czwartek, 9 czerwca 2011

dla każdego coś innego

Ukasz pojechał z przyjaciółmi zwiedzać świat i przysyła mi takie sms „jesteśmy w Duritorze, jutro jedziemy do Ulciji” a ja z geografii jestem beznadziejna, więc wyszukuję na mapach te miejsca, gdzie się to moje dziecię włóczy.
W młodości spędzałam co roku urlop nad Bałtykiem, dziecko potrzebowało zmiany klimatu z powodu alergii więc jeździłam a że wówczas pracę miałam ciężką, fizyczną to odpoczywałam leżąc na plaży i opalając się. Tak najlepiej mi się wypoczywało, wysypiałam się tyle, ile chciałam, spacerowałam, nie robiłam prawie nic. Jak się nie chodzi do pracy to te codzienne czynności – zakupy, pranie, gotowanie i sprzątanie wydawały mi się niczym.
Teraz się już nie opalam a leżeć nie mogę, bo jak poleżę to mnie wszystko boli (he he, ale zrzęda!)  więc wolę spacerować, najlepiej w dobrym towarzystwie, zwiedzać, poznawać miejsca, obyczaje, kulturę, smakować lokalne jedzenie i nigdzie się nie śpieszyć.
Nigdy w życiu nie pojechałabym na wczasy do Afryki po to, by spędzić dwa tygodnie przy hotelowym basenie i raz wyjechać  gdzieś na wycieczkę aby porobić sobie zdjęcia na wielbłądzie. Sama myśl o spędzeniu dwóch tygodni w tym samym hotelu mnie przeraża.
Na wczasach wytrzymuję tydzień, mając do dyspozycji samochód poznajemy  całą okolicę a do pensjonatu wracamy często dopiero wieczorem.
Po prawej stronie u góry polecam pewne miejsce. Pensjonatu nie znam ale wygląda zachęcająco, będę tam wkrótce to Wam opiszę ze szczegółami, jak tam jest, natomiast Muszynę znam i zachwyca mnie za każdym razem. Kiedy jestem w Krynicy to zawsze odwiedzam i Muszynę, i Tylicz. Trochę tam mniej ludzi, z jednej strony dobrze dla tych, którzy pragną  ciszy i wypoczynku a z drugiej strony może ludzie po prostu nie wiedzą, jak tam jest pięknie! 
Ukasz przemierzył nasze góry na piechotę ale że lubi również nurkować, jeść świeże ryby i pić dobre wino, to spędza urlop w takich miejscach, które ja z trudem odszukuję na mapie. Już się nie mogę doczekać oglądania zdjęć i opowieści!   

18 komentarzy:

  1. Dla mnie jeśli urlop - to tylko aktywny:) Kocham nasze Tatry i ten dreszczyk, który czuję, gdy zdobywam kolejny szczyt. Kocham też poznawać nowe miejsca, więc równie dobrze czuję się łażąc wśród łąk i lasów, zaglądając do cichych kościółków i oglądając, co się da:)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak sobie czytam Ciebie i coraz częsciej dochodze do wniosku, ze świetnie byśmy się razem dogadały na urolpie
    ...Nudzi mnie opalanie, nicnierobienie i siedzenie przy hotelowym basenie z drinkiem. I ta spiekota i upał...to nie dla mnie

    ps. wiem, to objawy starości :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej krajoznawczo. Z tymże dopiero po zainstalowaniu się. Zawsze trzeba mieć miejsce,do którego się wraca.
    Pomiędzy Azją a Afryką, raczej druga.
    Te zmiany wręcz skrajne stanowią domenę. Czasem tak a czasem zgoła odmiennie. Zależy od etapu w życiu osobistym. Wszystko zaczyna i kończy się w nas.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem leniem największym na świecie - na wakacjach uwielbiam byczyć się na plaży :))) Co roku spędzam wakacje w Jastarni, w tym pewnie wyskoczę 'do siebie' tylko na kilka dni i będę podbijać po raz pierwszy jakieś zagraniczne kurorty, ale plaża - to jest to! :D

    Mogę leżeć, smażyć się, popijać piwko i słuchać muzyki albo szumu fal i... jestem najszczęśliwsza! :D

    Natomiast oznaką starzenia się jest bez wątpienia to, że nie mogę już przesiadywać w wodzie od rana do wieczora. Kiedyś nie dało się mnie z morza wypędzić, teraz woda jest dla mnie zdecydowanie za zimna i za mokra, więc kąpię się z przyjemnością, ale góra dwa razy dziennie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Klarko- tak jak piszesz- dla każdego coś dobrego- jak ktos ma urwanie głowy w pracy, to często ( bo nie zawsze) urlop lubi spędzać w pozycji horyzontalnej, i owdrotnie. Dla mnie najlepszym wypoczynkiem jest ksiażka- więc to determinuje pozycję... odkąd mamy dzieci, wiecej sie ruszamy, bo one to wymuszają, ale też chcemy im coś pokazać, przekazać, nauczyć... nasze wyjazdy sa teraz bardziej "ruchowe". Każdy robi co lubi najbardziej- w końcu żeby wypoczywac ,nie mozna robic nic na siłe!!

    OdpowiedzUsuń
  6. W dzieciństwie kilka razy spędzałam wakacje i ferie w Złockiem. I z tamtych czasów pozostało mi wrażenie, że Muszyna to miasto, a Krynica to jeszcze większe miasto. Nie mogę się nadziwić, że ktoś do miasta jeździ wypoczywać! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikki ja juz po prostu nie mam kondycji do chodzenia po gorach, dlatego podjeżdżam autem pod wyciąg, wyciągiem na górę i się rozkoszuję widokami;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzaba każdy wiek ma swój urok, a śpiewać i tańczyć przy ognisku lubisz? Bo ja lubię!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasia wszystko ma swój czas;) ja też leżałam na piachu i oglądałam sobie "kontrasty" a wieczorem na deptak i piwko!

    OdpowiedzUsuń
  10. ystin z dziećmi to chyba to miejsce w Muszynie z tym basenikiem byłoby idealne

    OdpowiedzUsuń
  11. ewina byłam w Złockiem w "Kolejarzu", wiocha jak nie wiem co;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ktoś z Kaliforni czyta archiwum, o matko!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeździłam do Muszyny!!! I objadałam się ciachami w Szarotce!!! Ale jedno i drugie to już czasy minione!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach, wygląda pięknie i bardzo zachęcająco ten pensjonat. Życzę wspaniałego wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj nie krytykuj tych co jezdza do Afryki! W pieciogwiazdkowych resortach potrafia byc takie atrakcje ze wychodzic na zewnatrz nie ma po co. Zwlaszcza jak na zewnatrz pustynia :)
    Jeden woli lazic po gorach, drugi woli byczyc sie na plazy. A ja lubie szwendac sie po swiecie.

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale mi się zatęskniło za Muszyną przez lekturę Twojego postu, Klarko :) Świetny pensjonat, dziękuję za namiary.
    Myśmy zawsze byli łazikami, jak Twój Ukasz. Wielkim sentymentem darzę tamte czasy i polskie góry.

    OdpowiedzUsuń
  17. ja jestem dość młoda (:)) ale mnie męczy leżenie czy siedzenie na słońcu, poza tym mam taką karnację, że właściwie się nie opalam :) I jak tak to czytam to czuję, że potrzebuje wakacji, ale nie mam towarzystwa :/

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  18. Też kocham okolice Popradu, z tym, że najbardziej ukochałam sobie Piwniczną, bo często tam swego czasu jeździłam i mam wiele wspomnień i "swoich" miejsc. Ale Krynica, Muszyna i okolice też mi są znane. Muszę tam w końcu zabrać kiedyś mojego Tygryska. Ale nie w tym roku. W tym roku (daj Boże) kierunek morze!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz