poniedziałek, 21 lutego 2011

na drugiej półce wyłącznie białe bluzki

Łapię się na tym, że mi się nie chce sprzątać jak dawniej. Wszystko miałam poukładane równiuteńko, nie zasnęłam wiedząc, że w zlewie stoi nieumyta szklanka albo ze stołu zwisa odrobnę krzywo obrus. 
Składałam dziecku skarpetki w kłębuszki do szuflady, koszule równo na wieszakach a pod nimi swetry i koszulki w kosteczkę.  
 Chyba byłam głupia albo nie miałam co robić!
Pewnie chciałam wychowywać przykładem albo mi zostało to z domu, bo mama widząc bałagan w szafie na półce potrafiła zawartość półki wyrzucić na podłogę ze słowami – za pięć minut ma być poukładane do linijki! No i było.
Zajeżdżając  do syna widzę mieszkanie wypucowane na błysk, pełne roślin, a ostatnio mi pokazał szafę (pożyczałam czerwoną koszulę) w której wszystko było ułożone "do linijki". Asia, dziewczyna syna, ma poczucie humoru więc śmiało mogłam zapytać, czy stosuje wobec niego środki przymusu, bicie albo coś;). Bo mnie zszokował, tak porządnie poukładane w szafie nie miał nigdy!
PS. Jak mnie tu długo nie będzie to znaczy, że Ukasz się wkurzył o te plotki;).

27 komentarzy:

  1. Czy to wzór na miłość - od linijki? A może ślady po linijce na rączkach albo nie daj Boże plecach? Czy może raczej na wychowanie?
    Względny porządek i raczej konserwacja niż...ułożenie. Szanuj...ale nie popadaj w stan chorobowy. Pamiętaj o przedmiotach tak jak o ludziach alenie wtłaczaj ich na siłę w swoje szablony. Chyba z takim przesłaniem wychowawczym. Możesz mieć swój sposób, nie koniecznie mój. Bo to ma być cz. kompromisu.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to przy Tobie jestem i bylam totalna balaganiara--nigdy nie mialam takiego porzadku na zadnej polce .Szkoda mi bylo czasu na takie ukladanie.I zadne z moich dzieci tez tak nie ma.Jak bylam mloda, to nie mialam na takie porzadki czasu, a teraz mam czas , ale wole go na wlasne przyjemnosci przeznaczyc.Zycie jest za krotkie na takie tracenie czasu.
    Urszula

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam sie dobrze czuje sama ze soba jesli otacza mnie czysty, porzadny dom. Nie lubie balaganu i czasem mam sklonnosci pedantyczne, ale nikt mi tego nie wpajal.Raczej to ja mojej mamie mowilam, ze jest balagan i trzeba posprzatac:P
    Teraz mam male dziecko i nie zawsze jest czas na sprzatanie, ale jak juz znajde czas, zeby doprowadzic dom do porzadku to od razu lepiej mi sie mieszka:)
    dziwna jestem?:)
    aha i nie zgadzam sie z takowym przyslowiem"posprzatane domy maja tylko nudne kobiety".

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha Klarko jeszcze ledno slowko:)
    Mysle,ze dalas dobry przyklad Ukaszowi i on sam widzac jaki mial porzadek w domu rodzinnym, robi tak "mimowolnie" u siebie w domu:) a daje sobie reke uciac, ze jego dziewczyna jest baaardzo szczesliwa,ze trafil jej sie "egzeplarz" po ktorym nie trzeba zbierac skarpetek z podlogi i sam potrafi posprzatac:)

    OdpowiedzUsuń
  5. roxyanaskor ja również jestem z tego powodu szczęśliwa, nie lubię brudasów jak nie wiem co!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nigdy nie miałam aż takiego porządku w szafie... W książkach tak, zawsze wiedziałam, gdzie która stoi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Może Ukasz Cię nie odetnie od internetu za tego posta, w końcu przecież go pochwaliłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak Cię czytam to normalnie jakbym to sobie samej :)
    Kiedyś to ja prawie pedantka byłam
    a teraz? Tez sobie myslę ze chyba głupia jakas byłam.teraz to w dupie mam porządek!
    I to wspaniałe uczcie nie zawracająć sobie tym głowe :)

    synowie nie czytaja blogów matek, spoko ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzaba ale ja dalej nie wiem, po co my głupie tak pucowały te grzejniki od środka co sobotę?:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślałam,że tylko ja jestem takim świrem. Miło, że jest nas więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja tak miałam i mam, ale już trochę "luzuję krawacik". Gdzieś wyczytałam, że układanie w kancik, to taki zewnętrzny objaw poszukiwania ładu w samym sobie, w chaosie myśli. Że to takie "zamiast". Jak mamy problem, zagwozdkę, jak coś idzie nie tak w pracy, związku czy z dziećmi, chwytamy się tego "fetyszu", żeby przez moment mieć poczucie panowania nad materią. Nie ważne, czy ułożymy spodnie w kancik, czy wyszorujemy łazienkę na błysk, albo czy n-ty raz chwycimy za odkurzacz. Myślę, że ma to związek z tym, czego wymagano od nas w dzieciństwie. Porządek w szafie, posprzątany pokój = uśmiech mamy i głośna pochwała. Teraz same u siebie szukamy tej pochwały... To taka moja pseudo psychologiczna teoria. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem straszną bałaganiarą, nie przeszkadza mi życie w lekkim (!) burdeliku. Bluzka na krześle i rozjechany stosik gazet na biurku nie spędzają mi snu z powiek, podobnie jak krzywo ustawione buty, ale za to jak zaczynam sprzątać... to jest armageddon!

    Jak zaczynam sprzątać, to wszystko musi być na błysk. Nawet głośniki od komputera układam od linijki, paczki chusteczek higienicznych idealnie muszą przylegać do dvd, przy którym leżą :D Koniec świata, koniec świata...

    PS. Widzę, że onet już tylko dla zalogowanych? Pozostaje mi wyrażanie opinii już tylko tu... :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasia z Wrocławia to tylko na chwilę, bo tam nie ma możliwości moderowania a miałam szczególne "życzenia" to po co mamy się wszyscy denerwować

    OdpowiedzUsuń
  14. Mira tak sobie myślę - coś w tym jest, i jeszcze może taka presja - a jak kto przyjdzie?! A to niech przyjdzie, gość nie sanepid;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja mam swoje dni (nie są one tożsame z TYMI dniami), w które po prostu sprzątam jak najęta i nawet krzywo powieszony ręcznik mi przeszkadza. ALE: moją tradycją jest, że w sobotę, gdy jemy z mężem jakąś specjalną kolację przez dwie godziny i zmywanie zostawiam na niedzielę. I oczywiście w neidzielę rano jestem wściekła, że mam zlew pełen naczyń ale i tak co sobotę nie zmywam:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Moja mama mówiła, 'masz porządek w szafie (na biurku) masz porządek w życiu'. Ja porządek staram się mieć w szafie odkąd się z domciu wyprowadziłam na swoje własne, wynajmowane. A szafę mam wspólną na korytarzu. Porządek w życiu nie koniecznie.
    Niemniej jednak artystyczny nieład ma coś w sobie, kusi i nęci. A najlepiej jak się tam odnajdujesz, bez problemów. I na oczach innych, z "bajzlu" w jednej sekundzie wyciągasz co Ci jest potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie się też ostatnio nie chce aż tak sprzątać, chociaż nie ukrywam, że gdyby mi tak ktoś raz pomógł wszystko poukładać pod linijkę, to pewnie przez jakiś czas bym to utrzymała...
    Mam takie małe marzenie: mieć raz idealnie wysprzątany dom....

    Ale w zlewie nadal mi przeszkadza, jeśli stoi cokolwiek :)
    Miejmy nadzieję, że Ukasz Ci nic nie zrobi!

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj z porządkiem na półkach mi nie po drodze;)

    OdpowiedzUsuń
  19. iw zmywarkę mam od dawna i sprawa naczyń w zlewie rozwiązana raz a dobrze;) Asia z Ukaszem byli na weekend w Berlinie, na razie nie mają czasu na blogi, może mi się upiecze;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Meggie zmywarkę kup, koniecznie!;)

    OdpowiedzUsuń
  21. A wiesz, że przyjście-najście gości, bliższych czy takich okazjonalnych nie powoduje, że chwytam za ścierę. Na co dzień "chlewu" nie ma, to i dla ludzi nie muszę się spinać. A ze okna brudne... a co to kogo. Kiedyś gadałam z kimś przez telefon, jak to ja, łażąc ze słuchawką po domu. Nagle położyłam się na łóżku, patrzę w sufit...pajęczyny jak z metra cięte ;). I mówię temu komuś - o kurcze, ale mam pajęczyny. A on na to (i teraz to jest moje motto) - no to znaczy tylko, że nie lubisz much ...

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdecydowanie dobry przykład wylazł w Łukaszowej szafie :)
    Mja matka próbowała mnie uczyć porządku metodą - ziuu na środek pokoju całe szafy. To ja się "zawzinałam" i przez tydzień chodziłam przy ścianach, a nie tknęłam ;)
    Dopiero jak się odczepiła już w wieku dojrzałym to zaczęłam sprzątać łącznie z tymi grzejnikami od środka ;) Dom jest do mieszkania, nie do sprzątania, ale ale co jakiś czas przyjemnie popatrzeć na błysk-połysk :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dom jest do mieszkania, nie do sprzątania. Ja napiszę więcej, dom jest dla nas, nie my dla domu.
    Też kiedyś wywalałam ubrania dzieciom, porządek był wszędzie. Teraz mi to przeszło na szczęście, nie przewracam się, więc jest wszystko ok. :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Klarko, kupię na pewno, ale do nowego (budującego się) domu. Teraz mi się nie opłaca, bo potem chcę ładną pod zabudowę:-) Grożę mężowi, że nie przekroczę progu tego domu, jeśli nie będzie w nim zmywarki:P Nawet była taka reklama - facet przenosi kobietę przez próg a ona się broni - jak znajdę, podrzucę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiesz co? Moja mama robiła tak jak Ty. I jeszcze wszystko prasowała. A jak był bałagan na półkach, to robił nam tzw. pilota - wszystko lądowało na ziemi i musiałyśmy sprzątać od zera. Teraz, kiedy mam własny dom i rodzinę, zauważyłam, że u nas porządek jest głównie wtedy, gdy moich chłopaków w domu nie ma. Jak są - to tak jakby bomba wybuchła, taka pełna kotów, klocków lego i sprzętu muzycznego. Jeżeli w tym samym czasie jeszcze się zdarzy, że maluję - to bałagan robi się wręcz przerażający, upstrzony farbami, płótnami, słoikami z wodą i szmatami. Potem następuje Czas Wielkich Porządków i każdy czyści swój kawałek podłogi. Ale muszę się przyznać, że w szafie zawsze mieszka Wszechwiedząca Wiedźma Ple Ple, którą boję się przepędzić, bo jeszcze jakiś urok na nas rzuci, i co wtedy?

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja teraz nie mam na nic czasu i jak mój luby nie wypucuje to jest nie zrobione,pucowałam zawsze jak diabli wszystko ale miałam czas,są teraz inne dla mnie ważniejsze wartości,owszem pucujemy ale już nie tak jak dawniej.

    OdpowiedzUsuń
  27. O dołączam się, zmywarka to sprzęt niezbędny. ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz