwuję masowe kradzieże okolicznych plantacji- takie na cześć "drzemików".
    Jestem wielbcielką, ale ...dobrych przetworów. A te widać na sklepowych półkach.Porównawczo. Kto oszukuje a kto jest solidnym producentem.
    NIe przepadam za agrestem, raczej nostalgicznie z dawnych spacerów, gdzie ścieżka raptem kilkoma krzaczkami obdarowana i to na wpół zdziczałymi.
    Poza tym byłam przekonana, ze nasycony zwierz raczej drzemie a nie szaleje- jakiś anormal zachowawczy. :)Tak jak podkuty....kot.I jeszcze w damskich botkach?

    OdpowiedzUsuń
  14. Mniam, też bym zrobiła jakiś dżemy, konfitury, soki, nalewki. Tylko owoce takie drogie, własnych upraw brak, a potem brak też miejsca do trzymania takich pyszności.
    Zazdroszczę, ale tak pozytywnie, bez zawiści :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo nie lubię niczego, co kwaśne więc agrest i porzeczki odpadają. Ale maliny!!! Dałabym się pokroić za nie. Aż mnie serce boli jak czytam, że Ty te maliny na dżemy przerabiasz. Ja bym jadła i jadła na surowo. Zjedz więc je za mnie i napisz jak smakowały. U mnie w ogródku ziemia bardzo słaba i owoców w nim mało. Maliny niestety nie chcą rosnąć. Marnieją. Sztucznych nawozów nie używam, więc owoców mam niewiele. Morelka, która dawała dużo owoców niestety zmarzła w zeszłym roku. Jak na ironię udają się wiśnie i porzeczki właśnie. Moja druga połowa zajada się nimi a ja robię konfitury z wiśni i galaretkę z porzeczek. Nie jadam słodyczy więc pociechę z przetworów ma tylko On.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Antygono - agrest mam słodki, choć wyraźny w smaku, a maliny lubię, ale dżem też jest pyszny do tostów na śniadanie, wiśnie mi nie rosną wcale, musiałam wyciąć, za to czereśni zawsze jest zatrzęsienie, ale rozdajemy je bo nikt nie lubi przetworów tylko surowe owoce.

    OdpowiedzUsuń
  17. MamaTygryska - a ja robię, bo z takiej "chłopskiej chytrości" żal mi marnować owoców a potem te przetwory rozdaję, bo tyle ich jest

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy - surowe mięso tak działa nakota, wytwarza mu się jakiś hormon, nie pamiętam jaki który powoduje u niego nadpobudliwość, na krotko oczywiście, poszaleją i potem śpią jak misie w zimie

    OdpowiedzUsuń
  19. Aldonik - jak się otwiera zimą taki dźem z truskawek czy wiśni to pachnie w całej kuchni, też nie uznaję konserwantów

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasia jak tam remoncik? a chomik Ci pogryzie kable, zobaczysz:D i się skończą spacery po biurku!

    OdpowiedzUsuń
  21. vivi22 - jedna z czytelniczek pisała, że to z powodu jakiegoś hormonu, który na chwile uderza kotu do łebka, ale ja lubię jak one tak wariują!

    OdpowiedzUsuń
  22. Pani N tupią, i grają nocą w ping ponga po panelach, to dopiero hałas!

    OdpowiedzUsuń
  23. Lucyna - to już wolę taki brązowy, nie dodaję żadnej chemii, jakoś nie mam przekonania a poza tym mój syn bardzo pilnuje, by nie stosować tego rodzaju "ulepszaczy" i nawet wegety nie używam

    OdpowiedzUsuń
  24. Lipton robię i z brzoskwiń, ale bez żelfixu;)do września daleko

    OdpowiedzUsuń
  25. Casablanca - tak odrobinę złośliwie zapytam - to goście nie mają telefonu? Jak u mnie ktos wpada niezapowiedziany a ja np robię pierogi to niestety, każę myć gościowi ręce i lepić wraz ze mną, albo siedzieć przy stolnicy i asystować, nie rzucam roboty

    OdpowiedzUsuń
  26. Barbarka - dobrze że nie podkuty, jak koń, to by dopiero było;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nikki - dżem też jest bardzo smaczny, choć wolę z czarnej porzeczki, polecam!

    OdpowiedzUsuń
  28. A mój Tiggy też tupie, szczególnie jak zbiega po schodach. Ach, tęsknię za nim bardziej niż za moją dzieciarnią i małżonkiem razem. Dopiero dzisiaj dorwałam komputer na tych moich "wakacjach" więc nadrabiam zaległości w czytaniu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. hi,hi... tupią zwłaszcza w nocy...nawet po dywanie...a ja się ostatnio zastanawiałam co luśka taka rozbiegana...bardzo lubi surowe piersi...buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wszyscy uwielbiamy Twoje przetwory są mniam mniam:)u mnie też kot tupie po panelach jak mu pazurów nie obetnę:D wszyscy co siedzą w blokach i ja też po przeczytaniu tego możemy Ci tylko pozazdrościć i cieszyć się razem z Tobą.Jak się mieszka w bloku to się jest dwie godziny na polu a jak się mieszka w domu z ogrodem to się jest dwie godziny w domu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Remoncik na razie wciąż w planach, bo się pakuję w miliard toreb i kartonów :)
    Ale nie uniknę tego cholerstwa, więc pewnie i relacja jakaś będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Tupią tupią, moje 2 sierściuchy czasami spać nie dają. Pół biedy jak tupią po podłodze w domu, jakieś tam wytłumaczenie się znajdzie ze echo pod podłogą itp, ale wytłumaczcie mi jak one tupią po betonie....? :D

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz