środa, 11 maja 2011

niestety, znów o Waldemarze

Ja nie wiem co się ze mną dzieje ale od paru dniu usiłuję coś sensownego napisać i co napiszę to jest beznadziejne bo niestety ale bezustannie łazi za mną kolejny tekst o Waldemarze i dziś złapałam się na tym, że nie mając pod ręką laptopa zaczęłam pisać ręcznie. Samo się pisze i do tego czuję się tak, jakbym była na wakacjach, te wszystkie brednie wymyślam na zawołanie a co jedna to głupsza. Trochę zostawię w folderze bo to naprawdę idiotyzmy, a kawałek Wam dam do poczytania.
 *
Blondyna siedziała przy monitorze wgapiając się w napis KONIEC INTERNETU. Od wielu dni nie mogąc wrócić do równowagi szukała ukojenia w różnych zajęciach. Wyczyściła od środka grzejniki, rozebrała choinkę, pomalowała sufit porysowany rogami wiadomo kogo i wytrwale przeczesywała Internet mając nadzieję, że się nadzieje na Waldemara. Niestety, to wszystko na nic. Dotarła już do ostatniej strony i nie znalazła nawet jednej wzmianki o swym ukochanym. Postanowiła więc odwiedzić ciocię, która miała nadprzyrodzone zdolności i wiedziała wszystko, tylko oczywiście nie o wszystkim chciała mówić.
Pani Emerytka widząc Blondynę załamała ręce:
 - Dziecko, ale zmarniałaś cycki ci się plączą koło pasa a jeszcze niedawno mogłabyś nimi chłopu zęby wybijać!
Blondyna rzeczywiście schudła, zbladła, na dwóch paznokciach miała resztki lakieru a na pozostałych ślady zębów (właśnie, Pani Emerytka szybkim ruchem założyła protezę a szklankę z wodą schowała do kuchennej szafki).
Bo ja się zakochałam ale z powodu nędzy i bezrobocia musiałam opuścić ukochanego i wrócić do męża – rozbeczała się Blondyna, a Pani Emerytka w celu uzupełnienia płynów wyjęła z szafki wino i szklankę i nalała do pełna.
- Pij, bo się odwodnisz! Ja wiem, co to jest miłość i cię rozumiem, miałam w życiu wielu fatygantów ale jeszcze więcej pecha, uspokój się to ci opowiem o losach najstarszej dziewicy w rodzinie. Ty beczysz czy się śmiejesz? – spytała podejrzliwie, a Blondyna na dowód, że beczy, zawyła na cały regulator aż Smutny Człowiek, stojący na balkonie na sąsiedniej posesji wystraszył się i wypuścił z rąk ukochaną, która łagodnie odfrunęła w kierunku zachodzącego słońca.
Opowieść Pani Emerytki kiedy indziej.

15 komentarzy:

  1. co ta miłość potrafi zrobić z człowieka....
    nie potrzebna dieta, na pewno Blondyna nosi ubrania o dwa rozmiary mniejsze;-)
    z niecierpliwością czekam na wyznania Emerytki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha ale się uśmiałam z "pomalowała sufit porysowany rogami wiadomo kogo". Hahaha normalnie mistrzostwo świata.
    Pozdrawiam cieplutko. :)
    Klamerka.

    OdpowiedzUsuń
  3. super hahahaha super!!
    na wyczyszczenie grzejnika od srodka nigdy bym nie wpadla:)

    OdpowiedzUsuń
  4. :-))))Wyglad Blondyny nakreslony wysmienicie:-) Tez czekam na wyznania..

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm, jak przystało na Blondynę przejrzała wszystkie strony w internecie i dotarła do ostatniej :P hehe

    OdpowiedzUsuń
  6. Klarko jesteś NIESAMOWITA !
    Skąd u Ciebie takie odjazdowe pomysły?
    Napisz książkę o rachmistrzu i o Rysiu, sprzedadzą się jak gorące bułeczki.

    OdpowiedzUsuń
  7. i mimo chodem wyszła z tego twojego bazgrolenia całkiem interesowna opowiastka czekam na ciągi dalsze :)
    pozdrawiam słonecznie :***

    OdpowiedzUsuń
  8. aha i jeszcze coś, w pełni popieram Elę to się musi zakończyć jakąś książką, bo chyba na jednej nie poprzestaniesz?
    ten sam lipton co wcześniej:)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jak o współczesnej "Trędowatej" - Waldi i Waldi. Dlaczego twierdzi sie,że utracona miłość była tą naj? Przecież nieujeta w rękę stanowiła jedynie miraż.
    Dopiero codzinnosć pokazuje,czy umiemy żyć z tą konkretną wybranką/wybrankiem. Poza tym naprawdę warto sobie odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań, które wyznaczą tryb życia.
    Nie mozńa ciągle powtarzatych samych błędów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko, ja tam bardzo lubię i Blondyne i Waldemara i w ogóle wszystkich ;)Pozdrawiam serdecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja czekam na Emerytkę. ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko, wiem powtarzam się, ale jesteś Mistrzynią :)

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny styl, bardzo życiowy, przez co bliższy czytelnikowi - chcemy więcej, a najlepiej w wersji papierowej :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz