niedziela, 9 stycznia 2011

Kiedy wygasa namiętność

Iwona była żoną Tadeusza od dwudziestu paru  lat i pomijając kilka nic nie znaczących wybryków cały czas była mężowi wierna. Wyszła za mąż bardzo wcześnie i nie zdążyła się nacieszyć młodością, bo kiedy jej koleżanki jeździły po świecie w celach turystyczno – handlowych lub studiowały, ona już była mamą Mateusza.
Tadeusz był namiętnym kochankiem i Iwona do dziś pamięta czasy, gdy z rozkoszy drętwiały jej policzki i palce u stóp, ale czas zrobił swoje i z roku na rok seks stawał się dla nich coraz mniej ważny. Nawet nie tyle nieważny – dawał im coraz mniej rozkoszy i było z tym coraz więcej zachodu. Bo Tadeusz chciał się kochać tak często jak dawniej, ale już nie pieścił Iwony tak czule i tak długo, już nie zabiegał o nią cały dzień, zapowiadając rano to , co chciałby robić wieczorem.
Ona również nie szukała u niego tego stanu, w którym by zrobił dla niej wszystko. W młodości najbardziej podniecało go, gdy chodziła bez majtek. Niby nic takiego, zakładała przecież spódniczkę, ale czasem, gdy on pracował, ona siadała na schodach naprzeciwko niego z kubkiem kawy w ręku i wyciągała przed siebie nogi, krzyżując je w kostkach. Nigdy nie wiedział, czy przyszła odpocząć i pogwarzyć z nim chwilkę czy sprowokować go uwodząc kolejny raz smukłością aksamitnych ud. Czasem ją ignorował, udawał, że nic go to nie obchodzi i ona dopijała kawę a wstając, rozchylała nogi i wówczas widział, że jest bez majtek. To była taka gra. Wygrywali obydwoje, bo nawet jeśli nie kochali się od razu, to nie mogli doczekać się nocy.
Aż pewnego popołudnia, gdy chciał się z nią kochać jak dawniej, powiedziała do niego słowa, których jej nigdy nie zapomniał.
- Kończ szybciej bo jestem umówiona na rower na osiemnastą!
Ona za to pamięta mu historię z zakupami, choć mu tego nigdy nie wypomniała. Pewnego dnia byli oboje na zakupach w centrum handlowym i Iwona kupiła dla siebie ładny komplet bielizny. Kupiła również patelnię. Bieliznę wybierała i mierzyła sama, bez pomocy męża, a patelnie oglądali razem. Gdy wrócili do domu, Iwona usłyszała słowa, które pamięta do dziś.
- To wypróbuj naszą nową patelnię, usmaż nam coś dobrego na kolację, dobrze?
A miała właśnie mierzyć bieliznę, jak wszystkie kobiety na świecie, które wracają z udanych zakupów.
PS. Jest to kolejny rozdział "Układanki" jakby kto chciał  link do poprzednich to wkleję
tu są te kawałki i tu

19 komentarzy:

  1. Klarko cały dzionek zagladam to tu to tam czy jest cos nowego :D.
    Lubie czytac wszystkie twoje wpisy.A te o kotach i psach najbardziej. Piszesz o nich z takim pazurem i czuloscia :). Pozdrawiam Jozefina

    OdpowiedzUsuń
  2. ja poproszę link=)
    pozdrawiam
    MaTo

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Klarko!:))Świetny post! Jestem bardzo ciekawa dalszych części "układanki". ps. i mnie chyba skleroza dopada, bo musiałam sobie przypomnieć o co chodziło w tej historii. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę się skupić na losach Iwony i Tadka, bo mnie komentarzem rozwaliłaś na kawałki,
    jak to MATKĄ??? ona jeszcze cieczki nie miała, Ty mnie nie osłabiaj Klaro bo mi nie tylko palec uschnie ale dostanę wylewu. czarodziejka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też się musiałam cofnąć, za dużo czasu upłynęło :)
    To jedna z piękniejszych rzeczy, gdy udaje pary potrafią wciąż rozgrzewać się w ciągu dnia gestami, słowami... A kiedy do głosu dochodzi patelnia, czy spotkanie z koleżankami... robi się smutno.

    OdpowiedzUsuń
  6. I jak to się podziało, ze taki ogień tak wygasł?
    Z dwojga łatwiej zrpzumieć r.męski. Też niekoniecznie muszę sie fascynowac śrubkami, wiertłami...choć z dobrodziejstw już zastosowanych - jak najbardziej korzystam.
    Trudny do utrzymania żar pomiędzy nierównymi...oczekiwaniami.
    PS Zatem ważne czy nieważne różnice rozwoju?

    OdpowiedzUsuń
  7. Łatwo się czyta takie historie, szczególnie tak dobrze i sprawnie opowiedziane, szkoda, że tak wielu ludzi to spotyka :)
    pozdrowienia i jeszcze raz gratulacje z powodu książki! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję :) Wydania Książki :))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję książki!!! Ale kurcze, nie mogę odżałować, bo gdyby nie to, że się wkrótce przeprowadzam i muszę mocno oszczędzać, to na pewno od razu bym ja zamówiła :( A tak muszę poczekać do urodzin...

    OdpowiedzUsuń
  10. Będzie kolejna część układanki? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale zawsze jest szansa by odkurzyć to na co codzienność położyła swoja warstwę obojętności i niezrozumienia...Gratuluję książki!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. O to się bardzo cieszę. Jak to robisz, że z zaciekawieniem i niecierpliwością czeka się na kolejną część. I to już druga z Twoich historii w której utożsamiam się z jednym z bohaterów, pierwszym razem "materiał genetyczny" a teraz gdy przypomniałem sobie poprzednie części to i tu. Ach. Jesteś niesamowita. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  13. witaj,gratuluje wydania ksiazki!
    a opowiadanie bardzo ciekawe,poczytam sobie kolejne chetnie:)
    tego - "koncz szybciej,bo jestem umowiona na rower"...moj Maz tez by mi nie wybaczyl;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Klarko, jestem Twoją kolejną fanką. Bardzo miło czyta się Twoje teksty, więc pozwól, że będę tu częstym gościem. Adelajda

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Adelajdo, bardzo się cieszę, że tu jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Weszłam tu przez etykiety na dole, a konkretnie "seks". Myślę sobie: że co, że tylko jeden wpis???
    I myślałam, że sobie poczytam... :D

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz