wtorek, 12 kwietnia 2011

to lubię

Czasem łapię się na tym, że przez cały dzień nie piję nic innego tylko kawę. No, kieliszek wina wieczorem, ale rzadko.
Z lenistwa zaparzam rano kawę w najprostszy z możliwych sposobów – na dno wielkiego kubka wsypuję dwie miarki mielonej kawy, zalewam to wrzątkiem, mieszam i gotowe. Nie słodzę, nie dolewam mleka. Wystarcza mi to na godzinę, potem robię sobie kolejny kubek do śniadania. Też duży ale robię kawę rozpuszczalną i dolewam do niej dużo chudego mleka.
W ciągu dnia piję kawę jeszcze wiele razy, ale już z filiżanki i bez mleka. Lubię wszystko, co kawowe. Tort z kawowym kremem, lody, zapach kawy jest dla mnie jednym z najprzyjemniejszych aromatów.
Nie gardzę kawą z automatu wyżłopaną prawie w biegu ale najbardziej lubię taką czarną, mocną, zaparzaną w porządnym ekspresie ale nie szatańskie espresso, nie, od tego mnie telepie.
Moje pokolenie chyba pamięta komunistyczny wynalazek zwany „pokaw”. Piło się kawę, a potem te fusy zalewało jeszcze raz wrzątkiem do połowy szklanki i to był właśnie „pokaw”. Mój znajomy jeszcze słodził sobie te fusy w szklance i je zjadał.
Kiedyś, nie tak dawno temu, jedliśmy obiad w Kryspinowie nad zalewem i chciałam się jeszcze potem napić kawy i się nie dało, spróbowałam i zostawiłam pełną szklankę. Nie dlatego, że nie lubię pić gorących napojów ze szklanki. Oj, nie lubię, i to bardzo. Był to jeden z najpodlejszych gatunków, grubo zmielony, fusy po zalaniu nie opadły na dno bo było ich tak dużo. Smak obrzydliwy, kwaśny, czuć było stęchliznę.
A w domu nie mam ekspresu bo albo rozbijam dzbanek, albo mi wybucha i cała kuchnia w fusach. Dlatego się umawiam na dobrą kawę „między ludźmi”.  

27 komentarzy:

  1. Taaak... dobra kawa z rana to najlepsza przygrywka do śniadania :)
    Zgadzam się z Tobą nie ma nic lepszego niż zapach i smak kawy we wszystkich możliwych odsłonach.
    Kaw z automatu wole unikać, jak widziałam jak uzupełniają automat na mojej Alma Mater to dziękuje do tej pory.
    Próbowałaś kaw z takich metalowych zaparzaczy co się stawia na kuchenkę tudzież są elektryczne? Po takim parzeniu czuje się wszystko, nawet w jaki sposób była wypalana.
    Pozdrawiam
    Ela - z wynajętej kuchni
    ps. dziękuje za linka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A moja mama na ten pokaw mówiła po prostu dolewka:)I zawsze mówiła: zrób mi dolewkę;)zapachniało mi kawą! Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym mogla, zaprosilabym cie do siebie na kawe, taka z prawdziwego ekspresu, z ubitym mlekiem, latte (moja ulubiona) albo cappucino, a moze malenka filizaneczke espresso, a jakbys nie lubila to taki bardziej zwykly "ekspres" tez mam. Lub rozpuszczalna. Moj maz pracuje w fabryce kawy :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobre określenie "miedzy ludźmi".
    Niestety kawa to używka. Wykańczająca sercowców. Uwielbiam smak ze wzgledu na balans pomiedzy goryczą a słodyczą. Ogólnie- preferuję "na krawędzi" smaków.
    Z pradziwą przyjemnoscią obejrzałam menu oferty kawiarni oferujących na równi z odmianami kawy, musy owocowe, koktajle, mrożone herbaty, ciastka z zawartoscią gorzkiej czekolady (a więc i kofeiny), lekkie surówki...natomiast nazwa takiego miejsca pozostaje jak za dawnych lat. "Kawiarenki" .

    PS Trzeba wspomnieć o właściwościach fusów/zmielonej kawy. Poza wróżem z (jak to kobiety), to jeszcze doskonały piling zarówno dla cery jaki przewodu.
    Wyeksploatowana do ostatniej łyżeczki;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mniam uwielbiam kawę :)
    Mogę pić niestety tylko do 3 dziennie, bo inaczej się trzęsę ale uwielbiam :) A zwłaszcza z lodami i czekoladą :)) Pychotka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrozumiałem przesłanie Klarko. ;) A więc gdzie i kiedy ? Byle ni na Plantach z babcią :))))))) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też uwielbiam kawę,koniecznie z dużą ilością mleka, albo mlecznej pianki:) Albo z jakimś syropem:)

    (szeptem-o-milosci)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jakiś czas temu zupełnie za darmo wygrałam fajny, prosty do kawy BOSCHA i mmmm... zapach rano jest nieziemski, a na 'okazje' dolewamy odrobinkę likieru Amaretto... achh aż sobie ochoty narobiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. bez kawy o 8 był bym już trupem. Pamiętam jak byłem mały kawy , jak na lekarstwo matka nie wiem skąd przynosiła wór zielonej kawy i prażyła w prodiżu Ech ten zapach.A w sklepach te wielkie młynki do kawy.Teraz kawa z ekspresu z mleczkiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. a możemy się umówić Ty na kawę ja na herbatę? Bo ja jestem od herbaty uzależniona :) Swoją drogą jakim cudem Ci ekspres wybuchł? Masz jakieś ukryte talenty? :) Choć domyślam się, że miłe to nie było

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  11. A wiesz, że bardzo podobnie rozkłada się nam ten kawowy dzień? Tylko, że ja zaczynam od szybkiej Ricorette w porannym biegu między smarowaniem bułek a czesaniem Młodej warkoczy. Potem obowiązkowa "sypanka" czarna i mocna, potem rozpuszczalna z mleczkiem i znowu "sypanka". Jak mnie Małż nie nakryje, to koło 19 jeszcze mały kubek rozpuszczalnej z mleczkiem, ale tu już idą na kompromis ;) i zastępuję ją lampką wytrawnego wina.Jak widać preferuję mało wyszukane i szybkie sposoby przygotowania (bo trudno to nazwać parzeniem) kawy. Gdy się nie spieszę zawsze ulegam czarowi kawy prawdziwej, przygotowanej w ekspresie i pitej w kawiarni. Mmmmmm. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam czekoladę kawową, cukierki kawowe, zapach kawy i peeling domowy z kawy (fusy albo od razu sypana, zmieszana z bezzapachowym żelem do mycia - cudo), nie cierpię tylko... PIĆ. Obrzydlistwo. Chyba, że zbożową na mleku, jak z czasów dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam kawę. Miałam taki czas, że bez mleka bym nie wypiła, później owszem, bez mleka mogła być, ale za to z cynamonem, kardamonem i imbirem:)

    Mój przyjaciel robi pyszną kawę- z miodem i mlekiem, z dodatkiem amaretto... Mniammmmm, nie ma pyszniejszej kawy od takiej:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mhm... uwielbiam kawę, ale ze względu na moje serce nie mogę pić jej wiele, więc ograniczam... :(
    Uwielbiam kawę z lodami waniliowymi <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kawy sypanej nie lubię, wypiłam w życiu może ze 3 filiżanki. Od czasu jak jestem na emeryturze, nauczyłam się pić „rozpuszczalkę”. Testuję różne rodzaje kawy, kupując za każdym razem inną. Zwykle zaczynam dzień on małej filiżanki kawy rozpuszczalnej z łyżeczką miodu. A kawę naturalną używam kilka razy w roku, przygotowując masę do tortu bezowego. Znakomicie równoważy słodkość bezy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ropzpuszczalna kawa to zło :-))) Kwaśne, niedobre zło. Musi być mielona, zaparzana w ekspresiku na gazie, w ostateczności zalewana wrzątkiem z porządnym chlustem skondensowanego mleka. Inaczej nie potrafię się obudzić i żyć jak człowiek :-)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Mmmmm, ale mi zapachniało. Nie piłam kawy od stycznia ubiegłego roku, kiedy to dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Delektuję się jedynie zapachem kiedy serwuję innym :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja jestem miłośnikiem filiżanek i kubków i dla mnie kawa ma smak nie tylko wtedy, gdy jest przygotowana z dobrej jakości ziaren i w odpowiedni sposób, ale też wtedy, gdy podana jest w ładnym kubku albo filiżance. Ostatnio nabyłam dwie wysokie szklanki do latte z grubego szkła i na nóżce. Najbardziej nienawidzę, gdy podaje mi się kawę w szklance z duralexu (nie wiem, czy to fachowa nazwa - tak na to u nas mówią). Po prostu nie umiem się z takiej szklanki napić i już! A mój promotor do dziś pije tzw. pokaw - ma w kubku fusy, które zalewa jeszcze raz - na naszych seminariach to norma:-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pokój Tobie! 1.- wypocznij; 2.- najedz się; 3.- ucz się; 4.- czyń co umiesz; 5.- działaj ostrożnie 6.- pamietaj, że jesteś największym cudem na świecie 7.- odezwij sie do Grzesia Radosnego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Pijało dziecię kawę zalewaną zimną wodą i/lub z cytrną
    ?

    OdpowiedzUsuń
  21. Mmmm, kawa, ale taka porządna ma niesamowity smak i aromat. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. A w mojej młodości mówiło się "dochlipka". I tyż
    piknie. Ja uwielbiam zapach kawy i mielonej i parzonej, mogłabym się ZAWĄCHAĆ. Bardzo lubię kawę ale w specjalnym kubku, albo w filiżance, nie cierpię podawanej w szklance. Natomiast (co za fenomem) nie toleruję ani ciast, ciastek, tortów czy też lodów kawowych. Mam mdłości. Cóż robić, tacy też muszą żyć.
    Kawowe pozdrowienia.
    A tak na marginesie małgorzata(Google) i bulgot@buziaczek to jedno

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja też jestem zwolenniczką dobrej kawy, ale od paru lat zbrzydła mi rozpuszczalna.
    Dwa lata temu stwierdziłam, że nie będę już czekać na zakup porządnego ekspresu z młynkiem, aż wyremontuję moją kuchnię (oj przydałoby się), tylko najpierw kupię ekspres, żeby mi się tę kawę dobrze piło, a przy niej pracowało na odnowioną kuchnię :)
    Uważam, że to był jeden z moich lepszych zakupów w życiu, bo teraz już dobrej kawy mogę się napić nie tylko na mieście w dobrej restauracji czy kafejce :)
    Jak skończysz tę kuchnię, to spróbuj przemyśleć temat :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  24. Chetnie bym Cie zaprosila do siebie, tez jestem kawoszka, ale kurcze bardzo daleko mieszkam...trzeba samolotem doleciec..;-/

    OdpowiedzUsuń
  25. No popatrz, popatrz, ja wcale nie piję kawy. I nie lubię niczego o smaku kawowym. Ale owszem, lubię jej zapach i ten nastrój, który wiąże się z jej celebrowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubię wszystko o smaku kawowym, ale samej kawy nie znoszę. Za to herbaty uwielbiam owocowe, ale nigdy nie piję w domu, tylko zawsze proszę u kogoś... Nie wiem, skąd to zboczenie, ale to takie przyjemne zboczenie;> Zawsze jak do kogoś jadę, to myślę, jakie herbaty będzie mieć do zaproponowania o_O

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobrą kawę to trzeba umieć zrobić. Ja do mistrzyń się w żadnym razie nie zaliczam. Taką pije jaka mi wyjdzie. Fusiastej nie robię tylko tą rozpuszczalną bo fusów nie znoszę od zawsze. Jakiś czas temu uzależnieniłam się od kawy i potrafię nawet 3 razy dziennie wypić.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz