czwartek, 23 czerwca 2011

blask w oczach i cienie pod oczami

Kiedy  już Blondyna przeanalizowała swoje położenie i doszła do wniosku, że najwyższy czas zmienić życie, a te rady koleżanek, aby zaciskać zęby i trwać w związku z mężczyzną, który zapewnia bezpieczeństwo ekonomiczne, po ludzku mówiąc utrzymuje żonę w zamian za wikt i dach nad głową można potłuc o kant dupy, poczuła się, jakby nagle pozbyła się pęt z nóg i dwudziestokilowego kamienia uwiązanego na szyi.
Pozbierała najpotrzebniejsze rzeczy i aby nie okazać się wyrachowaną, zostawiła również prezent, który dostała na ostatnie imieniny od męża i napisała na kartce, którą przymocowała magnesem do lodówki – wyjeżdżam z nadzieją bezpowrotu.
Niech się dzieje co chce, może będzie lepiej, a może gorzej, ale niech się dzieje. Kiedy napisała o swej decyzji do Waldemara  on również postanowił całkowicie zmienić swoje życie. Aby to zrealizować, obydwoje potrzebowali miejsca dostatecznie oddalonego od osób mających na nich największy wpływ, a więc zarówno mamy Waldemara jak i męża Blondyny. Pani Emerytka w sumie miała wpływ dobroczynny a nawet nieco oczyszczający, ale o tym nie ma co przypominać, w końcu nie częstowała Waldemara tym roztworem do czyszczenia protez tylko sam się go napił, kiedy mu zaschło w gardle.
Ale nie ma co nawracać, nie takie głupoty człowiek wyczynia w życiu i przynajmniej na stare lata ma co wspominać. (Na stare lata mówię, a nie teraz sobie przypominać jak to było z tym płynem).
Kiedy zrozumiał, że nie może żyć bez Blondyny, postanowił działać, bo nie sztuka iść na tory w ramach użalania się nad sobą i nad całym niedobrym światem, ten okres już minął i tak naprawdę kładąc się na tramwajowych torach to się tylko ośmieszył, co zresztą teraz nie miało żadnego znaczenia
Waldemar nie miał zbyt wielu osobistych rzeczy bo wolał nie mieć, niż się męczyć aby mieć. Komputer był rzęchem pamiętającym czasy, gdy użytkownik przechodził od tyłu grę w Mario coś tam i nikt by za ten komputer nie dał więcej niż pięćdziesiąt złotych, odzieży miał niewiele, butów dwie pary, no nic, kompletnie nic, co by można było sprzedać na gwałt. Mógł sprzedać nerkę ale bał się zastrzyków a bez znieczulenia to by go raczej bolało, mógł również wziąć kredyt z Sępowidenta, ale to bolałoby jeszcze bardziej, bo ponoć tam się już nigdy nie da spłacić, odsetki rosną szybciej niż dziecko w pierwszym roku życia. Czyli drugie tyle czy więcej?
Myślał, myślał, wreszcie za ostatni grosz kupił butelkę wódki i poszedł do męża swej jedynej normalnej kuzynki. Bez butelki nie mógłby otwarcie opowiedzieć o swym szczęściu w nieszczęściu, tym bardziej, że u kuzynki była już jego matka i z pewnością zdążyła opowiedzieć własną wersję, a o miłości na pewno nic nie powiedziała, bo matka w miłość nie wierzyła, to co miała mówić.
Rysiek czując, że tym razem sprawa jest naprawdę poważna uznał, że człowiekowi należy pomóc i pożyczył Waldemarowi tysiąc złotych.

Blondyna szła wąską ścieżką prowadzącą wzdłuż torów. Już dawno urwały się kółka w  jej walizce, niosła ją więc na plecach uginając się pod ciężarem i odpoczywając co kilka kroków. Była zmęczona długą podrożą a do miejsca, gdzie miała dotrzeć, było jeszcze daleko. Do budynku położonego na wzgórzu prowadziła stroma droga i to ostatnie podejście odebrało Blondynie resztę sił.
Jeszcze jadąc tu, miała nadzieję, że Waldemar będzie już na nią czekał, ale on jechał autostopem i nie dotarł, bo musiał w Nowym Sączu w zamian za podwózkę rozładować samochód napakowany po kokardę warzywami  w siatkowych workach, każdy wór ważył chyba z dwadzieścia kilo i Waldemar pod koniec nie wiedział nawet, jak się nazywa. Ale za to nie musiał wydawać pieniędzy na autobus, a w jego wypadku liczył się każdy grosz bo na spisie nie zarobił wiele, a prawdę mówiąc nie zarobił wcale, obrażeń i siniaków spowodowanych nieporozumieniami nie można liczyć po stronie zysków.
.

12 komentarzy:

  1. Pogodna była chociaż ładna?
    Cieplej niż 7 stopni?
    Chętnie zamienię się z Waldim.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ciekawi mnie bardzo gdzie też Oni się mają spotkać..

    OdpowiedzUsuń
  3. Klarko, ty na wczasach jesteś! Ale pisz pisz, bo nie mogę się doczekać dalszej części. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem, wysiłek nielada, alle alle cieszę sie, że jestem farbowanym rudzielcem a nie blondi uciekającą.
    Dezercja jednak obraża godność człowieka.

    PS Ile tym razem małżonek kuzynki "szalonych zer" ukrył przed żoną? Oni tak mają psze państwa- podają kwoty bez kilku zer. A tu o te zerka idzie. No i o szczęście. Czego na dokładkę do owej skromnej kwoty-życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. iwand - muszę wyjaśnić - to nie są wczasy, ja tu przyjechałam, aby pisać w pięknych okolicznościach przyrody

    OdpowiedzUsuń
  6. Marynarz- zamieniłbyś się przy tym rozładunku kapusty?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. iimajka - wiesz, to trudna wyboista droga;)im więcej komplikacji tym potem miłość mocniejsza (chyba)

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawe na jak długo ten tysiąc wystarczy Waldemarowi?;-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Rychu to chyba oszalał, bezzwrotna (bo jak niby i kiedy mu odda?) pożyczka 1000 zł dla romantyka-nieroba to nawet jak na Rysia - gruba przesada;-))
    b.go

    OdpowiedzUsuń
  10. A cycasta Blondyna to nie zysk?

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz