wtorek, 11 stycznia 2011

niepokój

Dziękuję Wam za gratulacje z okazji wydania książki. Co prawda wspominałam już o niej dawno, pisałam również, że są to wybrane z bloga fragmenty, nic nowego, ale jednak inaczej się czyta jak to jest poskładane przez redaktora i nie trzeba przewijać tylko się przewraca kartki.
Ja tej książki jeszcze nie miałam w rękach, może mi Luby kupi na Walentynki bo tytuł chwytliwy ale martwię się, że taka droga, nawet mówiłam do siostry przez telefon, żeby nie namawiała ludzi do kupowania bo jak się im nie spodoba to będą mieć do niej pretensje, na co ona stwierdziła, że dobra rzecz musi być droga!
Zdziwiłam się bardzo, bo dzwonił do mnie kuzyn, z którym ostatni raz widziałam się przy okazji tego wakacyjnego wyjazdu do cioci, o którym tu na początku pisałam, a potem kontakt się urwał i nawet nie wysyłaliśmy sobie życzeń na święta, a tu proszę , zadzwonił i powiedział, że poczuł się dumny. Dodał również – ciocia (czyli moja mama) pewnie się cieszy, że nasze nazwisko jest na okładce książki – na co ja zgodnie z prawdą musiałam powiedzieć, że mama jeszcze nie wie.
Tak więc widzicie, że traktuję to z wielką ostrożnością, bojąc się krytyki i nie bardzo umiem cieszyć się tym sukcesem, bo co innego wymierny sukces zawodowy przełożony na stan konta albo awans a co innego amatorska twórczość. 
Chyba źle się wyraziłam - w sercu się cieszę bardzo, ale nie umiem o tym sukcesie mówić ludziom. 
 Szampana nie było, za gratulacje dziękuję i myślę, że  jeśli znajdę wydawcę na kolejną książkę to się przyznam dopiero, jak będzie na rynku. 
PS. Rano widziałam na posesji małego głodnego kociaka. Wiecie jak trudno wygonić z posesji kocie dziecko, które jest głodne? Jak mówię „idź stąd kotku” to nie reaguje, tylko dalej szuka jedzenia w psiej misce. Jak go nakarmię, to już nie odejdzie.   

25 komentarzy:

  1. cieszę się-jeśli to jest tym życzeniem :)...
    jak to mawia korespondencja- prosze bardzo.

    PS Niektórym tak niewiele trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyłączam się do gratulacji całym sercem :)Tytuł rzeczywiście interesujący i wieloznaczny, a wiesz jak to jest - większość ludzi kupuje książki sugerując się przede wszystkim okładką i tytułem. Bez maślenia-jestem pewna,że środkiem książki ludzie będą jeszcze bardziej zachwyceni,niż tytułem :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję z całego serca wydania książki. I ciesz się tym jak umiesz najlepiej bo to Twój "mały" sukces i sama na to zapracowałaś. A co do kociego dziecka, myślę, że nie będziesz miała serca tak po prostu go zostawić i będziesz miała kolejnego pupila który będzie Twój-za żarcie :D pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wyganiaj go... bo gdzie polezie ta bida... :) klikam w reklamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tak mam z Paprotkiem sąsiadki, kiedy tylko wołam któregos z moich kotów, w radosnych podskokach przybiega Paprotek...zawsze głodny i żądny głaskania, ale malucha cieżko zignorowac... u mnie ostatnio co rok to prorok( czyli co roku nowy kotek- oooo...świetny tytuł na kociego posta)buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka to wielka sprawa! Poza tym, a studiowałam polonistykę, wiem, jak ciężko znaleźć wydawcę i czasem ludzie z doktoratami i innymi tytułami i w ogóle Bóg wie czym, nie umieją znaleźć wydawcy na swoje opowiadania albo wiersze. Bo to jest taka branża, że jak coś jest słabe, to po prostu wydawnictwo w to nie wchodzi. Twoje MUSI więc być dobre. Dziwię się, że nie dostałaś od wydawnictwa jakichś autorskich egzemplarzy i sama sobie musisz kupić własny albo dostać go w prezencie, tak, jak piszesz.
    A jeśli chodzi o kotka, czy nie byłoby CI miło, gdyby został? A jak nam byłoby miło poczytać o tym, że domowe koty mają okazję poczuć zazdrość. Wiem, wiem - kolejny kotek, kolejne obowiązki - w każdym razie, wiem, że dobrze zrobisz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Klarko :) Jeszcze raz serdeczne gratulacje! I ciesz się i w sercu i okazuj radość! ;) bo to Twój Sukces! ps. Klarko, ale jak ten mały kiciuś sobie poradzi? Jest zima. Może, może, zostanie u Ciebie za to żarcie? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. też się zgadzam z tym że książkę w formie papierowej lepiej się czyta, a poza tym oczy tak nie bolą więc są też plusy:) ja i tak Cię Kupię znaczy się książkę, a jeśli idzie o futro to ja bym go wziął może to dobra wróżba czy coś:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz się odzywam, chociaż Twojego bloga Klarko czytam już od kilku tygodni:-) Gratuluję wydania książki, jak będę w kraju w marcu to na pewno kupię, bo podoba mi się bardzo Twój styl pisania :-) A kociusia przygarnij, ileż toto zje, a życie mu uratujesz na pewno. Szkoda mi takich kocich dzieci :-( Sama zostałam służącą takiego Zbója Moryca, który bezczelnie mi się do kuchni władował przez otwarte drzwi ogrodowe i ... został :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Daisy Twój opis jest powalający, jak możesz pić wódkę, jak mawiał mój ulubiony kot Behemot "prawdziwe damy piją wyłącznie czysty spirytus!"

    OdpowiedzUsuń
  11. Lipton w jednym dniu - książka, kot, i wiesz co jeszcze? ryby się wykluły! Wyślę Ci zdjęcie na maila!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pinezko, zobaczymy, nie dam mu zamarznąć, to jasne;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Meggie myślę, że wydawca mi prześle kilka sztuk, a dopiero teraz rozglądam się i widzę, jak trudny jest rynek wydawniczy i że raczej się nie zdarza, by wydawca przychodził do autora tak jak było ze mną;)

    OdpowiedzUsuń
  14. domowa kurka to spotkanie przy pręgierzu aktualne? bo to już niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  15. poprostuzycie nie wyganiam ale nie wabię, zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  16. alutka30 dzięki:) mam nadzieję, że tak właśnie będzie

    OdpowiedzUsuń
  17. Klarko, masz rację :-)))))
    Powinnam zmienić opis, bo nawet imię bohaterki w tym wypadku się z moim zgadza :-))))

    W nagłówku bloga oczywiście Zbój i Łajza we własnej osobie :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z głową na książce da się spać, na klawiaturze już beznadziejnie ;)
    Oczywiście trza podtrzymać hasło o kończeniu kotami :) Wiem jak ciężko odmawiać kolejnym futrom swego domu, ale gdyby serce miękło za każdym razem... zabrakłoy na żarcie dla tych pierwszych...

    OdpowiedzUsuń
  19. no teraz to już nie jest amatorska twórczość - zapewniam cię, że raczej nie wydaliby twojej książki, gdyby nie była dobrze, profesjonalnie napisana. Poza tym, piszesz bloga, którego czyta tyyyyyyyle ludzi i to od jakiegoś czasu i jeszcze nie uważasz się za pisarkę? [kręci głową]

    OdpowiedzUsuń
  20. Klarko, gartuluję z całego serca!!! To ogromny sukces.. i nie bój się nim cieszyć :) A tego kotka to aż żal mi się zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  21. Gratuluję :):) książka na pewno świetna :) a ona nie ukazała się jeszcze na rynku??? ja to chyba sobie sama kupię na walentynki, ot co! :P
    wreszcie ruszyło głosowanie w konkursie na blog roku, szkoda, że w tym samym czasie rusza moja sesja... a do końca podłej, włochatej i złej sesji pozostało 19 dni :((

    kobieta-fatalna.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Klarko nakarm kotka. Zimno jest i pewnie uszka mu zmarzły i nosek malutki, na dodatek ma pusty brzuszek. :( I tak wiem, ze go nakarmisz. : )

    Książki bardzo gratuluję.
    Kosztuje tyle co przeciętna książka, i jestem pewna, że nikt nie będzie żałował tych pieniędzy, bo każdemu się ona spodoba.
    Pozdrawiam cieplutko.
    Klamerka

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze raz barddddzooo gratuluję;) ostatnio widziałem kota bez uszu...makabryczny widok;(

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak tak mama nie wiedziała,musiało by mnie na świecie nie być żeby wcześniej jej nie wypaplać:D

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz