piątek, 26 listopada 2010

niedobre dziewczynki na wakacjach

Był to pociąg jadący z Przemyśla do Szczecina. Ludzie poupychani ciasno tak, że nie dało się przejść do toalety, zresztą tam też jechali podróżni. W ośmioosobowym przedziale jechało chyba z 15 osób. Mimo otwartych okien smród był niemiłosierny, bo prawie wszyscy palili a papierosy były wówczas wyjątkowo cuchnące, o dezodorancie nikt nie słyszał, nie goliło się nóg i pach a leczenie zębów polegało na wyrywaniu najbardziej bolących.
Byłam głodna i nie mogłam patrzeć, jak kobieta siedząca na walizce nakłania swą córeczkę do zjedzenia kolejno – jajka, bułki, jabłka..nie wytrzymałam i syknęłam – ja zjem wszystko! Mała z oczami jak piątki podała mi bułkę, podziękowałam, ugryzłam i podałam siostrze, kanapka przechodziła z ręki do ręki i po chwili już jej nie było. Siostra uderzyła w struny gitary i zaintonowała kolejny raz :
i znowu nieprzespana noc
i znowu zmarnowany dzień czas życia krótki
chodźmy napić się śliwowicy brandy plum!
i z kieszeni plecaka wydobyła resztkę herbaty w butelce po wódce. Golnęłyśmy do dna i ktoś zapytał:
- Dziewczynki, a mamusia wie co wy robicie?
- Nie wie – odpowiedziała któraś z nas zgodnie z prawdą i zaczęła się dyskusja o tym, jaka ta dzisiejsza młodzież jest. Dobra, nie ma co tylko wio, a raczej stop koło Opola, bo ten pociąg wlókł się niemiłosiernie i miał już wiele godzin spóźnienia tak, że do Wrocławia zawlókł się pod wieczór. Miałyśmy plan, aby jechać do cioci mieszkającej koło Ścinawy ale połączenia były tak beznadziejne, że do Ścinawy dotarłyśmy dopiero rano. Nie zapomnę nigdy śniadania na schodach sklepu – jadłyśmy świeże bułki popijając mlekiem ze szklanej butelki i potem zaraz ktoś nas zabrał na pakę żuka (tylko macie śpiewać po drodze) i zawiózł do tej wsi, gdzie mieszkał brat mamy. 
Ciocia miała samych synów, byli mniej więcej  w naszym wieku i nawet jej się nie śniło, że dzieci mogą ugotować obiad czy posprzątać cały dom bo chłopaki u nich byli od innej roboty. Była nami zachwycona, bo obydwie umiałyśmy gotować, siostra mieszkała cały czas na stancji i była mistrzynią potraw ziemniaczanych i jarzynowych zup a ja uczennicą szkoły gastronomicznej, więc dla nas gotowanie nie stanowiło problemu. Kiedy na trzeci dzień zrobiłyśmy pączki, ciocia z zachwytem powiedziała – ja napiszę do waszej mamy telegram że musicie zostać do końca wakacji! 
- Ciociu, ale mama nie wie, że tu jesteśmy – wyjąkałam i zapadła cisza a potem krzyk:
- Ale przecież ona tam już na pewno szuka was przez milicję, dzieci, to wy jesteście takie mądre a takie głupie? A czemu wy uciekły z domu?
My nie uciekały tylko pojechały na wakacje!

13 komentarzy:

  1. Klarko strasznie się cieszę że założyłaś drugi blog, bo będę miała podwójną przyjemnośc z czytania:)))
    Swoją drogą to niezłe ziółko z ciebie było:)
    pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja :))
    przypominają mi się młodzieńcze lata...
    przepełniony pociąg relacji Rybnik Ełk, już w Rybniku nie dało się wsiąść mimo miejscówek.....
    Pięknie piszesz :))
    pozdrawiam
    Rysiek (nie ten z Twoich opowieści ;) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam moją ulubioną blogerkę :-)
    Oj ładny był z ciebie numerek. Dobrze, że moja córka tego nie czyta, bo jej ciotka mieszka w Wiedniu... hehehe.
    Pozdrawiam,
    Jewik

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mama nie zdążyła zwariować z niepokoju mam nadzieję? :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę ie doczekać co wydarzyło się dalej!!! Mama po powrocie zamknęła w komórce, czy od cioci wyemigrowałyście stopem nad morze :D
    Artek

    OdpowiedzUsuń
  6. kasy starczało na pierwsze trzy dni pobytu a na kaca woda z jeziora

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Klarko w tym nowym miejscu! :)
    Bardzo mnie cieszy Twoja przeprowadzka!
    Blogger jest fajny, sama się przekonasz, że bardzo wygodny.
    Co do posta - Widzę, że sobie zrobiłyście takie wakacje ala Podróż za jeden uśmiech? :)
    Mama się nie martwiła?

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarko,
    super pomysł blog do kwadratu..:)
    czekam na cd. wakacyjnych przygód z niecierpliwością
    pozdr. po przekątnej :)
    Juna

    OdpowiedzUsuń
  9. justynafb@onet.pl27 listopada 2010 07:45

    Nieźle mama pewnie od zmysłów odchodziła, a te się do ciotki wybrały :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam wszystkich, ja sie tu uczę edycji więc dopiero jak już będę pewna co czynię to zacznę odpisywac, jeśli mi czas pozwoli, ogromnie się cieszę, że tu jesteście.

    OdpowiedzUsuń
  11. No to i ja się witam. No proszę, ledwo przychodzę, a już pokazujesz mi drugą twarz. :)
    Oczywiście będę wpadać i tu.
    Ellana, wiesz która :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Buziaki Klarko! Fajnie,że i tu jesteś:)
    Miśka

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz