środa, 9 marca 2011

za czapkę gruszek

Coraz częściej dostaję propozycję współpracy z różnego rodzaju firmami i dziś chcę Wam opisać jak to wygląda
Przychodzi mail z adresu bloga i dalej przebiega to  mniej więcej tak - 
Pozwoliłem sobie napisać do pani gdyż bardzo zainteresował mnie pani blog (tu następuje wyliczenie, że poruszam ważne sprawy,  że przystępnie piszę, itd., słowem, pochwała twórczości). Dalej następuje pytanie, czy może zechciałabym z nim współpracować, jeśli tak to mam napisać, jak by to miało wyglądać.
No to ja naiwna kobieta traktująca każdego człowieka serio pytam, dla kogo bym miała pisać, gdzie publikować i na jakich warunkach. Proponuję różne formy literackie, cykliczne artykuły związane z kalendarzem, opis uroczystości itd. Już widzę moje opowiadania w jakimś portalu albo o zgrozo prawdziwej gazecie, a do tego widzę też umowę i najprawdziwsze pieniądze za pisanie, nie notatniki, kalendarze, poradniki, kubki reklamowe tylko normalne wynagrodzenie!
Klient dalej mota aż wreszcie bojąc się że chodzi o coś nielegalnego i niezgodnego z prawem pytam wprost, kim jest i co mi proponuje tak naprawdę.
Wykręca się jeszcze aż wreszcie pisze, przyparty do muru,  że chodzi o umieszczenie na blogu artykułu sponsorowanego i zamieszczanie linków z adresem klienta. Raz się tak dałam nabrać i nawet podpisałam klauzulę poufności, więc jestem coraz bardziej ostrożna. Już wiadomo, że głównie chodzi o Page Rank czy jak to się nazywa, ale dlaczego oni tak kręcą i kombinują od samego początku zamiast zwyczajnie od razu wyjść z propozycją?
Pracowałam dwa lata na to, by zdobyć zaufanie czytelników i jeśli będę coś reklamować to zaznaczę wyraźnie, że jest to artykuł sponsorowany, nie polecę za żadne pieniądze badziewia ani nie podpiszę umowy, że nie mogę krytykować produktu nawet, jeśli nie spełni on moich oczekiwań.
Firmy marketingowe traktują mnie jak ciężką idiotkę, pisząc – „umieszczenie naszego linku będzie korzystne dla Twojego blogu bo Ci przysporzy czytelników”. Na pewno, widok oklejonego jak słup ogłoszeniowy bloga działa jak płachta na byka.
Inna sprawa, że rzeczywiście dysponuję dość interesującym narzędziem bo to działa w obie strony – mogę coś pochwalić, napisać o czymś, co mi się podoba, ale mogę również skrytykować i przestrzec przed korzystaniem z czegoś. Kiedyś z tego skorzystam;). Na razie krytykuję pracowników firm marketingowych i proszę – traktujcie blogerów poważnie, piszcie wyraźnie i jasno, o co chodzi i jakie proponujecie warunki.
A na osłodę - jedna z czytelniczek rozczuliła mnie, proponując opracowanie grafiki nagłówka, w prezencie i bezinteresownie! 

22 komentarze:

  1. Gruszki są synonimem "niczewo"?Może się nie spodobać wiebicielom tegoż owocnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. za czapkę gruszek (wymiennie z za czapkę śliwek) – niemal za darmo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Klarko:) Ja także kiedyś otrzymałam taką propozycję, ale pan czarno na białym napisał o co mu chodzi, zapytał tylko, ile sobie za to życzę:)
    Fajnie jest zorganizować jakąś akcję, konkurs z nagrodami dla czytelników i chętnie na to idę, ale już pisać na swoim blogu poematy na temat któregoś tam produktu jakiejś tam firmy, to nie dla mnie. Czułabym, że to już nie mój blog... co nie znaczy, że nie chwalę tego, co lubię. Bo chwalę:)Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czołem Klarko,
    Ja dostaję czasem podobne maile, ale moja odpowiedź jest zwykle tak konkretna (poważne pieniądze, jasno i wyraźnie powiedziane, że to artykuł sponsorowany, konieczność poznania produktu przed jego ewentualnym opisem i niezależność w redakcji zamieszczonego na blogu tekstu), że nie piszą ponownie :)))
    A ostatnio, kiedy nie mam czasu, po prosu odpuszczam sobie.
    Tym bardziej, że nie wiem, jak wyglądają Twoje kontakty z tymi firmami, ale do mnie trafia to zwykle z jednej konkretnej firmy, a moje maile z odpowiedzią wracają do mnie w postaci tzw. MAILER DEAMON...
    Oczywiście wszystkie kolejne po pierwszym, w którym nieopatrznie wyrażę zgodę na współpracę i podaję moje warunki.
    A już argument w Twoim przypadku, że artykuły sponsorowane przyniosą Ci więcej czytelników to faktycznie argument obrażający Twoją i naszą inteligencję!
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja, przecież bezsensem jest reklamowanie czegoś co nam samym nie przypadnie do gustu - tylko dlatego że podpisało się umowę. Twój blog, więc masz prawo do własnej opinii, również krytyki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś popularna Ty i Twój blog, dlatego mnie to nie dziwi, że próbują za wszelką cenę, abyś coś zareklamowała.

    OdpowiedzUsuń
  7. I słusznie, bo czytelnicy nie wchodzą na bloga po to by czytać reklamy. Ale jeśli ktoś coś poleca, to warto by robił to z przekonania, a i skrytykował jeśli uważa że niekoniecznie jest warte polecenia. A jasne postawienie sprawy bardzo ułatwia współpracę o ile do takiej dochodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak się tu wbiła jakaś reklama pod pierwszym postem, ale domyślam się, że to na te koty i nie jest to irytujące, ale gdyby miało być więcej... mogłoby przeszkadzać. A ci marketingowcy to z koziego ogona trąby - wiadomo, że kręcenie i unikanie odpowiedzi budzi nieufność - jeśli tego nie wiedzą, to wiele nie załatwią - ktoś kto zajmuje taką pozycję na liście blogowej, nie ma jej znikąd, musi grzeszyć inteligencją, a im się wydaje, że do "top teen" się zwracają? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zgadzam się z powyższymi wypowiedziami...

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  10. iimajka właśnie mi pościągali stąd reklamy pisząc, że zablokowali mi konto i reklamy bo były nieprawidłowo użytkowane. Cytuję "Wysokość zaległych należności na Państwa koncie, jak również udział w przychodach Google, zostaną zwrócone odpowiednim reklamodawcom." czyli nie został mi przelany ani cent od początku bloga, czuję sie oszukana i wściekła bo sama sobie w te reklamy nie klikałam. Ech, szlag by to:(

    OdpowiedzUsuń
  11. nie bardzo to rozumiem... jak można nieprawidłowo użytkowac reklamy? :D I co to za "zaległe należności"? Znaczy nie płacili i jeszcze zabrali to czego nie zapłacili? wow :D

    OdpowiedzUsuń
  12. zaczynam się zastanawiać nad negatywną kampanią reklamową dla Google. To ich szarpnie po kieszeni bardziej. Jak monopolista oszukuje blogerów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Klarko! KLarko! a ja tak tylko sie chcialam pochwalic ze twoja ksiazka juz do mnie leci/plynie/jedzie :D co prawda poczta wiec to jeszcze troche potrwa ale i tak juz sie nie moge doczekac.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. iimajka zarobione pieniądze które były na koncie bloga nie zostaną przelane na moje konto w banku tylko na konto klienta a nieprawidłowe użytkowanie reklam tzn że np kazałam komuś klikać, no, chyba nikt nie siedział i nie klikał w jedną reklamę aż się uzbierało 100 euro? brak słów!

    OdpowiedzUsuń
  15. madziara no i dzięki Tobie pierwszy raz się dziś uśmiechnęłam:*

    OdpowiedzUsuń
  16. madziara z pocztą nie jest aż tak źle nie przesadzaj, sama niedawno paczkę z krakowa dostałam w 2 dni. Klarko to jest szczyt chamstwa! To ja tu przylazłam na tego bloga, bo on taki zaciszny i fajny, a oni takimi padalcami są? No chyba muszę jeszcze raz przemyśleć czy aby na pewno chcę się z oszustami zadawać!

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  17. A mnie sie tak smutno zrobiło, jak przeczytałam, że Klarke tak oszukali, razem z Toba cieszyłam się że to na kotki a tak.....ech

    OdpowiedzUsuń
  18. Chantti do tego zarzucono mi oszustwo, zrobiło mi się tak strasznie przykro bo gdzie bym jak kiedy kogo oszukała:( byłam pewna, że zarabiam przynajmniej na te koty, wychodzi średnio po kilkanaście euro za miesiąc to cóż to za zysk. Zobaczymy co powiedzą po odwołaniu

    OdpowiedzUsuń
  19. informuj nas na bieżąco, a jak dalej będą zarzucać Ci oszustwo to ich jakoś zbojkotujemy, a co!

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  20. ale jak to nie rozumiem o co chodzi z tymi reklamami? to ja tu sie zajmuje klikaniem zeby koty dokarmic a tu jakas lipa...
    Jeanette to tylko chcialam powiedziec ze polaczone sily Poczty Polskiej i Royal Mail tworza cyrki z przesylkami i niektore ida do mnie trzy dni a inne trzy tygodnie i nie wiem naprawde od czego to zalezy

    OdpowiedzUsuń
  21. madziara ja również tego nie rozumiem, pisałam odwołanie

    OdpowiedzUsuń
  22. O, tak; tego rodzaju "słup ogłoszeniowy" może podziałać jak płachta na byka. Na mnie w każdym razie tak właśnie działa!!!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz