środa, 29 czerwca 2011

nowy rozdział

Waldemar zaklepał dwuosobowy pokój ale nie zrobił przelewu, nawet najmarniejszej zaliczki. Blondyna miała jakieś pieniądze, uregulowała więc należność za dwa dni. Pokój był przestronny, szerokie łóżko zachęcało jak na razie do wypoczynku, bo o niczym innym kobieta nie marzyła. Tylko prysznic, coś zjeść i spać. Stała pod strugami gorącej wody czując, jak spływa z niej zmęczenie i stres. Kiedy już się wykąpała, zawinięta w ręcznik stanęła przy balkonowych drzwiach i spojrzała przez okno. Jak tu pięknie – westchnęła myśląc, że mogłoby to być jej miejsce do życia.
Wokół jak okiem sięgnąć były wzgórza porośnięte gęstym lasem, w dole błyszczało zakole rzeki, gdzieniegdzie wśród lasu widać było polany, na których stały kopki siana. W oddali widać było rozrzucone po stokach domki, most i szyny kolejowe przecinające miasteczko na pół. W świerkowych gałęziach zanosił się świergotem jakiś ptak, poza tym było cicho.
Tymczasem Waldemar latał po Muszynie jak opętany i szukał jakiegoś planu miasta, mrucząc pod nosem
Gdzie jest ta ulica
Gdzie jest ten dom
Gdzie jest ta dziewczyna
co kocham ją..
Obleciał rynek ze dwa razy, przeszedł przez most, zawrócił, poszedł pod kościół, zawrócił, wreszcie znów znalazł się na przystanku, gdzie wysiadł kilka godzin temu po podróży pełnej przygód. Usiadł, złapał się za głowę bo przecież Blondyna już tam pewnie na niego czeka, a on, mając całkowicie rozładowany telefon, nie może do niej zadzwonić. Powtórzył jeszcze raz refren piosenki aż siedzący obok góral, czekający na busa zainteresował się i spytał – chłopie, a cegóz tak sukos? 
Ogrodowej – sapnął Waldemar.
A to prosto a potem na lewo – wskazał uprzejmie góral machając niedbale ręką w kierunku postoju taxi. Ruszył więc Waldi przed siebie i szedł, szedł, aż pod wieczór doszedł do Krynicy.
Blondyna zdrzemnęła się i odświeżona i wypoczęta zeszła do jadalni. Była pora kolacji. Wśród zastawionych stolików uwijał się chłopak, roznosząc wazy z zupą. Na niektórych stolikach stały zostawione przez gości naczynia. Blondyna automatycznie zaczęła je zbierać i odnosić do kuchni. Kelner tylko spytał w biegu – ty jesteś ta nowa? To bierz się za zmywanie! I pobiegł dalej, a Blondyna posłusznie zaczęła zmywać. Stała przy zlewie myśląc, ze byłoby fantastycznie, gdyby dostała tu pracę, bo przecież gotować i sprzątać potrafi, to żadna filozofia, w domu robiła to cały czas a tu by jej jeszcze za to płacili.
Zapadła noc, kiedy Waldemar stanął przed zamkniętą bramą pensjonatu i zaśpiewał triumfalnie  
Znalazłem ulicę
Znalazłem dom
Znalazłem dziewczynę
Co kocham ją!!!
Dziewczyna siedząca w recepcji zaniepokoiła się, widząc na monitorze przekazującym obraz z podjazdu dziwnie zachowującego się człowieka i na wszelki wypadek zadzwoniła na policję, że jakiś wariat stoi pod bramą i wyje.

Moi Ukochani Czytelnicy – nie będę tu więcej o nich pisać  bo potem nie będzie ciekawie, bo już wszystko będziecie wiedzieć!




17 komentarzy:

  1. a ja chętnie poczytam o tym wyjcu spod bramy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a gdzie będziesz pisac???? gdzie???

    OdpowiedzUsuń
  3. ale dlaczego? :(

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  4. ystin, jeanette, wydawcy wolą kawałki, które nigdy nigdzie nie były publikowane, jak mi się uda to gdzieś w styczniu się doczekamy

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, to dobra, ale w takim razie pisz co innego, dobrze? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Klarko! Będzie druga książka?!!!! Świetnie, ciesze się i gratuluję na zaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam! :D
    Łóżko mam jaśniutko-brązowe, do kompletu z komodą na ciuchy i regałem. W takich też kolorach będę dobierać resztę mebli :)

    A o toaletce na wygiętych nóżkach zawsze marzyłam!

    Ale jak nie mam, to znaczy, że na niebiesko malować mi nie wolno?! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to: koniec historii o Waldemarze i Blondynie?! Nieeeeeeeeeeeeeee!!! ;(

    Wrocław wnosi protest.

    OdpowiedzUsuń
  9. Alle to już było....odśpiewuje Marylka z sąsiedniej posesji.
    Jodi ze "Szkoły złamanych serc" o mało nie trzasneła ukochanemu za tym podobne ..wyznania uczuć.
    Panowie- delikatności. Uczucia to takie płochliwe niczym motylek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko, jeśli tak to czekam z niecierpliwością i trzymam kciuki za pomyślność!

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to koniec ! Nie, nie nie i jeszcze raz nie ! Pisz dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. no to teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać na książkę o losach Blondyny i Waldemara. Marynarz nich bierze siekierę i goni wydawcę, póki jest na lądzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nikki - dobrze:))
    iimajka - nic nie powiem bo będzie jak poprzednio - pół roku nerwów!!
    Kasia - pewnie że wolno, jak skończysz to koniecznie się pochwal, zdjęcia proszę!
    jeanette - dzięki!
    Pani N. tu na razie koniec, ale może zaistnieje ktoś nowy, ciekawszy?
    Artek - oj, tak!

    OdpowiedzUsuń
  14. no dobra, przyjmuję, poczekam, kupię... ale prosze o inne , dużo, czesto!
    serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko to trzymam kciuki i czekam na kolejną publikacje niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdjęcia będą na pewno,
    bo już się nie mogę doczekać - chociaż mam obawy i waham się wciąż między błękitem i fioletem, wrrr! Strasznie trudne to jest, nie lubię remontów :(

    A na książkę czekam z wielką niecierpliwością!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Klarko, jeśli nie tu, to podejrzewam, że będzie druga książka, czego oczywiście Tobie z całego serca życzę :))

    Bardzo dobrze. Zaciekawiłaś tutaj humorystycznymi opowiadaniami, a teraz niech wszyscy (i ja również) cierpliwie czekają na ciąg dalszy :))

    Pozdrawiam porannie :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz