sobota, 19 lutego 2011

czerwone korale

Krysia z Ryśkiem zostali zaproszeni na wesele córki kuzynki już dwa miesiące temu ale dopiero w tym tygodniu zaczęli się szykować, to znaczy Krysia zaczęła, bo Rysiek to zawsze gotowy, ogoli się, wyczyści porządnie buty, założy najpiękniejszą (według Kryśki) koszulę, dyżurny garnitur i gotowe. A jeszcze mu urody dodają te wybielone ostatnio zęby, z Rysia przystojniak się zrobił jak nie wiem co. Sąsiadka mówi, że wygląda jak Tony Soprano, to chyba dobrze? Może jej chodziło o te koszulki polo bo chyba nie o to, że łysieje?!
A Krysia nie miała co na siebie włożyć i się martwiła cały czas. W lecie to dużo lepiej coś wybrać, a w zimie na wesele iść nie wiadomo w czym. Chodziła po sklepach,  mierzyła różne kreacje i była coraz bardziej zła na siebie. Wszystkie sukienki w rozmiarze 42 wydawały jej się brzydkie, czuła się w nich jak stara baba a w mniejsze się nie zmieściła! Wreszcie kupiła komplet – grafitową elegancką sukienkę z  marynarką. Pozostało jej tylko dobrać dodatki i tu zaszalała – kupiła czerwone korale i buty też w kolorze czerwień najczerwieńsza. 
Jak to zobaczyła mamusia to się tylko skrzywiła, bo w jej mniemaniu w czerwonych butach na takich wysokich obcasach chodzą wyłącznie prostytutki i to młode, ale to tak na marginesie.
W sobotni ranek Krysia pobiegła do fryzjera. Wróciła z wyrafinowanym kokiem, część włosów skręconych w zalotne loki opadało jej na kark i po bokach twarzy. Kiedy robiła makijaż, Rysiek mocował się z krawatem. 
Podglądał ją, gdy się ubierała, zawsze to robił i dziś też się śmiał stojąc w drzwiach sypialni i naśladując mamusię „nie idź przypadkiem w pończochach bo cię podwieje”. Krysia tylko parsknęła śmiechem podciągając pończochę wyżej. Założyła te czerwone buty i stanęła przed mężem w samej bieliźnie pytając – o co chodzi z tymi czerwonymi szpilkami? 
Pokazał jej o co chodzi i się trochę spóźnili na  ślub. I choć po tym pokazywaniu Krysia nie miała ani koka, ani loków tylko proste, gładkie włosy to  z tym blaskiem w oczach i wiele mówiącym  uśmiechem wyglądała prawie tak pięknie, jak panna młoda.

22 komentarze:

  1. Co ja na to? Mi tam się taki wstęp do imprezy bardzo podoba. Już wiem, czego szukać na najbliższą rodzinna okazję, bo nawet rozmiar kiecki się zgadza. A i tekścik o butach czerwonych taki w stylu mojej mamy, tylko, że ona zostawi go sobie zapewne na końcu języka ;))) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. uszczęśliwiona kobieta świeci własnym blaskiem, pełna uśmiechu zadowolona z życia, nie przeszkadza jej nic bo wie, że jest najpiękniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne...
    Mój Mąż uwielbia, gdy mam pończochy...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam czytać O Krysi i Rysiu. Te opowieści są przepiękne i bardzo ale to bardzo życiowe. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. Czerwone niczym wino.

    Osuwające sie el. garderoby są zabawne na etapie podwórkowym,w szkole,kościele czy na przyjęciu co najmniej irytujące.Trzymać się:) mają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd przyznać, ale nie przypuszczałam, że to zdarza się komuś po czterdziestce

    OdpowiedzUsuń
  7. Meggie noszenie czerwonych korali?;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Klara!
    Połowę racuchów przypaliłam.
    I brak mi słów. Jak ochłone i racuchy skończe to coś napisze.

    OdpowiedzUsuń
  9. I o to chodzi! :) Trzeba się cieszyć życiem zawsze i wszędzie :)
    Lubię tę parę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Padłam, Pani Klarko, padłam!!! :D

    Nie umiem chodzić na szpilkach żadnych, o czerwonych nie wspominając, ale co widzę w dajśmanie czy innym cecece takie cudeńka, to sobie obiecuję, że kupię i postawię na półce jako trofeum! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak ja lubie te opowiadania o nich!
    na weselu na ktorym bylam ostatnio, tez mialam czerwone pantofle, w trakcie ognistego tanca z tesciem zgubilam obcas (nie flek, caly obcas!), wiec ten kolor cos ma w sobie... :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ha:-) myślałam raczej o powodzie tego drobnego spóźnienia:-]

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczęśliwa kobieta. Piękna kobieta. A czerwony to kolor miłości i w zasadzie męskości. Taki wstęp do imprezy z cała pewnością gwarantuje dobrą zabawę, nawet jak się na szpilkach chodzić nie umie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Trochę rozśmieszył mnie komentarz Meggie - ale zaraz przypomniałam sobie co myślałam o czterdziestolatkach mając naście czy dzieścia lat. To samo. Że w tym wieku to stoi się nad grobem, a spontaniczny sex wśród czterdziestolatków nie istnieje :-)))Do seksu mają prawo tylko młodzi, gładcy i jędrni.

    Całe szczęście, że już tak nie myślę. Dziękuję za piękne opowiadanie Klarko !

    OdpowiedzUsuń
  15. Otóż to! :))
    Ja tak samo jak Meggie zawsze myślałam: czterdziestolatkowie?! Toż oni jeszcze dinozaury ganiali po podwórku, seks?! Jaki seks?!

    Dziś lat mam 20 niecałe i życie zweryfikowało poglądy, na szczęście! ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne opowiadanie

    Pewnie luby zainspirował :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Też mam czerwone korale;)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Pani opowiadania!!!
    Nie tylko o Krysi i Rysiu, ale wszystkie.
    I tak jak moje poprzedniczki też zawsze myslałam, że ludzie powyżej 35 lat to dinozaury :D
    A co do pończoszek... Nie mam bladego pojęcia co mężczyźni w nich widzą, chociaż, jak ma się zgrabne nogi to widok jest pociągający :D

    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Teściowa ma pewnie doświadczenie po sobie z młodości:D

    OdpowiedzUsuń
  20. No właśnie Daisy, bo myśląc 40-latek, mając lat 20, widzi się swoich rodziców, a kochanków:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Patrzcie, no, patrzcie, 42 dla starej baby! Chciałabym móc zawsze się wbić weń:-)))))))!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz