niedziela, 2 stycznia 2011

nieodłączna towarzyszka Moskali

Kilka razy w roku odwiedzam Klasztor w Czernej. Lubię to miejsce. Kiedy  latem przyjeżdżają do mnie goście, którzy w niedzielę chcą być na mszy to ich tam właśnie zabieram, bo potem można jeszcze zahaczyć o Krzeszowice gdzie są najlepsze lody i zwiedzić ruiny zamku w Rudnie. Pewnego razu spacerując po przyklasztornym cmentarzu znalazłam taką perełkę.
Niżej zdjęcie ruin. 

31 komentarzy:

  1. uprzedzę pytania - ruina to to za moimi plecami, żeby nie było!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No coś Ty myślę, że o Tobie by raczej tak nikt nie pomyślał. A pomnik pomysłowy, ruiny za Tobą piękne, uwielbiam takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Justi właśnie mi się zameldował na gg kandydat na konserwatora;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach...nie ma to jak przyjaciele..
    "Przyjaciele moi, gdzież oni są..." :)
    Najbardziej lubie te cmentarzyki wiekowe. Pomniki sporo mówią o społecznosci.
    PS Jesli ktos trafi do miasta miłosci - warto zerknać, szczegolnie ,że tam nikt niemalże sam nie chadza jak sama nazwa wsk. - na miejsce czci juz nieobecnych. Niesamowite nostalgie.

    OdpowiedzUsuń
  5. :))) Klarka :))) noooo przecież wiadomo, ze ruina to ten zamek a nie Ty :))) Ja jak zwiedzam jakieś ruiny, to lubię sobie stanąć i puścić wodze fantazji i wyobrażać sobie jak żyli ludzie, co mówili itp.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z zamkowych ruin uwielbiam te w Ogrodzieńcu - przy odpowiednim świetle to miejsce wygląda tak pięknie, że mogłabym tam stać i patrzeć aż do wieczora. Zapewne też miałaś okazję tam być, a jeśli nie - koniecznie namów rodzinę na wyjazd.

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie, zrozumiałam podpis zdjecia jednoznacznie: "ruiny" w liczbie mnogiej oznaczają te wyszczerbione mury i Klarkę :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Bezdomna - wysyłałam to zdjęcie znajomym podpisując je właśnie tak - "ruina w ruinie". Lubię się bawić na tym blogu, luzik, smiech, dystans, warto było:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarko, uprzedzam, będziesz mnie miała na sumieniu ;)))))))))) Zejdę ze śmiechu. Twoje teksty są NIEZIEMSKIE !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tom66 ruinę od razu każdy widzi ale czemu nikt nie zauważył cholery?:D. A powiem Ci, że na teranie tego klasztoru obowiązuje zachowanie ciszy i było mi bardzo trudno nie roześmiać się, widząc ten napis.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja tam bym wolała taki napis na nagrobku niż suche "Niech im świeci..." czy coś w ten deseń.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo cholerę każdy bierze dosłownie, a ruiny... no :D

    OdpowiedzUsuń
  13. konserwator zbytków2 stycznia 2011 18:51

    mnie się tam obie ruiny podobają, ale tylko jedną bym się zajął :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Iimajko czyżbyś znała moją teściową ;) ???

    OdpowiedzUsuń
  15. Perełka mnie rozwaliła :)! Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Klarko. Jak mogłaś!
    To nieprzyzwoite w taką pogodę pokazywać zdjęcia z krótkim rękawkiem! :)))
    Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  17. Iw, cholera może bez rękawów! Wszystkiego Najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  18. jesli wierzyc serialom to w czasie drugiej wojny swiatowej nieodlaczna towarzyska wojsk radzieckich byla Marusia i pies. Pewnie w XIX wieku byla to inna kobieta, o wdziecznym imieniu Cholera. a co z psem??

    OdpowiedzUsuń
  19. Klarko, zerżnęłas mój pomysł sprzed 17 lat! :)) Zaraz po studiach byłam z ówczesnym narzeczonym w Trzęsaczu i zostałam sfotografowana jak 25-letnia "ruina w ruinach" (dokładnie identycznie to zatytułowałam) :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Tom, czasem wystarcza znać archetyp :D

    Swoją drogą, wolałabym umrzeć od kuli, niż od cholery... Przynajmniej by było szybko i wiadomo, że w walce. A jak go kule omijały to niby czemu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Potwierdzam, w Krzeszowicach są najlepsze lody:-). A ruiny żal, że się tak sypie i nikt tego nie zabezpiecza.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  22. tekst wyjątkowy i prawdziwy po cholerze

    OdpowiedzUsuń
  23. Co to ma być?! Jakis Anonim tu pisze o Krzeszowicach, a ja mam tam bliską rodzinę!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. :) co do ruin się nie wypowiem, bo każdy widzi jakie są ;) Ale tak mi przyszło na myśl, że kiedyś mieli większą fantazję nawet w napisach na nagrobkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Bezdomna jaki ten świat jest mały;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale nie chce spaść na poziom tego bloga...i być jak en kocur na pierwszej stronie na zdjęciu..którego kiedyś niechlubnie pomyliłam z moim Miaukotkiem.

    Miaukotka.

    OdpowiedzUsuń
  27. W 1988r. byłam tam na rekolekcjach... Całe moje milczenie, które obowiązywało nas na równi z Karmelitankami, przelewałam na papier, pakowałam w koperty i wysyłałam w świat... Tam się przekonałam, że to nie dla mnie życie... :-)
    To był też czas kiedy na pobliskich pagórkach chłonęłam ciszę..., ale cmentarza nie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
  28. No dobra, mały, ale gdzie te lody...? Żebym wiedziała, jak w odwiedziny pojadę...!

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeśli już, to mała (choć duża jestem :-)). Lody są zaraz za skrzyżowaniem, jak się skręci na światłach z drogi Kraków-Chrzanów do centrum Krzeszowic (na Czerną), w takim żółtym budyneczku (z gigantyczną kolejką przed nim latem :-)).
    A.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jako ciekawostkę dodam, że tytułowy napis, ale na nagrobku i w wersji łacińskiej w 1836 roku został usunięty na rozkaz rosyjskiego okupanta, jako uwłaczający godności armii rosyjskiej.

    OdpowiedzUsuń
  31. A. - to "mały" nie było zwrotem do Ciebie, tylko przytaknięciem Klarce, że świat "mały". Już wiem, dlaczego nie wiem o lodach: do Krzeszowic przyjeżdżam zawsze od drugiej strony :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz