wtorek, 26 kwietnia 2011

przygody rachmistrza 2

Waldemar nie spisał do tej pory nikogo, więc w ciszy własnego mieszkania rozkoszując się obecnością Blondyny przeszedł do kolejnych pytań.
- Czy dotychczas rodziła pani dzieci?
Blondyna przestała masować mu kolano nadwyrężone po upadku ze schodów i zaczęła:
- Nie zdążyłam ci o tym powiedzieć..
- Nie mów do mnie na ty bo teraz jesteśmy w stosunku służbowym, ja jestem rachmistrzem a ty respondentem – pouczył ją Waldemar, a Blondyna słysząc słowo „stosunek” zaczęła się rozbierać. Tak więc znów nie dokończyli spisu ale pytanie o dzieci zawisło między nimi i wkrótce do niego wrócili.
- Jakim językiem posługuje się pani w domu?
- Znów językiem? – zdziwiła się Blondyna klękając.
Wreszcie ponownie dotarli do pytań o dzieci. Blondyna chciała ich mieć co najmniej pięcioro, żeby były takie mądre jak ona i ładne jak Waldek. Usłyszała to matka i zapobiegła antykoncepcyjnie wyrzucając Blondynę precz, bo taka para to z pewnością zostanie  dożywotnim klientem wszelkich instytucji wspierających patologię społeczną. Nie udało się więc Waldkowi dotrzeć do końca ankiety i zarobić pierwszych dziesięciu złotych.
To był dopiero początek spisu, spisał więc Blondynę na straty by udać się do kolejnego domu. Tym razem trafił na Smutnego Człowieka, który poprosił  go, by chwileczkę poczekał, bo musi natychmiast zejść do piwnicy. Waldek domyślał się, że Smutny Człowiek pewnie trzyma w piwnicy jakieś dobre wino albo inną nalewkę na spirytusie i chce go poczęstować, czekał więc niecierpliwie.  Smutny Człowiek szedł powoli po schodach, trzymając coś za plecami. Nie, to nie była siekiera. (Chciałam, ale siekiera jest u Volusia więc nie może być u mnie, nie będziemy sobie wyrywać narzędzi). 
- To jest moja ukochana – Smutny Człowiek przedstawił Waldkowi nieco sflaczałą gumową kobietę o zdziwionym wyrazie twarzy. Ją też należy spisać, choć żaden wulkanizator nie chce jej pomóc to ja ją kocham i wiele dla mnie znaczy w mej samotności.
- Nie ma peselu nie ma człowieka! – stanowczo zaprotestował rozczarowany Waldemar.
-Człowiek w pewnym wieku powinien się przestać bawić lalkami! – dodał.
Smutny Człowiek schylił się i wyciągnął spod kanapy siekierę (Wybacz, Voluś, musiałam).
- Nikt mi tu nie będzie obrażał ukochanej, ja się kobietami nie bawię, jak jej nie spisujesz  to wypierdalaj stąd!
Kolejny dzień stracony, jeśli Waldemarowi jutro nie uda się nikogo spisać, zrezygnuje z tej pracy.

16 komentarzy:

  1. e tam, Klarko, Luby za przeproszeniem jest starej daty ;) Takie rzeczy nie tylko młodzieży, ale i dzieci nie ruszą już niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się, w 100% - dzieci też trudno zgorszyć;)

    za to pomysł fajny :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, ciężka jest praca rachmistrza.....
    cenzura nie była potrzebna;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem do czego tu cenzura? Do języka? Lalki? Siekiery? Lalką bawiłaś się napewno, może nie do końca taką, ale lalką
    pospolitka

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe Klarko uwielbiam Cię! Uśmiałam się że hej ;D
    Nota bene kiedyś oglądałam zagraniczny film, gdzie facet chciał popełnić samobójstwo, bo mu narzeczoną porwali...policja stanęła na wysokości zadania i odnaleźli narzeczoną w domu rodziców niedoszłego samobójcy- okazało się, że to była dmuchana lala!!
    Ale i tak historia Waldemara jest najlepsza :D i przyznam szczerze, że już myślałam, że nikt mnie bardziej nie rozśmieszy niż Krysia i Rysiek, a tu proszę pojawił się Waldemar...DZIĘKUJĘ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacyjne :) więcej komentować nie trzeba. czekam niecierpliwie na dalszy ciąg spisu powszechnego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko patrzeć jak smutny, nieco przerysowany przygodami rachmistrz pojawi się niczym widmo.
    A nasza domowa blondyna właśnie na stypie....chyba tej gumowej i kogo teraz
    p o d s t a w i m y za oryginał?
    Zapytam rachmistrza jak się pojawi, on doświadczony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestes niesamowita! Dawno sie tak nie smialam.Pozdrawiam.Urszula

    OdpowiedzUsuń
  9. cześć Klarko, więcej, więcej, więcej:)
    I jeszcze znowu proszę o TYCH kotach, bo to moje najmilsze notki, jedną z pierwszych które czytałam u Ciebie to pranie firanek... z kotami:)No i jeden pies tam też był, a bez firanek też ładnie, masz rację. Uśmiałam się wtedy do łez;) pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  10. No faktycznie Blondyna na nic się nie zdała... ehh ale i Smutny Człowiek okazał się nie pomocny...
    Ciekawe co będzie dalej ?
    Już czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze jeszcze jeszcze!!

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehe. Się uśmiałem. ;)
    Proszę o więcej, może coś o Waldku po rezygnacji z tej pracy i coś o nowej?

    OdpowiedzUsuń
  13. lukasztu myślisz że taka łajza znajdzie inną pracę? On kocha spis i będzie łaził aż do końca czerwca!

    OdpowiedzUsuń
  14. On blondynę kocha, a nie spis, Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Swietne, czekam na ciag dalszy:-) A tak mi wyobraznia ruszyla, ze az z tego powstala ilustracja:-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz